O co chodzi z dotacją dla ECS? To w tej sprawie Gliński tak się wściekł, że wyszedł ze studia

Katarzyna Zuchowicz
Minister kultury przerwał rozmowę z Robertem Mazurkiem i tak się zdenerwował pytaniem o finansowanie Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku, że wyszedł ze studia RMF FM. Dziś okazuje się, że po interwencji premiera wraca do rozmów z władzami miasta. – Poprosili o nią i się zgodziliśmy. Jesteśmy otwarci na rozmowę – mówi nam wiceminister Jarosław Sellin. O co chodzi w całym zamęcie wokół ECS, ukochanego dzieła Pawła Adamowicza?
Minister kultury Paweł Gliński zdenerwował się pytaniem o dotacje dla Europejskiego Centrum Solidarności. Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Gazeta
To prezydent Gdańska już 20 lat temu wymyślił to centrum. Tworzył je przez lata, a potem w asyście tłumów w 2014 roku otworzył do niego drzwi. – Europejskie Centrum Solidarności, płyń po wodach i oceanach, dopływaj wszędzie tam, gdzie ludzkość pragnie wolności i praw człowieka – powiedział na koniec.

To właśnie tu, na widok publiczny, wystawiono trumnę z jego ciałem.

"Odebraliśmy to jako gest polityczny"
Od początku, rok w rok, Ministerstwo Kultury przyznawało ECS dotację w wysokości 7 mln zł, choć na umowie pisemnej jest kwota 4 mln zł. Takie były jednak ustalenia ustne.


Ministerstwo trzymało się tego również za rządów PiS. W radzie ECS Ministerstwo Kultury ma zresztą swoich przedstawicieli, do niedawna jej członkiem był wiceminister kultury Jarosław Sellin. W kolegium Historyczno-Programowym ECS zasiada m.in. Marta Kaczyńska, a także ojciec premiera Kornel Morawiecki.

Ale w październiku 2018 roku sytuacja się zmieniła. Wtedy zapadła decyzja, że dotacja będzie zmniejszona niemal o połowę – do 4 mln zł. Dokładnie o 3 mln 146 tys. zł. – Minister Gliński stwierdził, że zdejmując tę dotację, nie zdejmuje jej, tylko realizuje umowę. Po prostu bezczelność. To jest presja finansowa na ECS, który nie jest pod kontrolą PiS-u. Jedna z nielicznych już instytucji w kraju – mówi naTemat wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, członek Rady ECS.

Ministerstwo Kultury podało powody polityczne, o czym za chwilę. A także motywowano to tym, że w Gdańsku są inne instytucje, której też wymagają wsparcia.

– Odebraliśmy to jako gest polityczny. Oni wszędzie wietrzą spisek, wszędzie szukają wrogów, chcą mieć wpływ na ECS – reaguje w rozmowie z naTemat Bogdan Lis. Do 14 stycznia był zastępcą Pawła Adamowicza a Radzie ECS, dziś to on jest najważniejszą osobą w tym gremium.

Właśnie o to dofinansowanie zapytał ministra Glińskiego Robert Mazurek. Minister zdenerwował się i wyszedł. Motywy były polityczne
Wszystkich decyzja ministerstwa zaskoczyła, bo nic wcześniej nie wskazywało, że może być jakaś zmiana. – Wydawało się, że wszyscy próbują ze sobą współpracować, a okazało się, że chcą tę instytucję przejąć – uważa Bogdan Borusewicz.

W październiku Ministerstwo Kultury podało przyczyny swojej decyzji – wymieniło konkretne przykłady tego, jak ECS ma uprawiać politykę. Wymieniono m.in. konferencje polityków PO, Lecha Wałęsy.

– To łamanie wewnętrznego statutu ECS, bo rozumiem, że ktoś wynajmuje przestrzeń na jakąś imprezę. Ale politycy PO robili tam briefingi czy konferencje prasowe. Nigdy politykowi PiS do głowy by nie przyszło, by wejść do ECS, zaprosić media i ogłosić ważną decyzję polityczną. A oni w ECS to robili – mówi nam wiceminister kultury Jarosław Sellin.

Bogdan Lis odpowiada: – To wszystko jest śmieszne. Jeśli Jarosław Kaczyński będzie chciał zorganizować debatę w ECS, w bibliotece, uzgodni termin, to niech sobie organizuje. Centrum jest dostępne dla każdego. Choć ONR nie wpuścimy.
Fragment komunikatu Min. Kultury.http://www.mkidn.gov.pl/media/_img/content2018-2/Komunikat_w_sprawie_ECS_Pelna_Tresc.pdf
"Prosiliśmy, by przestali uprawiać politykę"
Oburzenie w Ministerstwie Kultury wywołała też rocznica wydarzeń sierpniowych. Ktoś pojawił się z napisem "Konstytucja", były okrzyki pod adresem prezydenta. – Incydent był poważny. Byłem i widziałem. Na podwyższeniu, na budynku ECS, nagle pojawia się grupa z transparentami "Konstytucja" i narusza uroczystość – mówi Jarosław Sellin.

Bogdan Lis: – To wszystko działo się na zewnątrz, na schodach przeciwpożarowych. Służby ochrony państwa tego nie dopilnowały.

Taką przepychankę słowną można ciągnąć w nieskończoność. Sellin mówi, że na wielu frontach rządzący apelowali do władz ECS, by przestali uprawiać politykę, ale bez skutku. – Bardzo cierpliwie prosiliśmy. Wielokrotnie – podkreśla.

Lis twierdzi, że proszenia nie było. – Oni o nic nie proszą, traktują jak wroga. A w ECS żadna polityka się nie dzieje. To jest normalne, że Lech Wałęsa spotyka się w ECS z dziennikarzami, bo tu ma swoje biuro. Trudno, żeby szedł na dworzec – reaguje.

Obcięcie dotacji, czy nie
Nawet decyzja o obcięciu rozumiana jest inaczej. – Strasznie dużo jest nieprawdy rozpowszechnianej przez naszych oponentów politycznych – zaznacza wiceminister kultury. Pytam jakiej. Sellin mówi, że to nie jest żadne obcięcie i tłumaczy dlaczego.

– Prawda jest taka, że minister jest zobowiązany umową z 2013 roku do finansowania ECS w wysokości 4 mln zł, prezydent Gdańska do 3,5 mln zł, a marszałek do 800 tys. Przy czym i prezydent, i marszałek, obniżyli swoje dotacje. Minister kultury nic nie obcina, tylko realizuje to, co wynika z umowy. On nie ma zobowiązania, by przekazać dotację 7 mln, skoro umowa mówi o czterech.
Fot. Screen/http://www.mkidn.gov.pl
Bogdan Lis ripostuje: – To jest obcięcie dotacji! W czerwcu minister podpisał, że dotacja wynosi 7 mln, a w październiku to cofnął. Poza tym w umowach jest zapis, że wysokości dotacji nie można obniżać. Warto też pamiętać, że umowa była podpisywana, gdy nie było budynku i potrzeby były zupełnie inne. A gdy powstał budynek, to miasto go wyposażyło, a nie rząd. Stąd aneks, w którym zmniejszono dotacje miasta, które wyłożyło duże pieniądze na wyposażenie, a Min. Kultury podniosło swoje o 3 miliony.

"Szły różne pisma, minister nie chciał rozmawiać"
ECS od miesięcy próbuje coś zrobić i interweniować. Z większą siłą na początku stycznia. – W piątek, przed śmiercią Pawła, mieliśmy posiedzenie Rady. Przyjęliśmy uchwały protestujące, zobowiązaliśmy dyrekcję ECS do wejścia na drogę prawną. To jest w tej chwili analizowane. Jest uruchomiony cały proces – mówi nam dotychczasowy zastępca Pawła Adamowicza w radzie.

Wczoraj wysłał list do ministra Glińskiego i zaprosił go do ECS, żeby zobaczył, jak centrum funkcjonuje, jakie projekty są realizowane. Nie wie, czy szef resortu odpowie. – Szły różne pisma, minister nie chciał rozmawiać – zaznacza Lis.
Europejskie Centrum Solidarności.Fot. Wikipedia/CC BY-SA 4.0
Borusewicz też wysłał pismo, do dziś nie otrzymał odpowiedzi. Proponował też poprawkę przywracającą poprzednią sumę.– To pokazuje stosunek do sprawy i parlamentarzystów. Sytuacja dla nich jest bardzo niekomfortowa – mówi. Sellin: – Wcześniej prosili nas o rozmowę członkowie Rady, którzy nie mają żadnych kompetencji, żeby decydować o sprawach finansowych. Jeśli chodzi o sprawy finansowe, to rozmawiamy z tymi, którzy mają w tej sprawie coś do powiedzenia, czyli z prezydentem miasta i marszałkiem województwa. To minister, prezydent miasta i marszałek województwa finansuje ECS.

"Premier był zaskoczony, że jego ojciec jest w Radzie ECS"
Jaki stan jest na dziś? Jak słyszę dziś z obu stron, sprawa dotacji nie jest jeszcze przesądzona.

– We wtorek mamy rozmowy na ten temat. Pani p.o. prezydenta Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz ma przyjechać z marszałkiem Strukiem do ministra Glińskiego. Poprosili o nią i się zgodziliśmy. Jesteśmy otwarci na rozmowę – odpowiada nam min. Jarosław Sellin.

Czyli jest szansa, że coś się może zmienić? – A po co są rozmowy? – odpowiada pytaniem. Dodaje jednak, że to prezydent miasta ma największą władzę nad ECS, a nie minister: – Chyba logiczne jest, że w tej sytuacji, to prezydent Gdańska nie powinien obcinać swoich dotacji, a to zrobiono. I aby miasto Gdańsk nie żałowało, ale dało takie pieniądze, jakie powinno.

Bogdan Lis też mówi o tych rozmowach we wtorek. A także o tym, że prezydent Gdańska rozmawiała przez telefonem z premierem Morawieckim. – Myślę, że premier będzie musiał jakoś interweniować. Do tej pory nie interesował się ECS. Był zaskoczony, że jego ojciec jest w radzie. Tak wynikało z rozmowy telefonicznej z panią prezydent – mówi naTemat.

Kolędowanie...
On również uważa, że nic w tej sprawie nie jest jeszcze definitywne. – Cały czas nad tym pracujemy – mówi.

Centrum Solidarności to żywy pomnik. – To nie są tylko wystawy. To różne projekty, proponowane przez różnych ludzi, związane z demokracją, z prawami człowieka, imprezy kulturalne. Mamy kolędowanie. Tam przychodzi kilkaset osób po to, by śpiewać kolędy. Nie mam pojęcia, czy ktoś jest z Platformy, czy z PiS, to nie o to chodzi. Dzień przed śmiercią Pawła w ESC też było kolędowanie – mówi Bogdan Lis.

17 stycznia 2019 roku nieprzebrane tłumy przyszły tu, by pożegnać Pawła Adamowicza.