"Jakby naród dostał nóż w plecy". Rydzyk ciężko przeżywa zamieszanie z marszami prawicy
Decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz w sprawie rozwiązania Marszu Niepodległości w najbliższą niedzielę nie spodobała się nie tylko narodowcom, ale także toruńskiemu redemptoryście. W rozmowie na antenie Radiem Maryja stwierdził on m.in, że taka decyzja to "jakby naród dostał nóż w plecy".
Zdaniem założyciela Radia Maryja i Telewizji Trwam, rozwiązanie przez Hannę Gronkiewicz-Waltz Marszu Niepodległości 11 listopada to też wyrażenie pogardy dla młodych ludzi, którzy są "nadzieją, są patriotyczni, którzy kochają Polskę". –To niewyobrażalne – oburzał się.
Pojawiły się też wątki historyczne i spiskowe. – Zaraz mi się skojarzyły zabory. Kto tu chce zawładnąć nami? Zaborcy tak postępowali – powiedział redemptorysta. – W tej chwili kojarzy mi się czas komunizmu. Jak coś się budziło w Polsce, to zaraz było to niszczone. Ile było takich oddolnych rewolucji w czasie komunizmu? Zawsze to niszczyli – dodał Rydzyk.
Według niego, narodowcy nie powinni się dać sprowokować władzom Warszawy. Wpływowy biznesmen w sutannie nie wyklucza też "działań z zewnątrz z różnych stron globu".
Przypomnijmy, że prezydent stolicy – wzorem władz Wrocławia – rozwiązała niedzielny Marsz Niepodległości. W jego miejscu ma przejść marsz zorganizowany przez prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Mateusza Morawieckiego.
źródło: Radio Maryja