Od pięciu miesięcy Polski nie odwiedził żaden prezydent. Czy ktoś przyjedzie 11 listopada? W PiS też nie wiedzą

Katarzyna Zuchowicz
100. rocznica Odzyskania Niepodległości przez Polskę zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji miała być wielka promocja Polski za granicą, a jest straszne zamieszanie. Nie wiadomo nawet, czy na wielkie obchody 11 listopada ktokolwiek z zagranicy w ogóle przyjedzie. Ba, nawet w PiS tego nie wiedzą. Sam prezydent w ostatnich miesiącach też nie przyjmował zbyt wielu gości. - To żenada. Zmarnowana rocznica - mówi nam jeden z posłów.
Kto z przywódców innych krajów przyjedzie do Polski na obchody 100. rocznicy odzyskania niepodległości? Fot. Maciek Jaźwiecki/Agencja Gazeta
Nie tylko Polska świętuje w tym roku 100. rocznicę. W Pradze w niedzielę odbyła się wielka defilada z okazji 100 lat od powstania Czechosłowacji. Wzięły w niej udział tysiące żołnierzy, również z Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, USA. Przyjechał sekretarz obrony USA.




"Ja nic nie słyszałem"
Lista gości zaproszonych przez prezydent Dalię Grybauskaitė była zresztą dłuższa. Znaleźli się na niej także prezydenci Niemiec, Łotwy, Estonii, Islandii, Ukrainy, Gruzji, a także przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker oraz rodziny królewskie z Danii i Szwecji.

O zaproszeniach Kancelaria Prezydent Litwy poinformowała na początku stycznia, uroczystości odbyły się 16 lutego.

Tymczasem w Polsce na 12 dni przed wielką rocznicą wciąż nie wiemy, czy ktokolwiek z zagranicy został zaproszony. Wciąż nie wiadomo, jak będzie i czy w ogóle istnieje jakakolwiek lista. Nie wiedzą tego nawet posłowie z PiS.

– Ja nie słyszałem o takich pomysłach i nie wydaje mi się, żeby ktoś miał przyjechać. Chyba, że Kancelaria Prezydenta trzyma to w jakiejś ultratajemnicy i będą chcieli to odpalić dwa, trzy dni wcześniej – żartuje jeden z posłów "dobrej zmiany". Dodaje, że z różnych przyczyn nie wyszło tak, jak było na początku planowane: – Całe to zamieszanie z 11, teraz 12 listopada... Myślę, że będziemy skupieni raczej na lokalnym świętowaniu.










Zdarzało się już jednak, że na Święto Niepodległości przyjeżdżała do Warszawy prezydent Litwy. – Nie wydaje mi się, żeby przyjechała teraz. Dla naszego obozu władzy problemem jest marsz 11 listopada. Nawet większym niż dla samej opozycji, która neguje go od samego początku. Z naszego punktu widzenia wiadomo, że duża część uczestników to nasz elektorat, ale z drugiej wiadomo, że politycznie stoi za nim Ruch Narodowy, który szczególnie w ostatnim czasie jest w dużej kontrze do tego, co robimy – zwraca uwagę jeden z polityków PiS.

Jakby nie było, do tej pory nie usłyszeliśmy, czy ktokolwiek z zagranicznych gości weźmie udział w obchodach. W ogóle o wizytach prezydentów innych krajów w Polsce nie bardzo ostatnio słychać. Ostatnia wizyta, na zaproszenie prezydenta, miała miejsce na początku czerwca.

"Przywieźli prezenty z okazji rocznicy"
Andrzej Duda spotkał się wtedy z z przywódcami tzw. Bukaresztańskiej Dziewiątki, którzy przyjechali do Warszawy i przywieźli prezenty z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

Byli to prezydenci Rumunii, Estonii, Litwy, Łotwy, Słowacji, Czechy, Węgier, Bułgarii oraz Przewodniczący Izby Poselskiej Republiki Czeskiej. Od tamtej pory oficjalnych zagranicznych wizyt w Pałacu Prezydenckim nie było i jest to najdłuższa, niemal 5-miesięczna, przerwa w czasie obecnej prezydentury. W poprzednich latach Andrzej Duda przyjmował innych przywódców praktycznie miesiąc w miesiąc.

Można tłumaczyć, że w tym czasie prezydent jeździł po świecie i odwiedzał inne kraje, był np. na rocznicowym koncercie w Berlinie, w Szwajcarii, USA czy Australii. Ale w roku, gdy Polska hucznie obchodzi 100. rocznicę odzyskania niepodległości, taka przerwa może zastanawiać. Tym bardziej, że na dwa tygodnie przed obchodami nie słychać, by zaprosił zagranicznych gości.