"Był przestój metra, by zatrzymać tego rasistę". Kolejny taki atak w Warszawie

Mateusz Marchwicki
Kolejny przykład na to, że przyzwolenie władz na zachowania rasistowskie i ksenofobiczne rodzi przemoc, która widoczna jest na ulicach. W warszawskim metrze znów doszło do ataku na obcokrajowca. Zareagował jeden z pasażerów, który całą sytuację opisał na Facebooku.
Kolejny rasistowski atak w metrze. Fot. facebook.com/adam.tula
Całą sytuację, jaka miała miejsce w warszawskim metrze w środowy wieczór, na Facebooku opisał pasażer, który zareagował na nietrzeźwego mężczyznę, który obrażał jadącego z nimi obcokrajowca.
"Jak ktoś miał ok. 18:30 przestój metra, to dlatego, że zatrzymałem skład, żeby zatrzymać i złożyć zawiadomienie na tego rasistę z obrazka. Wcześnie w wagonie osaczył, darł mordę i szarpał przerażonego pasażera za to, że 'nie jest Polakiem'" – pisze Adam Tula.

Opisuje także, jak zatrzymał agresywnego pasażera i czekał z nim do przyjazdu policji, przez co skład metra został wstrzymany.


"Wepchnąłem się miedzy niego a ofiarę, a gdy metro się zatrzymało na stacji Ratusz trzymałem drzwi otwarte tak, żeby metro ze sprawcą nie mogło ruszyć do przyjazdu policji (ofiara uciekła). Na początku liczyłem, że w tym celu wystarczy tylko wołać 'policja!' na peron, ale jakoś nikt nie przychodził" – pisze dalej pasażer.
Co prawda, nikt z reszty współpasażerów na sytuację nie zareagował, ale potem pan Adam dostał wsparcie.

"Na fali entuzjazmu czynem obywatelskim dwoje pasażerów wyszło świadkować. Jeden powtarzał, że teraz mu głupio, że sam nic nie zrobił, ale się bał. Tak sobie myślę, że to nie strach, bo ja też się bałem, ale raczej to, że ludzie się dali zaskoczyć, bo nie byli przygotowani, jak się zachować" – twierdzi autor wpisu.

Jak dodaje potem, właśnie dlatego szczegółowo opisał to co wydarzyło się w metrze . Po to, aby przygotować ludzi na takie sytuacje i podpowiedzieć im, jak mają się zachować.

Jak zakończyła się ta historia. Na miejsce przybył patrol policji. Napastnik został zatrzymany, a autor wpisu złożył zeznania. Według Kodeksu karnego, atakującemu grozi nawet 3 lata więzienia.