Kacze zarodki, ser z żywymi larwami i pewien specjał z Polski. Zwiedzamy Muzeum Obrzydliwego Jedzenia

Michał Jośko
Od byczych penisów, poprzez ser z żywymi larwami oraz pieczone świnki morskie, po sfermentowane ryby – jeżeli jesteś pasjonatem tak ekstremalnej sztuki kulinarnej, zapraszamy na wspólne zwiedzanie Muzeum Obrzydliwego Jedzenia, które działa w szwedzkim Malmö.
Makabreska nie tylko dla miłośników świnek morskich Fot. Facebook.com/DisgustingFoodMuseum
– Choć każdy z naszych eksponatów może szokować zapachem, czy też wyglądem, to jednocześnie pokazuje wyjątkową różnorodność kuchni świata. Pamiętajmy: wszystko jest względne – mówi serwisowi naTemat Andreas Ahrens, kurator i dyrektor muzeum, zapraszając na wycieczkę, podczas której naprawdę przydadzą się mocne nerwy i równie twardzielski żołądek.

W tym momencie ekspozycja liczy ok. 80 specjałów, wśród których można znaleźć m. in. casu marzu, czyli sera owczego z Sardynii, pełnego żywych larw much, czy też cuy – świnki morskie, będące wielkim przysmakiem w Ameryce Południowej.
Pożywna smażona tarantula z odrobiną zdrowych warzywFot. Facebook.com/DisgustingFoodMuseum
Kilka kroków dalej można zobaczyć to, co nos wyczuł znacznie wcześniej: durian, czyli najbardziej cuchnący owoc świata. Ten azjatycki specjał roztacza tak intensywną woń (będącą połączeniem brudnych skarpet, sera pleśniowego i cebuli), że jego przewóz jest zakazany przez wiele linii lotniczych.


Na miłośników drobiu czeka balut, czyli znane z kuchni południowo- i wschodnioazjatyckich gotowane jajo kacze z uformowanym w pełni zarodkiem.
W filmie "Miś" była ruda wóda na myszach. W Malmö postawiono na chińskie wino z myszamiFot. Facebook.com/DisgustingFoodMuseum
W Malmö nie zabrakło oczywiście dań skandynawskich. Pyszni się tutaj (nie)sławny surströmming, kochany przez Szwedów zgniły śledź, którego zapach niepokojąco realistycznie przypomina… odchody.
Surströmming, czyli śledź, który był kiszony w zakopanej w ziemi beczce przez kilka miesięcy
Niewiele mniej odstręczającym daniem jest pochodzący z Islandii hákarl, czyli fermentowane aż do uzyskania galaretowatej konsystencji mięso rekina polarnego.

Uprzedzamy lojalnie: choć w tych pomieszczeniach działa bardzo sprawny nawiew powietrza, a najłatwiej psujące się eksponaty są wymieniane codziennie, to nie spodziewaj się doznań lekkich, łatwych i przyjemnych.– To lokalne przysmaki, które u jednych mieszkańców naszej planety mogą wzbudzić odruch wymiotny, lecz dla innych są wyjątkowymi lokalnymi smakołykami, które oparły się "kulinarnej globalizacji" – dodają przedstawiciele Muzeum Obrzydliwego Jedzenia.

Co reprezentuje Polskę? Otóż pośród powyższych eksponatów znaleźć można pewien "poczciwy" specjał znad Wisły, który przez twórców muzeum uznany za wyjątkowe ekstremum: sok z kiszonej kapusty.

Cieknie ci ślinka na takie atrakcje? Nie zwlekaj zbytnio, gdyż muzeum działać będzie jedynie do 27 stycznia 2019 r. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje równowartość ok. 78 zł, w przypadku seniorów i studentów jest tańszy o 18 zł. Dla (bardzo odważnych) dzieci: wstęp jest darmowy.