"Wielki Brat z Woronicza". Właściciel najsłynniejszego głosu w Polsce odpowiada za publicystykę w TVP
"Z 'Lalamido' pod skrzydła Kurskiego – ciekawa kariera" – to jeden z internetowych komentarzy pod tekstem informującym o tym, że Jarosław Ostaszkiewicz, kojarzony z telewizją TVN, znany szerzej jako "Wielki Brat", dołączył do TVP, zarządzanej przez Jacka Kurskiego.
– Właściciel najsłynniejszego głosu w Polsce – mówi Andrzej Sołtysik. I zaprasza na scenę słynnego "Wielkiego Brata". Jest 2002 rok, właśnie skończyła się trzecia edycja popularnego "Big Brothera". I każdy widz – a oglądalność program miał wielomilionową – zachodził w głowę, kim jest właściciel niskiego głosu.
Stacja długo zwodziła Polaków, mówiąc, że to "głos bez twarzy i nazwiska". Wreszcie dziennikarze w 2001 roku odkrywają: "Wielkim Bratem jest Jarosław Ostaszkiewicz". Ale TVN aż rok czeka z potwierdzeniem tej informacji. W dniu finału trzeciej edycji oczom widzów ukazuje się nie tylko zwycięzca, ale i słynny "Wielki Brat".
Od teraz Ostaszkiewicz będzie producentem kolejnej edycji "Big Brothera", która wyemitowana zostanie w TV4. Kilka lat później – jako osoba biorąca udział w londyńskich castingach – przyłoży rękę do "wielkiej popkulturowej kariery" Jolanty Rutowicz.
W jednym z wywiadów przytoczy nawet dialog ze zwyciężczynią czwartej edycji programu.
"Kiedy ją (Jolantę Rutowicz – red.) pierwszy raz zobaczyłem na castingu, to zastanowiło mnie tylko, że spóźniła się chyba dwie godziny. Wyglądała bardzo skromnie. Zapytała, czy może wziąć udział w castingu. Spojrzałem na nią i podjąłem brzemienną w skutki decyzję. Potem padło pytanie: "Pani wyjechała z Polski, czy wie pani, co się tam teraz dzieje?" – opowiadał Ostaszkowicz w Janowi Meli.
– No, tak, tak. Rządzą Kaczyńscy – odpowiedziała.
– A wie pani, kim są Kaczyńscy? – zapytał.
– No, tak, tak, to są prezydenci – odparła, chwilę później poprawiając swój błąd.
Po "Big Brotherze" rozpoczyna się prawdziwe pięć minut w karierze Ostaszkiewicza. Ten współpracuje z wieloma stacjami telewizyjnymi. Prowadzi m.in.: "Oko za oko" (TVN), później "Kłamcę" (Polsat), reżyseruje m.in.: "Mamy cię", "Fabrykę gwiazd", "Kawę czy herbatę".
Piotr Maślak w 2008 roku pracował z Ostaszkiewiczem w TVP właśnie przy programie "Kawa czy herbata". Ostaszkiewicz reżyserował, Maślak prowadził. – Lubiliśmy razem pracować, ale często spieraliśmy się zawodowo. Mieliśmy różne wizje. To nie wynikało z braku profesjonalizmu Jarka, bo uważam, że on jest dość dobrym reżyserem telewizyjnym. To jest człowiek, któremu o coś chodziło, który chciał coś pokazać i miał jakąś koncepcję – zapamiętał Maślak.
W 2007 roku Ostaszkiewicz zwiąże się na wiele lat z firmą Endemol. Po odejściu założy własną firmę producencką – Jarosław Ostaszkiewicz Media Group. I będzie to łączy to z pracą na Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza, którą sam zresztą przed laty skończył.
Z teatru do telewizji
Zanim Ostaszkiewicz został "Wielkim Bratem" z telewizji, to związany był z teatrem. Mirosław Pęczak, kulturoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego, publicysta "Polityki", pamięta Ostaszkiewicza jeszcze z czasów studiów. Był jego wykładowcą.
– Jarek był jednym z moich najlepszych studentów w grupie, a konkurencja była dość spora. Rzeczywiście był wybitny, wyróżniał się na tle całego roku – mówi nam Pęczak. I wspomina, że Ostaszkiewicz zdecydował, że zostanie reżyserem teatralnym. – Od tego zaczynał karierę zawodową i nawet nieźle się zapowiadał. Tyle że później stało się coś, czego do końca nie rozumiem. On postanowił pójść w kierunku popkultury mediów – dodaje publicysta "Polityki".
Ostaszkiewicz był m.in. asystentem reżysera w Teatrze Dramatycznym i pracował przy sztuce "Car Mikołaj" z Tadeuszem Słobodziankiem. Później sam reżyserował przedstawienia teatralne, np. "Chrystus z Betonowa czyli Zabijanie Starego Roku", czy "Kordiana" Juliusza Słowackiego w opolskim teatrze.
Wspólnie z Dariuszem Brzóską-Brzóskiewiczem napisał operę "Jan Maria Klatkiewicz. Ojciec, matka", którą wystawiono w Teatrze Muzycznym w Gdyni. W 2013 roku Ostaszkiewicz chciał zostać dyrektorem tego teatru. Dostał się nawet do drugiej tury, ale ostatecznie placówką zaczął kierować ktoś inny.
"Studio Polska" z Ogórek
W 2016 roku Ostaszkiewicz wraca do Telewizji Polskiej, którą już kieruje Jacek Kurski, były poseł Solidarnej Polski. To tutaj Ostaszkiewicz zaczynał w latach 90. Debiutował w Programie 2 TVP, gdzie reżyserował program "Dzyndzylyndzy", tworzony wspólnie m.in. z Tymonem Tymańskim.
Ku zaskoczeniu wielu Ostaszkiewicz zostaje reżyserem "Studio Polska" (TVP Info), którego twarzą jest Magdalena Ogórek i Jacek Łęski. Program miał pokazać, że TVP otwiera się na obywateli. "Poruszamy najważniejsze tematy, które absorbowały opinię publiczną, ale również staramy się rozwiązywać problemy zwykłych ludzi" – czytamy na stronie programu.
W lipcu 2018 roku Ostaszkiewicz awansuje w TVP. I zostaje kierownikiem redakcji publicystyki i reportażu TVP Info. Kiedy dzwonię do producentów i reżyserów telewizyjnych, to najczęściej słyszę: – Nie chcę o Jarku rozmawiać. Albo: – Nie mamy w zwyczaju komentować działalności naszych byłych pracowników.
Wie, co ma robić
O Ostaszkiewicza pytamy także byłych i obecnych pracowników TVP.
– On czuje telewizję, ale też ma świadomość, w jakim jest miejscu. Wie, że TVP uprawia propagandę. I dobrze wiedział, że ławka gości TVP jest coraz krótsza – mówi nam były dziennikarz stacji.
Inny dodaje: – Myślę, że z jego strony jest to pewnego rodzaju kalkulacja, że to inteligentny i kulturalny człowiek, który wie, gdzie i po co się znalazł. Wie, co robi.
Znajomi Ostaszkiewicza z dawnych lat są zaskoczeni, że zdecydował się na pracę z Jackiem Kurskim.
– Miałem wrażenie, że wtedy, kiedy pracowaliśmy z Jarkiem, to on unikał stanowisk, które wiązałyby się z jakąkolwiek deklaracją polityczną. Nie wiedziałem, jakie ma poglądy – mówi nam Piotr Maślak.
Mirosław Pęczak: – Pamiętam z czasów komuny, że Jarek był starym demokratą. Zresztą tak jak całe nasze środowisko. A potem na pewno nie kojarzyłbym go z jakąś ultraprawicą, kręgiem radiomaryjnym albo tym, czym jest dzisiaj PiS. To jest dla mnie dość niespodziewane, że Jarek się tam zakorzenia. Róże rzeczy się przydarzają, niewykluczone, że coś się stało w jego wyobraźni i doszedł do wniosku, że warto być po tej stronie. Nigdy nie wydawał się obrotowym gościem, który szuka półki, na której jest miód.
– Koniunkturalizm? – dopytuję. – Nigdy bym Jarka nie kojarzył z jakimkolwiek koniunkturalizmem, ale też nie kojarzę go z jakimiś wyrazistymi poglądami politycznymi– odpowiada Pęczak.
Piotr Maślak wspomina, jak przed laty Ostaszkiewicz nosił ulubiony długopis z napisem "ego".
– Pamiętam, że mieliśmy na ten temat dyskusję, mówiłem, że trochę małe to ego, a on odpowiadał, że w rzeczywistości jest dużo większe. Jarek zawsze był dumny z tego, że ma duże ego, to była część jego osobowości. Wszyscy się z tego śmialiśmy, ale i podchodziliśmy do tego z szacunkiem – mówi nam Maślak.
Mirosław Oczkoś, specjalista ds. marketingu politycznego, miał okazję przed laty poznać Ostaszkiewicza. Spotkali się w Teatrze Współczesnym. – Całe życie pracuje się na swój wizerunek. To nie jest tak, że Jarek Ostaszkiewicz jest niewinnym dzieckiem i nie wie, gdzie pracuje i z jakimi ludźmi będzie kojarzony. Może po prostu ma takie poglądy? Ok, z tym się nie dyskutuje. On ma chyba potrzebę bycia Wielkim Bratem, tym razem z Woronicza – podsumowuje Oczkoś.