Prokuratura nakazała nalot na zoo. Dyrektorka ogrodu: "jestem szykanowana"

Rafał Badowski
Policja na polecenie prokuratury przeszukała w czwartek gabinet dyrektorki poznańskiego zoo Ewy Zgrabczyńskiej. – Jestem szykanowana. Policjant w kominiarce szarpał naszą rzeczniczkę – mówi "Gazecie Wyborczej".
Poznańska prokuratura oskarża dyrektor zoo Ewę Zgrabczyńską o znęcanie się nad zwierzętami. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Przeszukanie w poznańskim zoo zlecił prokurator Ireneusz Zięba. Od trzech miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie domniemanego znęcania się nad zwierzętami, które prokuratura oddała pod opiekę ogrodu zoologicznego po zabraniu je z nielegalnej hodowli dzikich zwierząt w Pyszącej pod Śremem.

Na czym miało polegać znęcanie się? Na "zlecaniu i wykonywaniu zabiegów weterynaryjnych nieusprawiedliwionych ich stanem zdrowia". Chodzi o kastrację dwóch młodych tygrysów i antylopy.

Jednak dyrektorka argumentuje, że zabiegi były konieczne. – Tygrysy zaczęły dorastać i być wobec siebie agresywne. Mogło się to skończyć pokaleczeniem, a nawet zagryzieniem. A rozdzielić ich nie mogliśmy. Agresywny był też samiec antylopy. Zagrażał młodym osobnikom – przekonuje Zgrabczyńska. Kastracji zwierząt mieli dokonać doświadczeni weterynarze z Berlina.


W czwartek funkcjonariusze policji przyjechali do poznańskiego zoo. Jeden z nich miał kominiarkę na głowie, jakby był to nalot na bandytów – relacjonuje "GW". Pokazali Zgrabczyńskiej nakaz przeszukania podpisany przez prokuratora Ziębę.

Dyrektorka powiedziała "Wyborczej", że wcześniej przekazała policji całą dokumentację weterynaryjną z kastracji tygrysów i antylopy. Jednak śledczy twierdzą, że była to tylko jedna kartka z bardzo lakoniczną informacją.

– Funkcjonariusz w kominiarce szarpał rzeczniczkę prasową naszego ogrodu, która przyjechała do pracy i chciała wejść do budynku. Potem wezwano posiłki. Jestem w szoku, pracownicy czują się zastraszeni – opisuje Zgrabczyńska "użycie siły i nękanie" przez policję.

Tymczasem śledztwo w sprawie znęcania się nad zwierzętami wszczęto tuż po tym, jak Zgrabczyńska pokłóciła się z poznańską prokuraturą o pieniądze. Zażądała zapłaty 400 tys. zł za karmienie i opiekę nad kilkudziesięcioma zwierzętami, które prokuratura przekazała pod opiekę ogrodu zoologicznego. Prokuratura odmówiła. Zgrabczyńska wysyłała żądania zapłaty, a kilka dni temu zapowiedziała w "Wyborczej" wytoczenie procesu prokuraturze.

– I nagle, po opublikowaniu artykułu, policja robi nalot i przeszukanie – komentuje. Rzecznik prokuratury Michał Smętkowski twierdzi jednak, że decyzja o przeszukaniu zapadła przed publikacją "GW". Dodaje, że śledztwa ws. kastracji nie należy łączyć z konfliktem o pieniądze.

źródło: "Gazeta Wyborcza"