"Polska będzie płacić miliardy dolarów". Sprawdzamy, ile kosztowałaby Polskę amerykańska baza wojskowa

Mateusz Marchwicki
Wizyta Andrzeja Dudy w Białym Domu odbiła się w Polsce szerokim echem. Oprócz serii wpadek i tragicznego przygotowania dyplomatycznego prezydenta Polski do opinii publicznej przebiła się kwestia stałego stacjonowania amerykańskich żołnierzy w Polsce. Donald Trump wspomniał o "miliardach", które Polska miałaby płacić za stałą bazę wojskową USA, Andrzej Duda o "ok. 2 miliardach dolarów". Sprawdziliśmy, ile amerykańska obecność kosztuje w rzeczywistości.
Stała baza wojsk amerykańskich to marzenie polskich polityków od lat. A ile taka obecność kosztuje? Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz/Agencja Gazeta
Spotkanie Donalda Trumpa i Andrzeja Dudy i to, co zostało powiedziane na ich wspólnej konferencji prasowej, rozczarowało większość ekspertów i komentatorów. Ani z ustaleń obu stron, ani z podpisanej przez prezydentów deklaracji, nie wynika nic konkretnego. Do dyskusji nad tą wizytą najmocniej przebiła się wypowiedź na temat stałej bazy wojsk USA w Polsce.
Donald Trump na konferencji prasowej w Białym Domu z 18.09.2018

Prezydent Duda przyznał, że Polska będzie płacić miliardy dolarów za obecność militarną (USA – przyp. red.) w Polsce. Także rozważymy to. Przyglądamy się tej kwestii, to kosztowałoby 2 miliardy dolarów, to zwiększyłoby poziom bezpieczeństwa naszych krajów.

Czy rzeczywiście baza wojskowa i stała obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce kosztowałaby wspomniane 2 miliardy? A może to tylko część kosztów, które musiałby ponieść Polska za przyjazd Amerykanów na naszą ziemię?
A Ty jak myślisz?
czy
Zapowiedzi
Budowa stałej bazy wojsk amerykańskich na terenie Polski to temat, który wraca jak bumerang od wielu lat, a mniej lub bardziej zaawansowane starania o nią toczyły się nie tylko za obecnych rządów.

W 2017 roku wojska NATO z przeważającą ilością sił amerykańskich rozpoczęły stacjonowanie na tzw. wschodniej flance, między innymi na terenie Polski, na którym to znajduje się także jej dowództwo. To wynik ustaleń szczytu NATO z Newport i Warszawy, na których Sojusz przyjął nową strategię rozmieszczenia sił militarnych w państwach członkowskich.

Od początku rządów Zjednoczonej Prawicy temat bazy na stałe wszedł do dyskusji o wzmacnianiu potencjału obronnego Polski. I nie były to tylko słowa przy okazji rozmów w studiach telewizyjnych czy zapowiedzi rządzących polityków, ale realne dokumenty Ministerstwa Obrony Narodowej.

A takie powstały jeszcze za czasów, gdy szefem MON-u był Antoni Macierewicz. W maju bieżącego roku portal Onet dotarł do dokumentu "Proposal for a U.S. Permanent Presence in Poland" ("Propozycja stałej amerykańskiej obecności w Polsce"), który został przesłany stronie amerykańskiej. Autorem dokumentu negocjacyjnego był Bolesław Piasecki (były doradca Macierewicza) i grupa oficerów Wojska Polskiego.

"Strona Polska zobowiązała się w nim do "wniesienia wkład w wysokości 1,5 - 2 mld USD na pokrycie kosztów ułatwienia stacjonowania jednego amerykańskiego oddziału pancernego lub równoważnych sił w Polsce" – to cytat z propozycji MON.

Redzikowo...
Warto przypomnieć, że oprócz rotacyjnej obecności amerykańskich żołnierzy w ramach działań Sojuszu Północnoatlantyckiego obecność armii USA jest zagwarantowana także poprzez budowę bazy tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Co prawda jej budowa jest już opóźniona o dwa lata, jednak na naszym terenie ma stacjonować od 150 do 200 żołnierzy US Army.

Koszt budowy tej bazy to około 300 milionów dolarów. Większość kosztów w tym przypadku pokrywają Stany Zjednoczone (Polska oddaje teren pod bazę i zapewnia podstawową infrastrukturę do jej funkcjonowania), ale wielkość kompleksu i jego obsługi jest znacznie mniejsza niż zakładana przez polskie władze dywizja (5-15 tysięcy żołnierzy).
Fot. Jan Rusek/Agencja Gazeta
...i przykład niemiecki
Dwa lata temu niemiecki "Bild" i "Suddeutsche Zeiting’" ujawniły wielkość kosztów, jakie rząd federalny Niemiec ponosi w związku z utrzymaniem i obsługą istniejących tam od dawna amerykańskich baz.

Z informacji zdobytych przez dziennikarzy wynika, że w latach 2003-2012 niemiecki rząd wydał na ten cel ponad 598 milionów euro, czyli około 700 milionów dolarów. A są to wyłącznie koszty robót budowlanych wykonanych na rzecz Amerykanów, które mają charakter modernizacyjny i uzupełniający, a nie budowania od podstaw.

Z kolei Włosi, którzy współfinansują obecność Amerykanów na Półwyspie Apenińskim, zobowiązali się do realizacji 37 proc. całości jej kosztów. Dla przykładu w 2002 r. Rzym wydał na amerykańską armię ok. 326 mln euro (ok 450 milionów dolarów). We Włoszech stacjonuje około 4,5 tysiąca Amerykanów.

Baza to nie tylko hangary
Mówiąc o budowie stałej bazy dla amerykańskich żołnierzy trzeba pamiętać, że to nie tylko stricte wojskowe obiekty otoczone drutem kolczastym. Oprócz hangarów, magazynów, lądowisk czy budynków dowodzenia, do działania bazy potrzebne jest całe zaplecze, z którego mogą skorzystać nie tylko żołnierze, ale także ich rodziny.

Mowa tu o mieszkaniach, żłobkach, przedszkolach, szkołach, szpitalach, przychodniach, kinach, sklepach, warsztatach samochodowych czy nawet takich usługach jak fryzjer lub pralnia. Amerykańskie stałe bazy poza granicami USA to niemal miasteczka. Zarówno pod względem rozmiarów, jak i funkcji, które spełniają.

Nie można też zapominać o dodatkowym sprzęcie, który musi pojawić się w bazie, a którego nie da się przemieścić z innych baz. Trzeba go więc wyprodukować i za niego zapłacić.
Fot. Bartosz Bańka/Agencja Gazeta
"2 miliardy" wystarczy?
O to, czy zapowiedziane przez Andrzeja Dudę dwa miliardy dolarów wystarczyłyby na stworzenie stałej bazy dla amerykańskiej dywizji, zapytaliśmy ekspertów od wojskowości.

W taki budżet nie wierzy były szef BBN gen. Stanisław Koziej. – Podejrzewam, że koszty funkcjonowania dywizji amerykańskiej byłyby dużo większe. Jak rozumiem, strona polska zadeklarowała na wejściu w rozmowy sfinansowanie przygotowania infrastruktury dla żołnierzy amerykańskich i ich rodzin. Czy 2 miliardy na to wystarczy? Wątpię. Wydaje mi się, że gdyby rzeczywiście miała to być infrastruktura dla dywizji, to taka kwota jest zbyt mała – mówi w rozmowie z naTemat.

Z kolei dr inż. Maciej Milczanowski z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie podkreśla, że cena, jaką Polska miałaby zapłacić za bazę , ależy od szeregu czynników. – To zależy od tego, co w tej bazie miałoby być i ile dokładnie żołnierzy miałoby tam stacjonować. Ważne jest też to, jaka byłaby umowa między Polską a USA. Czy mielibyśmy sfinansować tylko obiekty, czy także zabezpieczenie takiej bazy lub jej zewnętrzną obsługę? – mówi ekspert.

Niezbyt dobry start
Sposób, w jaki rozpoczęto rozmowy o takiej bazie, martwi obu ekspertów. Gen. Koziej zwraca uwagę na zadeklarowaną przez Polskę kwotę. – Polska niepotrzebnie rozpoczęła rozmowę a Amerykanami o stałej bazie od zaoferowania jakiejś kwoty. I zrobiła to w sposób otwarty i publiczny. Teraz już mniej niż te rzeczone 2 miliardy nie zapłacimy – mówi były szef BBN.

Dr Milczanowski zwraca dodatkowo uwagę na retorykę prezydenta USA. – Retoryka jest bardzo podobna do tej, którą zastosował w przypadku muru mającego oddzielić USA od Meksyku. Wtedy powtarzał, ze prezydent tego kraju zapłaci za jego budowę, teraz mówi: "Polacy zapłacą za budowę bazy wojskowej". To się wpisuje w retorykę płytkiego przywództwa i biznesu – wskazuje.

Warto zaznaczyć, że oprócz z nikim nie konsultowanego dokumentu MON strona Polska nie ma żadnej konkretnej propozycji co do zlokalizowania i charakteru bazy. W Polsce nie ma także żadnej infrastruktury, która mogłaby być podstawą dla amerykańskiej bazy wojskowej.
WNIOSKI

FAłSZ

Suma, którą podał Andrzej Duda opiera się na dokumencie opracowanym w Ministerstwie Obrony Narodowej. Nie ma ona charakteru dokładnych i konkretnych wyliczeń. Nie ma też oparcia w negocjacjach z Amerykanami. Eksperci od wojskowości twierdzą, że jest to kwota nierealna w przypadku bazy przeznaczonej dla dywizji.