Opinia PiS ws. "ACTA2" to już szczyt manipulacji. Straszą ludzi, a... sami byli za
PiS alarmuje, że wraz z przyjęciem przez PE dyrektywy o tzw. ACTA2 skończy się wolność słowa w internecie. Problem w tym, że ta opinia skrojona jest ewidentnie tylko pod fakt, iż... za dyrektywą głosowali europosłowie PO. Wcześniej rząd PiS też mocno optował za nowym unijnym prawem. "Projekt nie zagraża ani też nie ogranicza wolności internautów" – twierdzili – zgodnie z prawdą – w Ministerstwie Cyfryzacji.
Rząd PiS za "ACTA2"
PiS-owskie Ministerstwo Cyfryzacji dotąd w dyrektywie nie widziało bowiem nic groźnego dla użytkowników sieci. W oficjalnych opiniach resortu pisano, że nowe prawo UE nie zagraża ani też nie ogranicza wolności internautów, ani nie ogranicza możliwości linkowania.
Warto zaznaczyć, że także polski ZAIKS popiera nowe przepisy i wyjaśnia, że pomogą one w walce z mediami internetowymi, które zarabiały na podkradaniu cudzej twórczości. Z wyniku głosowania cieszą się znani polscy muzycy jak Maria Sadowska i Tomasz Lipiński, którzy byli w Brukseli podczas głosowania.
– Nie wydarzyła się katastrofa, wydarzyło się coś bardzo dobrego, zwyciężyła wolność. Nic Wam kochani nie grozi, to nie jest koniec internetu, to nie jest koniec udostępniania memów. To nie jest cenzura, to jest walka z cenzurą, bo nie ma większego cenzora niż Google czy Facebook. Nie wierzcie propagandzie, myślcie sami i używajcie swoich własnych mózgów – wyjaśniał muzyk.
Dlaczego "podatek od linków" nie jest groźny?
Największe kontrowersje budzi art. 11 znany szerzej jako "podatek od linków". Zgodnie jego treścią, wydawcy będą mogli żądać zapłaty za umieszczenie tego typu materiałów na innej stronie. Jednak w praktyce przyjęty przez eurodeputowanych tekst zawiera przepisy, które mają na celu przestrzeganie prawa autorskiego bez zbędnego ograniczania wolności słowa.
"Zwykłe dzielenie się hiperłączami do artykułów, wraz z 'pojedynczymi słowami' do ich opisania, będzie wolne od ograniczeń praw autorskich" – wyjaśnił w komunikacie Parlament Europejski.