Kuriozalny film z sądu. Szef fundacji nie spłacał długu, bo nie ma pracy "zgodnej ze światopoglądem"

Bartosz Świderski
Cezary Wyszyński, kierujący ekologiczną fundacją Viva!, zmuszony był złożyć wniosek o upadłość konsumencką. W sieci pojawiło się nagranie, jak tłumaczy przed sądem, dlaczego nie był w stanie spłacać długu. – Szukałem dodatkowego zatrudnienia, ale w miejscach, w których… nie byłoby ono sprzeczne z moim światopoglądem – mówił. A sędzia zaproponowała mu... sprzątanie.
Kim jest Cezary Wyszyński? Fot. Youtube/wsensie.tv
O okolicznościach swojej "upadłości" Wyszyński mówił m.in. "Newsweekowi". "Jeszcze kilkanaście lat temu był przedsiębiorcą - miał udziały w firmie poligraficznej Azet-Grafico i pełnił w niej funkcję wiceprezesa. Pod koniec 2000 r. udziały w Azet-Grafico objęła giełdowa spółka Chemiskór znana m.in. z… wyprawiania skór" – pisał o nim tygodnik.

Potem Chemiskór zmienił nazwę na 4Media, a działalność tej spółki skończyła się skandalem. "Została wyrzucona z giełdy i znalazła się na celowniku prokuratury. Ostatecznie dwaj menedżerowie grupy Dariusz K. (zatrzymany przez CBA i aresztowany) oraz Wojciech K. dostali wyroki w zawieszeniu. Obaj biznesmeni zasiadali razem z Wyszyńskim we władzach Azet-Grafico" – czytamy.


– Prokuratura prowadziła wiele postępowań, ale mnie nigdy za nic nie skazano. W całej aferze 4Media byłem poszkodowany. Współpraca z panami K. doprowadziła do bankructwa naszej rodzinnej firmy i wpędziła mnie w długi sięgające kilkuset tysięcy złotych. Aż w końcu musiałem złożyć wniosek o upadłość – mówił Wyszyński, stojący na czele fundacji Viva!.

Na nagraniu z sądu słychać, jak sam zainteresowany tłumaczy, dlaczego nie był w stanie spłacić takiego długu. Między nim a sędzią wywiązała się dość kuriozalna dyskusja. Sędzia pyta na przykład: "czy nie wzbudził pan w sobie refleksji, że długi trzeba oddawać?". Wyszyński tłumaczył, że nie widział możliwości, by pokryć taką kwotę.
Szef fundacji Viva! musiał ogłosić upadłość.
– Jednak mając świadomość, jaki dług na panu ciąży, zgodził się pan i godzi nadal na zatrudnienie za minimalne wynagrodzenie – kontynuowała sędzia.

Wyszyński odparł na to, że nie znalazł pracy zgodnej ze światopoglądem. Na sugestię, że sprzątanie jest czynnością "neutralną światopoglądowo", odparł: "Tak, ale wtedy nie miałbym czasu, żeby zrobić coś dobrego dla zwierząt".

– Zaciągnął pan zobowiązania finansowe i chyba zdawał sobie sprawę z tego, że długi trzeba spłacać? Czyli należy przyjąć, że nie był pan w stanie podjąć dodatkowego zatrudnienia, które byłoby zgodne z pańskim światopoglądem i spowodowało podwyższenie pańskich zarobków? – podsumowała sędzia. W odpowiedzi usłyszała krótkie "tak"...