Znaleziono następców Kamila Stocha. Nowy sponsor polskiej kadry pomoże w ich przygotowaniu

Paweł Kalisz
Apoloniusz Tajner przekonuje, że już teraz mamy dziesięciu potencjalnych następców Kamila Stocha. Być może będzie ich jeszcze więcej, bo PZN i kadra polskich skoczków zyskały nowego partnera strategicznego. Milka postanowiła wspomóc nie tylko kadrę A, inwestuje też w młodych skoczków.
Podczas zawodów w Wiśle nad skocznią pojawiła się fioletowa krowa Milki. To znak, ze polscy skoczkowie mają nowego sponsora. Fot. naTemat
– Nie boję się skakać. Ale jak stanę na skoczni to nie patrzę w dół. Patrzę na narty, potem na próg skoczni. Gdy lecę to czuję się trochę jak ptak – mówi 12-letni Wiktor. Chce być jak Kamil Stoch, jeździć na zawody Pucharu Świata i zdobywać medale – także te olimpijskie.
Ma ku temu duże szanse. PZN na kilka godzin przez oficjalnym rozpoczęciem zawodów Pucharu Świata w Wiśle podpisał umowę sponsorską z nowym partnerem. Milka została oficjalnym sponsorem kadry A. Jednak nie zamierza ograniczać się jedynie do wspomagania Kamila Stocha i jego kolegów. Wręcz przeciwnie, umowa obejmie także najmłodszych zawodników z ponad 20 klubów sportowych w Polsce.
Przy podpisaniu umowy między PZN i Milką obecni byli też młodzi polscy skoczkowie.Fot. naTemat
W ramach specjalnego funduszu Milka ma przekazać klubom szkolącym najmłodszych skoczków dopasowane do potrzeb najmłodszych kaski. Oprócz tego dzieci mają mieć zapewnione opiekę fizjoterapeutów. To ważne, dzieci tak samo ulegają kontuzjom jak dorośli, a do tej pory ciężar finansowy tej pomocy spoczywał głównie na rodzicach młodych skoczków.


– Wszyscy jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Dzieci wspólnie trenują, razem jeździmy na zawody. To niesamowite, że mój syn na treningu może spotkać Piotra Żyłę czy Kamila Stocha. Które dziecko kopiące piłkę stanie na treningu obok Lewandowskiego? – śmieje się matka jednego z młodych skoczków obecna na inauguracji kampanii.
– Ten duch drużyny, ta współpraca i wzajemne pomaganie sobie są tym, w co chcemy inwestować, co chcemy wspierać, co jest wielką wartością polskiej reprezentacji – przekonywał podczas konferencji prasowej Janusz Idczak, Prezes Mondelez Polska, do której
należy Milka. Chwilę później złożył podpis na gigantycznej tabliczce czekolady, obok Apoloniusza Tajnera i Adama Małysza.
Fioletowy zjazd to kolejny szczegół wystroju skoczni w Wiśle wskazujący na to, że Milka została sponsorem polskich skoczków.Fot. naTemat
Czy umowa między Polskim Związkiem Narciarskim i Milką przełoży się na wyniki polskich skoczków? – Już dziś możemy mówić o tym, że mamy dziesięciu następców Kamila Stocha. Trzeba tylko umiejętnie poprowadzić ich szkolenie. Wsparcie takiego partnera jak Milka bardzo nam pomoże – przekonuje prezes PZN Apoloniusz Tajner.

Obok kasków i zajęć fizjoterapeutycznych Milka ma sfinansować też szkolenie dla... trenerów. – To szczególnie ważne, dzięki temu będziemy mieli pewność na każdym etapie rozwoju młodych zawodników, że będą miały zapewniony odpowiedni rozwój – tłumaczy Tajner.
Duża fioletowa krowa na dachu widowni, fioletowy rozbieg i wszechobecne czapki z logiem nowego sponsora – te znaki informowały kibiców o rozpoczęciu partnerstwa Milki z PZN. Na sklepowych półkach pojawiły się czekolady z wizerunkiem skoczka oraz hasłem informującym, że Milka jest ulubioną czekoladą polskich skoczków.
Nawet Apoloniusz Tajner nie spodziewał się, że polskim skoczkom uda się wygrać pierwszy w tym sezonie drużynowy konkurs skoków.Fot. naTemat
Milka ma w ramach umowy zapewnić środki, dzięki którym nasi skoczkowie będą mogli korzystać z najnowocześniejszego sprzętu. Będą prowadzone testy nowych butów, zapięć czy kombinezonów. Wszystko po to, żeby zapewnić polskim zawodnikom wyniki, a polskim kibicom jak najwięcej radości ze zwycięstw naszych "orłów".
Gdy kilka godzin po konferencji prasowej rozpoczęły się pierwsze w tym sezonie zawody drużynowe, chyba nikt nie spodziewał się, że po ich zakończeniu będzie odśpiewany Mazurek Dąbrowskiego. Sam Apoloniusz Tajner pytany przed zawodami wskazywał Niemców jako zwycięzców.
Nagrodę zwycięzcom wręczał prezydent Andrzej Duda.Fot. naTemat
Przez chwilę wydawało się, że będzie miał rację. Gdy Dawid Kubacki "spadł" na 114 metrze wszystko wskazywało na to, że Niemcy będą górą. I wtedy Stoch poszybował na miarę swojego talentu, a Richard Freitag nie wytrzymał presji. Chyba trudno byłoby przedstawicielom Milki wymarzyć sobie lepszy start współpracy z PZN i polskimi skoczkami.

Artykuł powstał we współpracy z Mondelez.