"Okradłem 50-60 mieszkań. Z każdego z nich miałem średnią krajową". Złodziej o życiu zanim go złapali

Rafał Gębura
dziennikarz, autor kanału na YouTube "7 metrów pod ziemią"
Zastanawialiście się kiedyś, jak działa złodziej? W sieci pełno jest ostrzeżeń policji, czego nie robić lub co robić, żeby uniknąć kradzieży. Ale nigdy o złodziejskim fachu tak otwarcie nie opowiadał żaden złodziej. Jak otworzyć okno? Śrubokrętem. A gdzie chowamy najcenniejsze przedmioty? Złodziej prawdę wam powie...
Złodziej zdradza kulisy swojego fachu. Siedzi w więzieniu. Jego wyrok skończy się za pięć lat. Zrzut ekranu z YouTube.com / 7 metrów pod ziemią
Dlaczego zostałeś złodziejem?

Potrzebowałem pieniędzy na narkotyki. Moimi "poczynaniami" kierował gdzieś tam nałóg. Żeby mieć na narkotyki, a nie są to tanie rzeczy, zacząłem kraść, bo nie idzie w parze chodzić do pracy i brać narkotyki.

Jak to się zaczęło?

Pamiętam, że to była jakaś kradzież w sklepie. Telefon czy coś takiego.

Później włamywałeś się do domów?

Tak, zdarzało się. Kradzieże sklepowe, a potem mieszkania. Do domów jednorodzinnych nie, bo to było za wysokie wyzwanie dla mnie.

W jaki sposób dostawałeś się do mieszkań – przez drzwi, przez okno?


I tak, i tak. Przez drzwi wtedy, kiedy ktoś zostawił je otwarte lub zostawiał w nich klucze. Przez okna natomiast wtedy, kiedy były niskie piętra, albo stało rusztowanie przy bloku, po którym można było wejść.

I nikt nie zwracał uwagi na to, że obcy, nieznajomy człowiek chodzi po rusztowaniu?

Nie, wystarczyło tylko założyć zieloną kamizelkę i człowiek stawał się robotnikiem.

No dobrze, znajdujesz się na rusztowaniu, jest okno. Jak dostać się do środka?

Śrubokrętem. Plastikowe okna wystarczy mocniej pchnąć albo podważyć śrubokrętem. Nie jest to mocno skomplikowane.

To takie proste?

Tak, mnie nikt nie uczył tego, sam wpadłem na ten pomysł. Nie trzeba być jakimś specjalistą.

Ile czasu potrzebowałeś, żeby otworzyć takie okno?

To jest chwila moment. Włożyć śrubokręt, podważyć. Bardzo krótko.

Gdzie i jakich przedmiotów szukałeś w takich mieszkaniach?

Przede wszystkich takich, które mógłbym bardzo łatwo sprzedać i o małych gabarytach, czyli biżuteria, numizmaty lub antyki. I oczywiście gotówka. Zawsze starałem się jak najszybciej stamtąd wyjść. Bałem się, że ktoś wróci lub mnie zauważy.

Przeglądałem szafki, półki, szukałem skrytek, patrzyłem pod łóżkiem. Nie zdarzyło mi się, żebym musiał jakoś szczególnie się starać czy kopać. Nie było problemu, by znaleźć coś wartościowego.

Cenne rzeczy są na wierzchu?

Tak. Albo są w jakiejś szafce bądź szufladzie. Nie zdarzyło mi się trafić tak, żeby ktoś miał sejf w domu.

Sejf by cię powstrzymał?

Tak, bo nie umiałbym go otworzyć.

Kiedy wchodziłeś do takiego mieszkania, to jakie było pierwsze pomieszczenie, do którego się kierowałeś?

Do sypialni. Później do reszty pokoi.

Komoda? Szafa?

Tak, szuflady i szafki nocne. Ale często wszystko leżało na wierchu. Czasami za szkłem w jakimś barku.

A co ze sprzętem typu telewizor, komputer? Czy takie rzeczy też cię interesowały?

Nie, to nie. To jest za mała wartość, a za duże gabaryty.

Jakie były najdziwniejsze miejsca, w których znajdowałeś cenne przedmioty?

Jakichś dziwnych miejsc nie było. Chociaż kiedyś miałem taki ciekawy przypadek z jednym mieszkaniem. W ogóle wszedłem do niego, żeby sobie przyćpać. Drzwi były otwarte, wszystko w środku było warte może ze 100 zł. Jak usiadłem koło wersalki, to znalazłem pod nią 600 zł. Tak to jakichś wymyślnych skrytek nie spotkałem. A może ich po prostu nie znalazłem.

Ile byłeś w stanie ukraść? Ile z tego było pieniędzy?

Mówiąc ogólnie to z jednego mieszkania można wyciągnąć średnią krajową. Czasami trochę mniej, czasami trochę więcej. Nigdy nie było tak, żebym jakieś olbrzymie pieniądze na tym zarobił. To też zależy też od poziomu, na którym się żyje.
Fot. Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
A co z zabezpieczeniami? Zwracałeś uwagę na takie rzeczy?

Nie, nawet jak był monitoring, to przebierałem się, a mieszkania w blokach zazwyczaj nie mają alarmów. Osiedla strzeżone też nie stanowiły większego problemu. Zakładasz czapkę, przebierasz się i nie ma problemu z przedostaniem się przez tę pierwszą barierę, czyli ogrodzenie. Poza tym w stroju robotnika też nie zwraca się na siebie uwagi.

A zdarzały się takie sytuacje, kiedy wchodziłeś do mieszkania i zastawałeś kogoś w środku?

Nie. Akurat mi nie, ale innym złodziejom się zdarzało. Ja natomiast lokatorów nie zastałem, ale sąsiedzi czasami pytali mnie co robię, gdy wychodziłem z mieszkania.

I co odpowiadałeś?

Że jestem z ekipy remontowej, albo, że gonię złodzieja.

Że gonisz złodzieja?

Tak, że ktoś okradł to mieszkanie i tak...

I to wystarczało?

Tak, w moim przypadku tak.

A brałeś pod uwagę taki scenariusz, że w mieszkaniu, do którego wchodzisz, ktoś będzie?

Nie, bo zawsze unikałem konfrontacji i zazwyczaj upewniałem się, że nikogo w nim nie ma.

Wolałeś, żeby mieszkanie było puste?

Tak.

Miałeś ze sobą broń?

Nie. Wiedziałem, że w przypadku konfrontacji będę musiał z kimś się pobić. A co za tym idzie – to są dalsze konsekwencje, które mogą skończyć się nieszczęśliwie. Wystarczy, że kogoś okradnę to i tak dla niego jest duże nieszczęście. A jeszcze krzywdę robić... Zresztą ja też mógłbym doznać jakiegoś uszczerbku na zdrowiu.

Jakie było najtrudniejsze włamanie, którego dokonałeś?

Pierwsze. Wtedy było najwięcej emocji. Pamiętam, że byłem spocony, adrenalina we mnie buzowała i ciężko było mi się opanować. Pierwszy raz nie wiedziałem z czym to się je,a w głowie miałem tysiące myśli.

A co czuje złodziej: ekscytację czy strach przed złapaniem?

Gdy kradłem, byłem pod wpływem narkotyków i nic nie czułem. To totalna obojętność. Wyrzuty sumienia przyszły dopiero, jak otrzeźwiałem i znalazłem się w więzieniu. Wtedy dotarło do mnie co robiłem.
Złodziej zza krat mówi o tym ile osób okradł i jak to robił. YouTube.com / 7 metrów pod ziemią
I co myślałeś?

Byłem dla siebie zły. Zły, że pokierował mną nałóg i narobiłem tyle głupot.

Czy miałeś takie myśli, chociaż przez chwilę, żeby to wszystko naprawić?

Nie wiem jak. Nie znam tych ludzi. Myślę, że jakąś pokutą jest to, że siedzę. Nie wiem na ile ci ludzie to wiedzą. Przecież oni nie mają pojęcia, kto ich okradł, bo to jest takie bezosobowe. Unikałem konfrontacji bezpośrednich z drugim człowiekiem, bo dla mnie, jak byłem naćpany, byłoby to ciężkie.

Czyli nie wiedziałeś kto jest właścicielem mieszkania, kim jest ten człowiek?

Tak, to dla mnie było wygodne. Większy komfort psychiczny.

Czy zanim włamałeś się do jakiegoś mieszkania obserwowałeś je wcześniej?

Tak, było i tak. Czasami siadałem na ławce jak stało takie rusztowanie pod blokiem i patrzyłem, czy w danym mieszkaniu zapala się światło. Ale nie sprawdzałem, kto tam jest konkretnie. Nie było to jakieś planowanie, że jest domek na odludziu, a ja przez miesiąc go obserwuję i wchodzę. Albo że miałem od kogoś informacje, że "jest ktoś, kto ma pieniądze i można go okraść, idź to zrób".

Za pięć lat wyjdziesz na wolność. Życzę ci, żebyś znalazł uczciwą pracę. A jakbyś się zabezpieczył przed złodziejem mając tę wiedzę jaką masz dzisiaj? Czy to możliwe?

Ja bym się w ogóle nie zabezpieczał. Nawet gdybym miał normalny dom, to nie przechowywałbym w nim jakichś cennych przedmiotów poza tymi, które są mi potrzebne do życia. Wiadomo, że pieniądze można trzymać w banku. A jakieś kosztowności, hobby? Ja nie łudzę się, że będę miał jakieś miliony.

Wiadomo, jakbym miał więcej, to bym próbował. Ale tak naprawdę ciężko jest się zabezpieczyć. Jak ktoś będzie chciał mnie okraść, to mnie okradnie. Wiadomo, można stawiać różne bariery, one i owszem, utrudniają kradzież. Wiadomo, że mniej jest złodziei, którzy umieją je pokonywać, a więcej takich jak ja. Zawsze jest to oczywiście jakiś dyskomfort, że ktoś wszedł do twojego domu.

Złodziej okrada nie tylko z przedmiotów...

... ale i z poczucia bezpieczeństwa. Może dlatego też nie chciałem wiedzieć kogo okradam. To jest coś takiego jak wejście z ubrudzonymi butami w czyjeś życie.

Ale cały czas zastanawiam się, czy istnieją jakieś narzędzia, które mogą nas skutecznie zabezpieczyć przed złodziejami. Co by tobie z największą pewnością przeszkodziło?

Na pewno alarm dźwiękowy. Może jakiś monitoring, dobre zamki, okna antywłamaniowe i tyle. No i trzeba uważać, żeby nie zostawiać kluczy w zamku, albo otwartego okna. Ale jednocześnie każdy chce też żyć, nie można wpadać w paranoję, że jak mam coś cennego, to będę chodził wokół tego i myślał, jak to zabezpieczyć.

Ile czasu ma złodziej na wejście do środka i zabranie wszystkich przedmiotów?

Jak najmniej. Na ogół od 5 do 10 minut.

Pozostawiałeś po sobie duży bałagan?

Starałem się nie zostawiać. Zabierałem to, co cenne i wychodziłem. Po co miałbym to robić. Przecież czas leci.

Jak wpadłeś?

Przez monitoring. Byłem nieuważny, naćpany i poszedłem sobie ukraść rower, bo nie chciało mi się iść na piechotę.

I gdzie to było?

Na klatce schodowej.

Zabrałeś rower i odjechałeś?

Tak, klatka była otwarta...

Jaki był wyrok?

Za to akurat dostałem rok.

A łącznie?

Za wszystko dostałem 7 lat.
YouTube.com / 7 metrów pod ziemią
Dwa lata odsiedziałeś i zostało pięć. Masz poczucie, że to sprawiedliwy wyrok?

Wysokość kary może nie, ale to, co ratuje mnie i moją psychikę, to fakt takiego szczęścia w nieszczęściu. Tu chodzi o mój nałóg. Nie ćpam, dwa lata jestem czysty i mam czas dla siebie na to, żeby zrobić z tym porządek. Staram się to wykorzystać.

Siedem lat to trochę za dużo jak dla mnie, za wysoki wymiar kary. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie dołuje się tym i po prostu staram się jak najlepiej wykorzystać ten czas, który tu mam. Wiem, że jak wyjdę, nie będę miał go tyle, żeby zastanowić się nad sobą i tym, co chcę robić.

Ile mieszkań łącznie okradłeś?

Około 50-60.

Szacowałeś kiedyś jakie to są pieniądze?

Nie. Tak jak mówiłem, jedno mieszkanie to jest taka średnia krajowa, więc te 50 mieszkań po te 4000... No to taka kwota wyjdzie.

Czy możesz powiedzieć, że to z całą pewnością przeszłość?

Jeżeli nie wrócę do nałogu, to tak. Wiem jednocześnie, że jeśli kiedykolwiek wrócę, to siłą rzeczy będę potrzebował pieniędzy. A z pracy nie da się ćpać.

Jest to zapis wywiadu, który pierwotnie ukazał się na YouTube na kanale Rafała Gębury pt. "7 metrów pod ziemią". Ten i inne materiały znajdziesz też na Facebooku i Instagramie.