Przygnębienie, senność i zmęczenie... Pamiętaj, że jesienna depresja jest szczególnie groźna dla kobiet

Katarzyna Michalik
Obniżenie nastroju w miesiącach jesiennych i zimowych często nazywamy po prostu chandrą i traktujemy jako naturalną odpowiedź organizmu na szarugę za oknem. Rzeczywiście, coś w tym jest, bo na tzw. sezonową depresję wpływ może mieć właśnie niewystarczająca ilość światła. Na które objawy warto zwrócić szczególną uwagę?
Depresja sezonowa objawia się m.in. apatią, sennością, zmęczeniem i zwiększeniem apetytu. Jak skutecznie ją leczyć? Fot. Pixabay
SAD - czym jest depresja sezonowa?
SAD, czyli seasonal affective disorder, to sezonowe zaburzenie afektywne, zwane potocznie depresją jesienną lub sezonową. Najczęściej pojawia się w okolicach października i listopada, kiedy dni stają się krótsze i ciemniejsze, a ustępuje wraz z nadejściem wiosny, w marcu.

Jej występowanie wiąże się ze zbyt małą ilością światłą słonecznego i niższymi temperaturami za oknem. Wielu z nas w chłodne miesiące doświadcza obniżenia nastroju, jednak często je bagatelizujemy, zrzucając to na fakt, że przecież borykamy się z tym co roku, bo taki mamy klimat. Warto jednak sprawdzić, kiedy zwykła jesienna chandra staje się czymś znacznie poważniejszym.


– Depresja sezonowa często uznawana jest za wariant zaburzenia afektywnego dwubiegunowego. Podłożem jest zaburzone wydzielanie melatoniny i neuroprzekaźników, związane z sezonowymi zmianami ilości światła słonecznego – mówi Katarzyna Szostak, terapeutka. – SAD od zwykłego obniżenia nastroju możemy odróżnić nie tylko czasem trwania, podłożem, ale i objawami – dodaje.
Owe symptomy, jak opowiada terapeutka są typowe dla depresji. O ile senność i zmęczenie może dopaść jesienią i zimą każdego z nas, to gdy dołączają do nich również inne objawy, powinniśmy zastanowić się nad wizytą u specjalisty.

CIągłe rozdrażnienie, obniżenie libido, wzmożony apetyt, chęć izolowania się od ludzi i przygnębiające myśli - w najgorszych przypadku nawet samobójcze - to część objawów, których wystąpienie powinno dać do myślenia.

Bardziej narażone są kobiety
Na depresję sezonowe bardziej narażone są kobiety. Według badać profesor L. Workman chodzi szczególnie o panie w wieku reprodukcyjnym oraz ... osoby o brązowym zabarwieniu tęczówki. O co chodzi?

– Zdaniem badaczy zjawisko to można wyjaśnić, odwołując się do ewolucji i procesów adaptacyjnych związanych z naturalnym dążeniem do oszczędzania energii, dawniej niezbędnym do przetrwania – mówi Szostak. – Przy jasnych tęczówkach do mózgu dociera więcej światła, co powoduje zmniejszenie stężenia melatoniny, hormonu regulującego rytm okołodobowy. Niższy (jednak nie zbyt niski) poziom melatoniny wpływa na zwiększenie aktywności, a tym samym obniżenie ryzyka zachorowania na depresję sezonową – dodaje.

Jak się z nią uporać?
Depresja sezonowa jest związana z dostarczaniem organizmowi zbyt małej ilością światła słonecznego, w związku z czym najlepiej walczyć z nią właśnie za pomocą... światła. Konkretnie chodzi o fototerapię, czyli leczenie przy pomocy specjalnych, przeznaczonych do tego lamp.
Działanie światła stymuluje m.in. produkcję serotoniny, zwanej potocznie hormonem szczęścia. Ma również wpływ na regulacje stężenia melatoniny, której niedobory mogą powodować problemy z zasypianiem oraz pogorszenie jakości i komfortu snu. Z kolei zbyt duża jej ilość może powodować notoryczne uczucie senności i prowadzić właśnie do depresji.

Poza fototerapią mówi się również o domowych sposobach na walkę z sezonową depresją. Należą do nich m.in. regularne przyjmowanie dziurawca (w formie tabletek bądź herbat) czy suplementów w postaci np. witaminy B6 czy kwasu foliowego. Pomóc w walce z częścią objawów mogą pomóc również regularne ćwiczenia fizyczne.