PiS nie taki silny jak się wydaje. Oto cytaty z niepokornych o wyborach 2019, które ucieszą opozycję

Rafał Madajczak
Prowadzenie w sondażach i Biedroniowe zamieszanie po stronie demokratycznej - PiS nie mógł lepiej wejść w ten wyborczy rok. Tymczasem w mediach dobrej zmiany daleko od radosnego podeksctowania nadchodzącą wiktorią. Oto wgląd w stan umysłu niepokornych, którzy wcale nie są tacy pewni kolejnego zwycięstwa Jarosława Kaczyńskiego.
Bracia Karnowscy nadal wierzą w Jarosława Kaczyńskiego, ale to niekoniecznie oznacza wiarę w zwycięstwo w wyborach 2019. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
Smutni śmieszkowie
Rubryki satyryczne tygodników to nie czysta rozrywka. Na prawicy pozwalają też na mówienie tego, co nie przechodzi przez gardło pierwszoliniowym publicystom. Tym bardziej, jeśli, jak w "Sieciach" śmieszkuje się pod pseudonimem Sygnalisty. A Sygnalista nie ma ostatnio dobrego humoru.

Nawet w oglądalnościowym sukcesie Sylwestra TVP widzi więc ważne przesłanie wyborcze dla dobrej zmiany. – To ważna lekcja w obszarze nie tylko rozrywki: jeśli grasz ofensywnie, jeśli jesteś sobą i nie podlizujesz się swoim rzeźnikom, to owszem, możesz przegrać, ale możesz też wysoko wygrać – poucza Sieciowy błazen. – Najważniejsze by się nie bać. A dziwnego strachu w obozie rządzącym, niestety, coraz więcej.


To nie koniec żali. Również szopka TVP była nie po linii Partii. – Tezy bojowe opozycji zostały wyeksponowane jasno i wyraźnie – pisze zmartwiony tygodnik obozu władzy. – Prezydent został przedstawiony jako "Adrianek", a prezes PiS okazał się przedszkolakiem na tle europejskich i światowych mężów stanu. Na tym tle mniej lub bardziej trafione żarty z liderów opozycji nie miały już większego znaczenia.

Tygodnik Karnowskich, który zawsze trzymał się linii starego, prawdziwego PiS z Kaczyńskim, Szydło i Brudzińskim nie kupił też nominacji dla Adama Andruszkiewicza. – Jaki jest jej polityczny sens, trudno dociec. Bo jeśli ktoś uwierzył, że za tym ambitnym politykiem "stoi mnóstwo młodych ludzi", to znaczy, że żyje w wirtualnej rzeczywistości – utyskują "Sieci".

Tym uwagom pikanterii dodaje fakt, że Andruszkiewicz to autorski pomysł Mateusza Morawieckiego i Karnowcy to wiedzą. A mimo to piszą, co piszą. W dobrozmianowej szatni chyba nie wszyscy grają do jednej bramki.

"Ile PiS-u w PiS-ie?"
Nienajlepsze nastroje panują też w "DoRzeczy" Pawła Lisickiego. Ujawnił to sam naczelny, który w najnowszym numerze przestrzega PiS przed marszem do centrum i wygaszaniem konfliktów. – Zwolennicy zmiany kursu na bardziej spokojny sądzą, że PiS do zwycięstwa wystarczą głosy ludzi zadowolonych ze wzrostu poziomu życia i czerpiących korzyści z programu 500+. Być może. A być może nie: elektrorat socjalny jest bardzo kapryśny, raz zdobyte dobra uważa za własne i za coś należnego. Dlatego wyjątkowo łatwo ulega rozproszeniu.

Lisicki za wzór Jarosławowi Kaczyńskiemu stawia w związku z tym Viktora Orbana, który nigdy nie zdjął nogi z gazu i przez cały czas prowadzi wojnę z całym zachodnim światem. Ten kasandryczny tekst kończy zaś zdanie, którego optymista nigdy by nie napisał. – Współczesna polityka to często wojna. Kto przed nią ucieka, ten prędzej czy później przegrywa.

Jeśli sądziliście, że to demokratyczna strona przoduje w masochistycznych rozważaniach czy Grzegorz Schetyna się nadaje, wiedzcie, że Schetyna według "DoRzeczy" to niekwestionowany generał zdyscyplinowanej armii, przeciw któremu stanie PIS targany wewnętrznymi wojenkami. – W porównaniu z wszechładzą Schetyny struktura władzy w rządzącej partii wydaje się bardziej złożona – pisze Piotr Semka.

To nie koniec narzekań. Semka bowiem, jak i jego koledzy z innych redakcji, zauważa, że PiS stracił impet. Semka pisze wręcz o "irytacji żelaznego elektoratu", który wypisuje po forach "Ile jest jeszcze PiS-u w PiSie". Nawet malkontenci po demokratycznej stronie nie zadają takich pytań Platformie.

Pytanie "co się stało z tamtym PiS-em" wraca w tekstach zmartwionych niepornych jak bumerang. Piotr Skwieciński w "Sieciach" pisze o PiS, które nie jest już rewolucyjną siłą, która idzie jak taran. Przeciwnie, dobra zmiana A.D. 2019 to siła cofająca się przed dokończeniem zmian i coraz bardziej spętana codzienną mordęgą i naporem przeciwnika.

– Sugeruje [to] chaos, miotanie się i brak koncepcji, co dalej – pisze Skwieciński o "niemożności" PiS. – W tej chwili odkłada się w świadomości społecznej, że państwo jest słabe, że kiedy się głośno krzyczy, to albo dostaje się to, czego się chce, albo rząd wycofuje się i nie robi tego, co zrobić chciał.

Skwieciński pisze wręcz o pogłębianiu się "patologicznej relacji" między państwem a obywatelami, kiedy to pierwsze nie potrafi się postawić. To nie jest diagnoza z obozu zwycięzców.

I tylko w "Gazecie Polskiej" humory dopisują.

W dniu publikacji mało entuzajstycznych analiz w "Sieciach" i "DoRzeczy" na portalu niezależna.pl ukazał się komentarz Tomasz Sakiewicza, naczelnego "Gazety Polskiej", który nazwał zatrudnienie Adam Adruszkiewicza "politycznym majstersztykiem".