W dwa dni sprawdziłem, co potrafią auta AMG i... czego ja nie potrafię. Każdemu życzę udziału w takim szkoleniu
Tak, wiem. Dzisiaj to żaden problem zapisać się na track day na jednym z polskich torów wyścigowych i samemu śrubować swoje umiejętności. Ale co innego robić to pod okiem doświadczonych instruktorów. Na takim torze jak w czeskim Brnie. I wreszcie za kierownicą takich potworów, jak Mercedes-AMG GT R. I nie tylko.
Fot. Mercedes
Tor jazdy, głupcze!
Advanced Training to już bowiem nie przelewki. Poza Brnem w tej części Europy zajęcia organizowane są jeszcze na austriackim torze Salzburgring oraz polskich Silesia i Poznań. I gdzie nie traficie, możecie być pewni, że w trakcie dwudniowych zajęć naprawdę nie będzie czasu na... podstawy.
Fot. Mercedes
Tych na torze w Brnie każdy odkryje w sobie zaskakująco wiele. Tor "na mapie" wygląda na w miarę łatwy. Ale wystarczy wjechać na jego teren, żeby odkryć, że coś tu nie gra. Tor Masaryk powstał na wzgórzach, w pobliżu oryginalnej 31-kilometrowej (!) pętli, która powstała jeszcze przed drugą wojną światową.
Fot. Mercedes
Prawidłowa linia toru jazdy – to właściwie klucz do sukcesu na tym evencie. Instruktorzy z uporem maniaka wbijali nam głowy ten element techniki jazdy. Dohamowanie, wejście w zakręt, znalezienie wzrokiem jego wierzchołka, wreszcie przyspieszenie i wyjazd na prostą optymalnym torem jazdy.
Fot. Mercedes
Kolekcja niesamowitych aut
Z tymi dwoma dniami to żaden żart. W trakcie szkolenia wykonałem naprawdę niezliczoną liczbę okrążeń toru w Brnie i równie niezliczoną liczbę kilometrów. To chyba największa różnica w porównaniu z podobnymi szkoleniami innych marek, w których brałem udział. AMG Advanced Training jest nastawione na jazdę po torze. Mówiąc banalnie, zwyczajnie naprawdę można się wyjeździć supersamochodami.
Fot. Mercedes
To gigantyczne wyzwanie, tym bardziej że instruktorami zawsze są osoby, które zjadły zęby za kółkiem. Czułem się dość kuriozalnie, kiedy z całych sił próbowałem utrzymać się na torze za instruktorem, podczas kiedy on miał czas zerkać w lusterka wsteczne (żeby nas pilnować, właściwie więcej patrzył do tyłu niż do przodu), a na dodatek trzymał w ręku krótkofalówkę i mówił do nas. I choć każdy z nas mógł skupić się wyłącznie na parciu do przodu, i tak... musiał często zwalniać.
Fot. Mercedes
Zwłaszcza dzień na torze za kierownicą takich aut. W ramach szkolenia kursantom udostępniono cały szereg aut AMG. Były więc modele CLA i GLA. Samochody z napędem na cztery koła, ale w pewnym sensie "faworyzujące" przednią oś. Łatwo w nich więc (zwłaszcza w GLA) o podsterowność, ale i tak jazda była czysta przyjemnością.
Fot. Mercedes
GLC 63 S był w moim odczuciu autem najtrudniejszym do opanowania, ale nie ma w tym żadnego zaskoczenia. Wysoka masa, duży prześwit (w końcu to SUV) i duża moc. Samochód w zakrętach chętnie przerzucał masę, dzięki czemu z jednej strony udawało się uniknąć podsterowności. Ale z drugiej strony trzeba było uważać na nadsterowność.
Fot. Mercedes
Ale to właśnie wspomniane auta GT były powodem, dla którego większość z nas pojawiła się na torze. No nie oszukujmy się. Już "zwykły" Mercedes-AMG GT jest niesamowity, a wersja GT S podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej.
Fot. Mercedes
Za to GT C oraz GT R to po prostu cuda inżynierii. Skrętna tylna oś sprawia, że te samochody na torze jeżdżą po prostu jak przyklejone do asfaltu. Sam GT R to po prostu monstrum. Żywiołowe kolory, klatka bezpieczeństwa, trochę inne wykończenie niż w bardziej "cywilnych" wersjach. Od razu widać, do czego służy to auto. Sami ludzie z Mercedesa twierdzą, że ten samochód powinien spędzić 90 proc. swojego życia na torze.
I jakie to jest piękne życie. Mercedes-AMG GT R z jednej strony uzależnia swoim przyspieszeniem i rasowym brzmieniem czterolitrowej jednostki V8, która osiąga astronomiczne 585 koni mechanicznych. Z drugiej strony dzięki dodatkowym elementom aerodynamicznym (to chyba jedno z niewielu aut, które wygląda lepiej ze spojlerem niż bez) ciężko wybudzić drzemiącego w nim potwora. Ale jak już wam się uda...
Fot. Mercedes
Fot. Mercedes
Dwa dni bezcennych emocji
Czego nauczyłem się w Brnie? Wiadomo – większej kontroli nad autem, poznałem lepiej swoje umiejętności i... gdzie mam braki. Po raz kolejny popracowałem nad swoją techniką jazdy. Dobitnie zobaczyłem, co się dzieje z autem w warunkach kiepskiej przyczepności – bo i mieliśmy lekcje driftu na mokrej nawierzchni.
Fot. Mercedes
Oczywiście w takim szkoleniu może wziąć udział każdy. Sezon 2018 już się zakończył, ale zaraz zaczyna się sezon 2019 włącznie z modułem AMG Winter Sporting, który pozwala każdemu sprawdzić się na zamarzniętych jeziorach w okolicy szwedzkiego Arjeplog.
Fot. Mercedes
To świetna propozycja nie tylko dla osób, które już mają auto AMG, ale i dla takich, które noszą się z zakupem aut AMG, ale chcą je najpierw sprawdzić nie tylko w trakcie krótkiej jazdy testowej i w ruchu miejskim. A także na... niebanalny prezent. Wszak zaraz święta.
Na koniec jeszcze kilka zdjęć na pobudzenie apetytu:
Fot. Mercedes
Fot. Mercedes
Fot. Mercedes
Fot. Mercedes
Fot. Mercedes
Fot. Mercedes
Fot. Mercedes
Fot. Mercedes