Wyborczy fortel Biedronia. Wystartuje w wyborach do Europarlamentu, ale... nie zostanie europosłem
Do oficjalnego startu nowej inicjatywy Roberta Biedronia coraz bliżej, a jej szef przedstawił swój pomysł na tegoroczny maraton wyborczy. Jednak zapowiedź tego, jak zamierza on pogodzić wybory do Europarlamentu i te krajowe, może dziwić. Tak samo jak mówienie o tym w tak otwarty sposób.
– Oczywiście wystartuję do Parlamentu Europejskiego, bo jestem liderem tego projektu i muszę doprowadzić do tego, że drużyna o podobnych wartościach, która w końcu zmieni oblicze też polskiej reprezentacji do PE, tam się znajdzie. Więc mój brak startu, moje niestartowanie osłabi tę drużynę – stwierdził Robert Biedroń. I przyznał, że ma pomysł na to, jak kilka miesięcy później wystartować w wyborach krajowych.
– Tak, będę później kandydował w wyborach parlamentarnych. Prawdopodobnie nie przyjmę nawet mandatu i wystartuję do polskiego parlamentu. Nie wiem jeszcze, to wszystko zależy jak będą w Polsce wybory rozpisane – mówił Biedroń w TVN24.
– Prawdopodobnie nie zdążę przyjąć mandatu do PE, bo zaprzysiężenie europosłów będzie na jesieni, a wybory w Polsce będą też na jesieni. Startuję, żeby pociągnąć listę, mieć gwarancję, że moi europosłowie będą w Europarlamencie. Inaczej osłabię swój ruch – stwierdził.
Podobnego fortelu Robert Biedroń użył po wyborach samorządowych. Po zdobytym mandacie radnego Słupska Biedroń zrezygnował z niego na rzecz budowy ogólnopolskiego ugrupowania. Mówiło się wtedy o jawnym oszukiwaniu wyborców. Po ostatniej zapowiedzi należy spodziewać się więc ostrej walki o drugie miejsce na liście do europarlamentu, które po rezygnacji Biedronia będzie oznaczać wygraną.
źródło: tvn24.pl