Tak Jaki chce sobie zapewnić zwycięstwo? Internet huczy od plotek o wycieczkach wyborców

Tomasz Ławnicki
"Nóż mi się w kieszeni otwiera, jak widzę 'walkę' o fotel prezydenta w stolicy. Autobusy z zakątków całego kraju będą zjeżdżać do Warszawy, by zagłosować za jedynie słusznie panującą partią" – post świadka tego, jak grupka osób chce się dopisać do rejestru wyborców w stolicy, by zagłosować na Patryka Jakiego, ma już ponad 4 tys. udostępnień.
W internecie huczy od plotek, że Patryk Jaki może próbować zapewnić sobie zwycięstwo dzięki "wycieczkom wyborców" spoza Warszawy. Sprawdziliśmy, czy jest to możliwe. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Po lekturze tej relacji wiele osób obawia się, że wynik wyborów samorządowych w Warszawie będzie zafałszowany, bo zagłosuje w nich wiele osób, które ze stolicą mają niewiele wspólnego. Ani tu nie mieszkają, ani tu nie pracują, ani nie studiują. Ot, partyjnymi autokarami zostaną zwiezione, by zagłosować na odpowiedniego kandydata.

Dlatego teraz osoby takie miałyby przyjeżdżać do Warszawy, aby w poszczególnych Urzędach Dzielnic dopisywać się do spisu wyborców w stolicy.
A Ty jak myślisz?
czy
Aby móc zagłosować 21 października w pierwszej turze wyborów samorządowych oraz później 4 listopada poza miejscem zameldowania, należy dopisać się do spisu wyborców w miejscu zamieszkania. Zgodnie z ogłoszonym przez Państwową Komisję Wyborczą kalendarzem czas na to jest do 16 października, czyli do wtorku w wyborczym tygodniu. Wnioski składa się w Urzędach Miast, w Warszawie są to Urzędy Dzielnic.

Wniosek o wpis do rejestru


Padają też oskarżenia sformułowane wprost: "To będzie oszustwo wyborcze", "Już autobusy szykują na wybory dla zwolenników Jakiego".
Burzliwa dyskusja pod zachętą ministerstwa, aby zarejestrować się w spisie wyborców poza miejscem zameldowania, a w miejscu zamieszkania.Fot. screen ze strony Facebook.com / Ministerstwo Cyfryzacji
Atmosferę jeszcze bardziej podgrzała relacja zamieszczona przez jednego z internautów. Na Facebooku opisał on sytuację, jakiej był świadkiem parę dni temu zaledwie 200 metrów od jednego ze stołecznych Urzędów Dzielnicy. Spotkał tam grupę osób, które szły złożyć wnioski o dopisanie do spisu wyborców, lecz nie wiedziały, jak tam trafić. Przy okazji zachwalały Patryka Jakiego.

Wyborcy - wycieczkowicze


Wzrost ponaddwukrotny
Sprawdziliśmy więc, czy faktycznie lawinowo rośnie liczba składanych wniosków o dopisanie do rejestru wyborców w Warszawie i czy naprawdę każdy, gdziekolwiek mieszka naprawdę, może ot tak po prostu stać się wyborcą w stolicy. Najpierw parę liczb.

– Faktycznie, zainteresowanie wpisaniem się do rejestru wyborców w Warszawie jest o wiele większe niż w poprzednich wyborach samorządowych – informuje w rozmowie z naTemat rzecznik Urzędu m. st. Warszawy Bartosz Milczarczyk.

Różnica jest bardzo duża. W 2014 roku do rejestru wyborców dopisało się 4354 osoby. W tym roku, według najświeższych danych z wtorku 9 października, dopisało się już 9155 osób. A czas na to, jak wspomnieliśmy, jest jeszcze do przyszłego wtorku 16 października.

Nie ma wątpliwości, że zainteresowanie głosowaniem w Warszawie rośnie wraz ze zbliżającym się terminem wyborów samorządowych. Do połowy sierpnia, gdy termin głosowania nie był jeszcze znany, zapadło tylko nieco ponad 350 pozytywnych decyzji o wpisie do rejestru. Od połowy sierpnia do teraz – niemal 8800 decyzji.
Tak wygląda decyzja o wpisaniu do stałego rejestru wyborców w Warszawie.Fot. naTemat
Ustawa daje możliwość głosowania w wyborach samorządowych tam, gdzie faktycznie wyborca mieszka. Ale czy ktoś to sprawdza? Czy może przyjechać ktokolwiek ze wspomnianego przez ministerstwo cyfryzacji Lublina, powiedzieć, że chce głosować w Warszawie, i to wystarczy? Zdecydowanie nie.

Bez kolejki
W Urzędzie Dzielnicy Żoliborz po godz. 9.00 rano tłumów nie było. Sprawę dopisania się do rejestru można załatwić właściwie od ręki, bo w kolejce jest tylko jedna osoba. Wystarczy wypełnić wniosek i – najważniejsze – udowodnić, że się faktycznie mieszka w Warszawie.

W jaki sposób? Są osoby, które mają mieszkanie w Warszawie, a pozostają zameldowane gdzie indziej. Wówczas należy przynieść ze sobą akt notarialny poświadczający, że mieszkanie na Żoliborzu należy do nas i sprawa załatwiona.
Wniosek o wpisanie do rejestru wyborców to nie wszystko – trzeba jeszcze udowodnić, że się faktycznie mieszka w Warszawie.Fot. naTemat
A jeśli ktoś mieszkanie wynajmuje? Dowodem na to, że mieszka się w Warszawie, może być umowa najmu czy przynajmniej rachunek za internet wystawiony na danego wyborcę pod stołecznym adresem.

Trzeba udowodnić
Mateusz przyszedł do urzędu tylko z dowodem osobistym. W rozmowie z naTemat przyznaje, że jego wniosek nie został przyjęty.

– Odbiłem się od ściany. Chcę zagłosować w Warszawie, bo naprawdę tu mieszkam, ale muszę to jakoś udowodnić. Usłyszałem, że może to być na przykład umowa o pracę z firmą, która ma siedzibę w Warszawie albo oświadczenie właściciela mieszkania, że faktycznie tutaj mieszkam – opowiada.

W wyborach parlamentarnych czy prezydenckich ta kwestia nie ma większego znaczenia. Natomiast w samorządowych jest to sprawa kluczowa. "Urzędnik może odmówić wpisania cię do rejestru wyborców, jeśli uzna, że nie mieszkasz tam, gdzie deklarujesz" – uprzedza wyborców resort cyfryzacji (urząd na decyzję ma 3 dni, wyborca później ma również 3 dni na złożenie odwołania).

Stołeczni urzędnicy zapewniają, że wszystkie te informacje są potem weryfikowane. Także wtedy, jeśli wniosek wraz z dokumentem potwierdzającym fakt zamieszkiwania w Warszawie trafia do nich przez internet (za pośrednictwem portalu obywatel.gov.pl – aby to zrobić, trzeba posiadać profil zaufany; z komentarzy internautów wynika, że próby złożenia wniosku kończą się "wewnętrznym błędem systemu").

Odpowiedzialność karna
Największym polem do ewentualnych nadużyć wydaje się być oświadczenie właściciela mieszkania, że dany wyborca mieszka w Warszawie.
W wyborach samorządowych, dopisując się do rejestru, trzeba udowodnić, że mieszka się w danym mieście.Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
– Czy gdyby ktoś, przyjmijmy, że nawet i osobiście pan minister Jaki, wydał wyborcom oświadczenia, że dana osoba mieszka w jego mieszkaniu, to jest to do sprawdzenia? – zapytałem więc rzecznika Urzędu m. st. Warszawy.

– Gdyby pan minister Jaki, czy ktokolwiek inny, zadeklarował, że wynajmuje mieszkanie 20 osobom, to na pewno wzbudziłoby to podejrzenia. Takie oświadczenie zostałoby zakwestionowane. A za składanie fałszywych oświadczeń grozi odpowiedzialność karna – przypomina Bartosz Milczarczyk.

Z odpowiedzi wynika więc, że próba sztucznego sprowadzenia "wycieczek wyborców" byłaby raczej niemożliwa. Niewykluczone, że w pojedynczych przypadkach ktoś próbuje z uczynić warszawiaka z mieszkańca innej miejscowości, tylko po to, by ten mógł wrzucić głos do urny. Ale na masową skalę jest to niewykonalne.

Te liczby też mówią za siebie. Wprawdzie w tym roku w rejestrze w stolicy przybyło ponad 9 tys. wyborców i pewnie trochę jeszcze przybędzie, to trzeba pamiętać, że wszystkich uprawnionych do głosowania w Warszawie jest ponad 1 mln 300 tys. osób. Więc jeśli ktoś z warszawiaków nie chce, by osoby spoza Warszawy decydowały o składzie Rady Miasta i przyszłym prezydencie, niech po prostu 21 października i 4 listopada idzie głosować. I kropka.
WNIOSKI

FAłSZ

Zwiezienie partyjnymi autobusami do Warszawy wyborców spoza stolicy wydaje się niemożliwe. Urzędy Dzielnicy, przyjmując wnioski o wpisanie do rejestru wyborców w Warszawie, naprawdę żądają dowodu na to, że dany obywatel faktycznie w Warszawie mieszka.