Małe rzeczy, a cieszą: w tych smartfonach są ukryte funkcje, o których nie masz pojęcia

Karolina Pałys
Kto czyta instrukcje do smartfonów? Nikt, bo od kilkunastu lat producenci smartfonów wychodzą z dość słusznego założenia, że przycisk “on” każdy z nas samodzielnie zlokalizuje, a po jego wciśnięciu - spokojnie odnajdzie się w dobrze znanym z poprzednich modeli, systemie. A teraz drugie pytanie kontrolne: kto nie lubi niespodzianek? Wbrew pozorom, ta odpowiedź bardzo płynnie łączy się z poprzednią.
Fot. naTemat
O tym, jak bardzo potrafi nas zaskoczyć własny smartfon przekonujemy się zwykle na przestrzeni kilku kolejnych dni, po wyjęciu go z pudełka. Zauważamy ikonki, których wcześniej “nie było”, na zdjęciach “magicznie” rozmywa się tło, a odpowiednie ruchy, wykonane nad ekranem bezdotykowo przenoszą nas do kolejnych miejsc w menu.

Zaraz, zaraz. Jak to: “nad ekranem”?

A właśnie. Można, przynajmniej jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami lub posiadaczkami nowych modeli Motoroli. Marka, o której wielu z nas myśli z sentymentem, jako o producencie jego pierwszego telefonu, albo telefonu, który najbardziej chciało się mieć (Razr v3 - wyguglajcie, to ten), nadal wyznacza trendy.

W Motorolach znajdziemy rozwiązania, których u konkurencji próżno szukać - niestandardowe, ale funkcjonalne, takie, które pozwolą wyróżnić się z tłumu, ale nie za wszelką cenę. Każdy model lubi czymś zaskoczyć i niemal każdemu się to udaje - tak przynajmniej twierdzą dziewczyny, które na co dzień noszą Motorolę w torebkach.
Fot. naTemat
- Jak mogę się nie wyróżniać, jeśli do smartfona mogę przypiąć drukarkę do zdjęć z Polaroida? - pyta retorycznie Ada, naciskając przycisk na białym module, niewiele grubszym od bloczka kartek samoprzylepnych.

Moto mods, bo tak nazywają się moduły, które przykłada się do plecków smartfonów z rodziny moto z, to dla Ady najlepszy dowód na to, że Motorola jest trendsetterką totalną. - Nie będę ukrywać, że kupiłam ten telefon ze względu na cokolwiek innego: po prostu chciałam mieć coś więcej, niż zwykły smartfon.
Fot. naTemat
Moto z³ play to najnowszy model, do którego można dobierać moto mods. Poza tym, że rzeczywiście, dodatkowe zewnętrzne moduły zmieniają go w multimedialną hybrydę, Ada docenia to, że nadal dobrze spełnia swoje “smartfonowe funkcje”.

Ada śmieje się, że smartfon, mimo że sporych rozmiarów, w dłoni trzyma się świetnie. - Spadła mi może… raz, i to na kanapę - puszcza oko i dodaje, że wielkim plusem - dosłownie - jest dla niej bardzo jasny wyświetlacz, który świetnie odwzrowuje kolory.
Fot. naTemat
Ada: To dość ważne, bo często jestem w drodze, więc smartfon służy mi jako przenośny telewizor - ale dosłownie. Podczas jazdy oglądam więc na dużym ekranie, a kiedy już jestem na miejscu - podpinam rzutnik i odpalam kino domowe na ścianie.
Fot. naTemat
Ada wspomina, że rzutnik robi furorę wśród jej znajomych. - Nie chcą mi wierzyć, że takie małe “pudełko” może tak fajnie działać. No więc przychodzą sprawdzić, co zwykle kończy się tak, że po filmie rzutnik zamieniam na głośnik - i zbieram kolejne spojrzenia zazdrości - śmieje się.
Fot. naTemat
Taką wersję zdarzeń potwierdza Ola, choć jej zdaniem modsy nie są dla każdego. - Z tą zazdrością to bym nie przesadzała, bo ja raczej nie jestem gadżeciarą. Telefon ma być elegancki i smukły. Chociaż zgadzam się, że wyświetlacz to w sumie kluczowa sprawa - zaraz po aparacie.

Ola od kilku miesięcy korzysta z motoroli one. Jakie niespodzianki czekały ją zaraz po wypakowaniu modelu z pudełka? - Dwa obiektywy z tyłu - to było spore zaskoczenie, bo nie miałam pojęcia, że ta technologia daje tak genialne efekty. Robię też zdjęcia lustrzanką i w tym aparacie mam podobne możliwości jeśli chodzi o selektywne ustawianie ostrości. Zdarza mi się też wrzucić selfie tu i tam, więc przedni aparat również jest dla mnie dość istotny. Ten robi bardzo porządne zdjęcia, a do tego ma bardzo fajną funkcję rozmywanie tła - stwierdza.
Fot. naTemat
Z małych rzeczy, które w motoroli one cieszą Ola wymienia jeszcze sprytną funkcję do edycji zdjęć: - Można zmienić kolory na czerń i biel, ale pozostawić jeden, wybrany akcent kolorystyczny, na przykład jeśli na zdjęciu łąki możemy zaznaczyć jeden kwiat, który będzie w kolorze - tłumaczy.
Fot. naTemat
Ola podkreśla, że zdjęcia robi hurtowo, więc bardzo cieszy się, że akurat w tym modelu Motorolę wspiera Google.

Ada: Foty automatycznie zapisują się na dysku. Zdjęcia Google to dla mnie wybawienie. Drugi patent od Google, czyli Google Lens to też bardzo ciekawa opcja. Właściwie kosmiczna! Wystarczy że “popatrzę” na coś przez aparat, a na telefonie mam info na temat tego obiektu.
Fot. naTemat
- Ja bym nawet nie zdążyła w taki obiekt wycelować - śmieje się Ania, trzecia z przyjaciółek, trzecia z Motorolą w ręce. - Ja cały czas gdzieś się śpieszę, ale i tak nigdy nie jestem na czas. Strasznie chaotycznie wszystko robię, dużo macham rękami jak mówię, co akurat jest dość zabawne, bo mam mam Motorolę, w której gesty pełnią bardzo ważną funkcję - śmieje się Ania.
Fot. naTemat
Gesty, o których mowa, to właśnie sztandarowy “efekt wow” Motoroli. W modelu g⁶ plus, który ma Ania działają patenty, znane z wcześniejszych edycji serii moto g, na przykład przesuwanie palca nad czytnikiem linii papilarnych - w zależności od kierunku ruchu, wracamy do ekranu głównego lub przechodzimy do menu.
Fot. naTemat
Dla Oli wybawieniem jest również “gest latarki”. - To jest jedna z tych rzeczy, o których w życiu nie pomyślisz, że są przydatne, dopóki nie dowiesz się, że można ich używać. A teraz pomyśl, że wracasz wieczorem do domu i nie możesz znaleźć kluczy w torebce. Kiedy się poświeci, zawsze okazuje się, że jednak są na wierzchu - śmieje się i dodaje: - Z przetwarzaniem światła w tym modelu jest w ogóle całkiem dobrze: aparat robi fenomenalne zdjęcia w nocy, nawet kiedy światła dookoła jest bardzo mało.
Fot. naTemat
Obsługa gestami, dobry aparat to bardzo ważne elementy, ale zdaniem Ani, jeden wynalazek Motoroli bije je wszystkie na głowę: ładowarka.
Fot. naTemat
Ania: Ktoś, kto stworzył TurboPower musiał myśleć o mnie. Generalnie cała motorola g⁶ plus jest “moja”, bo to chyba mój jedyny telefon od bardzo dawna, który wytrzymuje ponad dzień pracy. To mogłoby być trochę zgubne, bo o ładowaniu zwykle myślę w najgorszym możliwym momencie, czyli pół godziny do wyjścia. Ale wystarczy, że podłączę ładowarkę na 20 minut, a telefon pracuje kolejne 8 godzin. Magia.
Fot. naTemat
Odrobina takiej “magii” jest w każdym modelu Motoroli. Trzeba jej tylko poszukać.

Artykuł powstał we współpracy z marką Motorola.