Na YouTube są dziwne filmiki, które wyglądają jak porno dla fetyszystów. Mamy odpowiedź serwisu
Powszechny i banalny dostęp do pornografii w sieci nikogo już nie dziwi i trzeba to po prostu zaakceptować. Oburzenie internautów wywołała jednak "ciemna strona" YouTube, na której są filmiki z podtekstem erotycznym. Szokuje w nich nie tyle ukazująca się "przypadkowo" bielizna czy nagie piersi, ale... obecność małych dzieci.
Rodzina Susu przekonywała w filmikach, że produkuje filmiki edukacyjne. Dlaczego zatem mama co chwilę podnosiła nogę i eksponowała bieliznę? To prawdopodobnie sposób na ominięcie zakazu.Pornografia w Wietnamie jest nielegalna, a czasem zrelaksować się trzeba. Niedopuszczalne jest wykorzystywanie do tego małych dzieci.
Youtuber nie ma żadnej paranoi. W innym przypadku kanał dalej by istniał, bo choć YouTube jest restrykcyjne, to pozwala na wiele. Popytałem znajomych i dla nich też te filmiki są "creepy".
Screen z YouTube
Edukacja czy soft-porno?
Autorka parentingowego kanału TajhMa w każdym filmiku pokazuje bez krępacji swoje piersi. Uczy w ten sposób karmienia. Jej niespotykane zdolności laktacyjne zauważył jeden z wykopowiczów. " Ta dziewczyna karmi piersią z trzeci rok. Albo się mocno rozmnaża albo karmi zawodowo" – napisał. Poniższy filmik ma 70 milionów wyświetleń. To o 10 więcej niż najpopularniejszy polski teledysk 2018 roku.
Trudno uwierzyć, że kanał "Milana" nie powstał z myślą o pedofilach. Kto wrzuca kilkadziesiąt podobnych filmików z prywatnego archiwum na publiczny kanał? Dobra, robi to każdy bloger, ale tutaj mamy przesadnie długie nagrania z łóżka i łazienki, a poniższy filmik pokazuje dziewczynkę na wakacjach. I choć to widok normalny latem nad morzem, to kąty, w jakich jest podglądana okiem kamery, są co najmniej niepokojące.
Szczucie pupą dla wyświetleń
Powyższe kanały to najwyższy poziom konspiracji. Na YouTube jest jednak sporo filmików z innych branż, gdzie ukryty przekaz jest grubymi nićmi szyty. Nie ma na nich dzieci, ale są niezwykle atrakcyjne kobiety w erotycznych pozach. I nie chodzi tu o teledyski amerykańskich raperów. Tak się promują na przykład... kręgarze.
Filmy parentingowe nie łamią regulaminu
Wszystko to przypomina zabawę w kotka i myszkę. YouTube wprowadza zmiany, które są z powodzeniem omijane przez twórców z brudnymi zamiarami. I tak w kółko. Blokowanie wszystkich kobiet karmiących piersią lub półnagich dzieci na plaży jest absurdalne, ale trzeba się im dokładniej przyjrzeć. Jakkolwiek to brzmi.
Brutalny ekstremizm i rażące nadużycia wobec dzieci są na szczęście szybko kasowane z YouTube. "Ponad 90% filmów przesłanych we wrześniu 2018 r. i usuniętych z tych właśnie powodów miały mniej niż 10 wyświetleń" – czytamy na blogu. Seksualne wykorzystywanie dzieci stanowi ułamek procenta treści, które są wyrzucane z serwisu.
Nie wszystkie filmiki, na których są wykorzystywane dzieci, muszą epatować erotyką. Powyższy kanał już nie istnieje•Screen z YouTube / Lady Diana / knowyourmeme.com
– Nieustannie pracujemy nad tym, by blokować treści, które naruszają nasze wytyczne, w tym stale ulepszamy mechanizmy wykrywania nieodpowiednich treści, abyśmy mogli podjąć szybkie działania – dodaje Zalewski z Google.Na YouTube prowadzimy restrykcyjną politykę przeciwko filmom pornograficznym i miniaturom wprowadzającym w błąd. Zezwalamy na treści związane z karmieniem piersią w celach edukacyjnych lub dokumentalnych, zabronione jest jednak, gdy treści te są prowokacyjne lub zawierają wyraźne nawiązania seksualne.
Filmiki, które podlinkowałem w artykule, już jakiś czas hulają po YouTube. Są dalej na serwerach, bo nie łamią Wytycznych dla Społeczności. Moderatorzy sprawdzają każdy filmik, który otrzyma przynajmniej jedną flagę (zgłoszenie) od użytkowników. Do tego dochodzą specjalne mechanizmy, które automatycznie wykrywają pornografię. Sztuczną inteligencję trzeba jeszcze nauczyć wychwytywania erotycznych niuansów i podtekstów.