"PiS to mamutopancernik". 5 mniej znanych cytatów, które warto zapamiętać z wywiadu Kaczyńskiego

Michał Gąsior
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Sieci Prawdy" komentuje nie tylko sprawę taśm i afery wokół spółki Srebrna. Oto inne wątki, w których prezes zabrał głos.
Co Jarosław Kaczyński mówił w wywiadzie dla "Sieci Prawdy"? Fot. Sławomir Kamiński / AG

DLACZEGO WYMIENIONO SZYDŁO NA MORAWIECKIEGO?

– Zmiana premiera podyktowana była przede wszystkim wiarygodnymi sygnałami o nowej, wielkiej ofensywie przeciwko Polsce, i to o skali międzynarodowej – mówi wprost prezes PiS. – Chodziło o próby przypisania nam już nawet nie tylko faszyzmu, lecz wprost hitleryzmu. Potrzebowaliśmy osoby, która byłaby w tej sferze skuteczna – dodaje.

Od początku stawiano tezę, że nominacja dla Morawieckiego miała ocieplić wizerunek rządu PiS na Zachodzie. Kaczyński ujawnia jednak coś nowego – że wymiana premiera (grudzień 2017) mogła być formą przygotowania na awanturę wokół ustawy o IPN (początek 2018 roku). Chodziło o nieszczęsny zapis mówiący o karaniu więzieniem za "przypisywanie narodowi polskiemu" odpowiedzialności za zbrodnie hitleryzmu. W PiS najwyraźniej już wcześniej panowało przekonanie, że prędzej czy później to wybuchnie.


I tu gorzka pigułka dla Beaty Szydło. Cytat z prezesa nie pozostawia wątpliwości – uznano, że Szydło po prostu się nie nadaje i nie sprosta nadchodzącemu kryzysowi.

KIEDY "ZACZYNA SIĘ AFERA"?

Kaczyński na łamach "Sieci" wykłada własną definicję afery. – Afera zaczyna się wtedy, gdy ktoś osiąga wielkie nielegalne korzyści. Prawdziwa afera jest jednak wtedy, gdy władza na to nie reaguje – ocenia.

Przykładem sprawy, która aferą tak naprawdę nie była, są doniesienia o zarobkach "dwóch pań" w Narodowym Banku Polskim. Prezes przyznaje, że go to zniesmaczyło i że sytuacja była "niestosowne", ale od razu dodaje, że złamania prawa przecież nie było.

Podobną logikę zdaje się stosować w ocenie afery z taśmami, spółką Srebrna i planem budowy wieżowców w Warszawie. – Nie ma żadnych relacji finansowych pomiędzy fundacją a partią. Żadnych. To są dwie oddzielne instytucje. Owszem, jestem obecny w jednej i drugiej, ale relacji formalnych nie ma – stwierdza.

Przypomnijmy, że Kaczyński jest szefem rady fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, która kontroluje spółkę Srebrna.

KOŚCIÓŁ "NOŚNIKIEM JEDYNEGO SYSTEMU WARTOŚCI..."

W wywiadzie z Kaczyńskim znajdziemy ciekawą ocenę pozycji Kościoła w Polsce i tego, co nad Wisłą jest moralne, a co nie. Prezes PiS narzeka, że Kościół jest "brutalnie atakowany", a jako przykład podaje film "Kler". Dalej padają słowa, które nie spodobają się niewierzącym.

– Już jesienią 1991 roku w Domu Katolickim w Sosnowcu powiedziałem, że nawet ludzie niewierzący, jeśli nie są osobistymi wrogami Pana Boga, musza akceptować rolę Kościoła – przekonuje lider PiS. – Kościół jest nośnikiem jedynego systemu wartości, który buduje kościec normalnych stosunków międzyludzkich.

Afera zaczyna się wtedy, gdy ktoś osiąga wielkie nielegalne korzyści. Prawdziwa afera jest jednak wtedy, gdy władza na to nie reaguje.

MARZENIE JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO

Nie, nie chodzi nawet o budowę bliźniaczych wież Kaczyński Tower w stolicy. Prezes zdradza, że od wielu lat ma marzenie, by Instytut Lecha Kaczyńskiego (jego biura miałyby znaleźć się w wieżowcu) stał się poważną konkurencją dla Fundacji Batorego. To ta sama fundacja, którą spora część polskiej prawicy uznaje za ekspozyturę wpływów George'a Sorosa w Polsce.

Po wywiadzie w "Sieciach" widać wyraźnie, że Kaczyński ma tu pewien kompleks – często odnosi się właśnie do działań Fundacji Batorego. – Bo dziś Batory nie ma właściwie konkurencji, gdy chodzi o staranie się o różne zagraniczne fundusze – zauważa.

Potem dodaje, że gdyby Srebrna zarabiała na wybudowanym wieżowcu, i tak przez pierwsze kilka lat byłyby to mniejsze pieniądze niż te, które gromadzi Batory.

Z JAKIM ZWIERZĘCIEM KOJARZY SIĘ PIS?

Takie pytanie zadano Kaczyńskiemu w nawiązaniu do słynnej wpadki Ewy Kopacz z dinozaurami. Takiej odpowiedzi w życiu byśmy nie przewidzieli...

PiS to prawdziwy pancernik, bo przecież są takie zwierzęta. Można powiedzieć, mamutopancernik – zażartował (chyba?) prezes PiS.