Przeanalizowano przeszłość wieloletniego prezesa Srebrnej. Mówi się o jego współpracy z SB

Adam Nowiński
Portal Onet.pl sprawdził plotki dotyczące Kazimierza Kujdy, byłego prezesa spółki Srebrna, który został nagrany na tzw. taśmach Kaczyńskiego. Chodzi o jego rzekomą współpracę ze służbami bezpieczeństwa PRL. I chociaż Kujda temu zaprzecza, to dziennikarze dotarli do dokumentów, które potwierdzają doniesienia na ten temat.
Według Onetu Kujda to były TW. Fot. Cezary Aszkiełowicz/Agencja Gazeta
"Oświadczam, że nigdy nie podjąłem z SB współpracy, która prowadziłaby do krzywdzenia kogokolwiek lub naruszania czyichś dóbr. W szczególności nigdy nie podjąłem i nie prowadziłem działań polegających na donosach czy ujawnianiu informacji o osobach trzecich. Przyznaję natomiast, że w latach młodości (…) mogłem podpisać jakieś dokumenty podsunięte mi w trakcie prowadzonych ze mną rozmów i pouczeń" - czytamy w oświadczeniu Kujdy, który prewencyjnie odniósł się do doniesień medialnych.

Onet przeanalizował jednak jego akta, odtajnione pod koniec stycznia ze zbioru zastrzeżonego. Wynika z nich, że Kazimierz Kujda został zarejestrowany w 1979 r., zaś wyrejestrowany w 1987 r. Zdaniem dziennikarzy portalu dokumenty pokazują, że Kujda miał być jednak świadomym współpracownikiem SB.


Były prezes spółki Srebrna miał zostać zwerbowany, ponieważ po swoich wyjazdach na Zachód nie miał oporów, by zdawać relacje SB, w których opowiadał o spotkanych tam Polakach.

"Postawa polityczno-moralna kandydata nie budzi zastrzeżeń. Osobowość oraz pozytywny stosunek do naszej Służby, jak również możliwości w zdobywaniu interesujących informacji, pozwalają przypuszczać, że w/wym. będzie mógł być cennym źródłem informacji" - pisał w swojej analizie na temat Kujdy esbek z Siedlec por. Tadeusz Wielgórski. To on miał dokonać zwerbowania przyszłego bliskiego współpracownika Kaczyńskiego.

Kujda otrzymał pseudonim "Ryszard" i miał zdobywać informacje o Polakach na Zachodzie oraz donosić na cudzoziemców. Nie przeszedł kursu kontrwywiadowczego, a jedynie przeszkolenie ze zdobywania informacji. Za swoją prace nie dostawał także żadnych pieniędzy od SB, bo miał zostać zwerbowany na "patriotyczny obowiązek" wobec kraju.

Współpraca Kujdy z SB miała przebiegać bez zarzutów aż do 1981 roku, kiedy miał zacząć powątpiewać w celowość opisywania życiorysów ludzi mieszkających za granicą. Dwa lata później wyraźnie nie chciał rozmawiać z SB. Ostatecznie z grona czynnych agentów służby wypisały go w 1987 roku.

O Kujdzie zrobiło się głośno w mediach szczególnie ostatnio, po kolejnej publikacji "Gazety Wyborczej" dotyczącej Jarosława Kaczyńskiego oraz spółki Srebrna. Przedstawiła ona zapis rozmowy pomiędzy Kujdą, obecnym szefem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, a znanym już Austriakiem Geraldem Birgfellnerem.

źródło: Onet.pl