"Nie ukrywam, że zazdroszczę". Duda skomentował sprawę płac w NBP

Tomasz Ławnicki
Prezydent Andrzej Duda nie widzi powodu, aby wynagrodzenia kadry kierowniczej w Narodowym Banku Polskim były niejawne. Od wielu dni trwają spekulacje, ile zarabia jedna z dyrektorek banku centralnego, towarzysząca niemal non stop w publicznych spotkaniach prezesowi Adamowi Glapińskiemu. Wiele wskazuje na to, że o wiele więcej, niż prezydent RP.
Andrzej Duda nie widzi powodu, aby płace w NBP były niejawne. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
65 tys. zł – tyle miesięcznie ma otrzymywać Martyna Wojciechowska, szefowa departamentu komunikacji i promocji NBP. Do tego mają jeszcze dochodzić pieniądze z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

W sumie jej roczne zarobki mogą sięgać ok 930 tys. zł – to o wiele więcej niż wynagrodzenia przywódców wielu państw, łącznie z prezydentem Andrzejem Dudą. Te doniesienia wywołały oburzenie, nie tylko w szeregach opozycji. W końcu i sam Duda zabrał głos.
Andrzej Duda
Prezydent RP

Mogę się tylko uśmiechnąć i powiedzieć, że jeżeli prawdą są informacje, które możemy odnaleźć w mediach na temat wysokości tych płac wokół zarządu, to jako prezydent zazdroszczę. Nie ukrywam, że zazdroszczę. Jakie jest uposażenie prezydenta, to wszyscy wiedzą.

Roczne zarobki prezydenta RP to około 240 tys. zł. A więc Andrzej Duda miałby otrzymywać wynagrodzenie czterokrotnie niższe niż przedstawicielka NBP ochrzczona przez media mianem "aniołka" prezesa Adama Glapińskiego.


Zdaniem prezydenta, płace na takich stanowiskach w banku centralnym nie powinny być tajemnicą. – Wiem jedno. NBP to instytucja publiczna. Kiedy pojawia się pytanie, czy poziom uposażeń w NBP powinien być jawny, czy nie, ja nie widzę przeszkód by był jawny – stwierdził Andrzej Duda, odpowiadając na pytania dziennikarzy.

NBP trzyma wszystko w tajemnicy. Pełnomocniczka banku centralnego zaprotestowała przeciwko nazywaniu dyrektorek w NBP "aniołkami" i stwierdziła, że ich zarobki "spełniają kryteria proporcjonalności kwoty pensji do rangi instytucji i zadań".

Andrzej Duda z kolei odpowiedzialność za ten stan rzeczy przerzucił na poprzednika Adama Glapińskiego. – Siatka płac w NBP to nie jest decyzja prezesa Glapińskiego. To są decyzje, które były podjęte w czasach, kiedy swoją kadencję jako prezes NBP miał prof. Belka. To jest coś, co prezes Glapiński przychodząc do NBP zastał – stwierdził prezydent.