To dlatego Kujda i Glapiński tak stawiają się Kaczyńskiemu. Mają dużą wiedzę o finansach PiS

Łukasz Grzegorczyk
Kazimierz Kujda stracił stanowisko w NFOŚiGW, ale przez kilka dni opierał się przed złożeniem dymisji. Dlaczego? Jak podaje "Gazeta Wyborcza", ma on ogromną wiedzę o finansach środowiska politycznego Jarosława Kaczyńskiego. Podobnie jak Adam Glapiński, który rzekomo miał wprost postawić się prezesowi PiS.
Już wiadomo, dlaczego Kujda i Glapiński stawiają się Kaczyńskiemu. Mają mocne asy w rękawach. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Dziennik przypomina, że Kazimierz Kujda jest od lat jednym z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego i pierwszym prezesem powstałej w 1995 r. spółki Srebrna.

W poniedziałek pojawiły się doniesienia, że Kazimierz Kujda oddał się do dyspozycji Kaczyńskiego. Natomiast prezes PiS nakazał ministrowi środowiska przyjęcie rezygnacji Kujdy. To następstwo ujawnienia informacji o współpracy z SB szefa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Asy w rękawach
"Wyborcza" wskazuje, że po tych doniesieniach Kujda nie został od razu skrytykowany przez swoje środowisko. Najpierw sam zaprzeczał współpracy, a kilka dni później złożył rezygnację na ręce ministra środowiska. Zdaniem dziennika Kujda wie bardzo dużo o finansach środowiska politycznego Porozumienia Centrum, pierwszej partii Kaczyńskiego, i teraz PiS.


Co więcej, żona Kujdy zastąpiła go w fotelu prezesa Srebrnej. Pytanie, czy były już prezes NFOŚiGW negocjował warunki swojego odejścia, pozostaje otwarte.

Solidne asy w rękawie ma mieć również prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński, który na początku lat 90. był wiceprezesem PC i ministrem budownictwa. "GW" podaje, że pomagał on tworzyć zaplecze finansowe, które po latach pozwoliło na powstanie spółki Srebrna.

Glapiński znalazł się ostatnio w centrum uwagi, ponieważ uznaje się, że to on wypromował Marka Chrzanowskiego, głównego bohatera afery korupcyjnej w Komisji Nadzoru Finansowego. Ponadto z ustaleń "Wyborczej" wynikało, że zapewnił on gigantyczne zarobki w NBP dyrektor departamentu komunikacji i promocji Martynie Wojciechowskiej.

źródło: "Gazeta Wyborcza"