Sylwestrowy pożar w Złotych Tarasach. Przedstawiciele galerii twierdzą, że było zupełnie inaczej
W sylwestrowy wieczór ze Złotych Tarasów w Warszawie ewakuowano około 2 tys. osób, co miało być spowodowane pożarem w jednym z pomieszczeń znajdujących się w galerii – tak informowała straż pożarna. Dzisiaj pojawiła się wersja właściciela galerii. I trochę różni się ona od tej z poprzedniego dnia.
Jednak na drugi dzień przedstawiciele galerii podali trochę inną wersję tego, co stało się cemtrum handlowym przy stołecznym Dworcu Centralnym. Pożaru miało nie być, a tylko "zadymienie" spowodowane zwarciem instalacji elektrycznej.
Nie wiadomo z czego wynika różnica w wersjach tego, co stało się ostatniego wieczoru roku w jednej z największych galerii handlowych w stolicy.W dniu wczorajszym, w Złotych Tarasach nie wybuchł pożar. Z racji zwarcia instalacji elektrycznej w jednym z lokali, doszło do zadymienia. W budynku przebywało wówczas najwyżej kilkaset osób, które zostały poproszone o opuszczenie go, aby przeprowadzić procedurę oddymiania. Po oddymieniu centrum handlowego, Klienci zostali z powrotem zaproszeni do budynku. Straż pożarna obecna na miejscu zdarzenia, potwierdziła, że nie ma niebezpieczeństwa związanego z przebywaniem w galerii.
Najważniejsze jednak, że nikomu nic się nie stało.