Suski tłumaczy się ze słów o złocie zakopywanym przez sędziów w ogródkach. Wyszło jeszcze gorzej
Marek Suski to prawdziwa kopalnia anegdot i wypowiedzi, które bardzo często trudno skomentować. W piątek dowiedzieliśmy się, co szef gabinetu premiera mówił na spotkaniu z członkami Parlamentu Europejskiego, którzy we wrześniu odpowiedzieli Polskę. Dzisiaj próbował się z tych słów wytłumaczyć, ale to wcale nie polepszyło sytuacji.
– To nie są dokładne cytaty. Nie autoryzowałem tego tekstu – tak na pytania portalu Onet.pl odpowiedział szef gabinetu premiera. Dodatkowo, minister podkreśla, że "rozmowa była prowadzona przez tłumacza i mogła być niedokładnie tłumaczona".
Co do sztabek złota zakopywanych w ogródku, Marek Suski wyjaśnia, że miał na myśli Jana Burego, w kontekście jego uczestnictwa w tzw. aferze podkarpackiej, gdzie pojawił się wątek cennego kruszcu.
– Rozmowa (z delegacją PE – red.) dotyczyła KRS dlatego podałem przykład Jana Burego, który był zgłoszony i utrzymywany do końca przez koalicję PO-PSL, pomimo poważnych podejrzeń – podkreśla Suski. – Chodzi o członka KRS w czasach władzy PO-PSL Jana Burego i złotą sztabkę zakopaną w ogródku. Fakt ten swego czasu był szeroko opisywany przez media – stwierdził Suki.
Jednak we wspomnianej aferze, pojawił się wątek jednej sztabki złota, jaką rzekomo otrzymać miał były polityk PSL. Sztabkę znaleziono nie w ogródku a w sejfie na plebanii, zaś Bury nie był członkiem KRS-sędzią, a jedynie reprezentował w niej Sejm, jako jeden z czterech posłów, których obecność przewiduje w Radzie konstytucja.
Trzeba też przyznać, że idea autoryzowania stenogramu z oficjalnego spotkania ministra jest dosyć... oryginalna.
źródło: onet.pl