Właśnie tak wstaliśmy z kolan. Morawiecki zlekceważony przez premiera Izraela

Łukasz Grzegorczyk
14 lutego Mateusz Morawiecki spotkał z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Do rozmowy doszło przy okazji odbywającej się w Warszawie konferencji bliskowschodniej. Okazuje się jednak, że szef polskiego rządu na swojego rozmówcę musiał czekać ponad godzinę. Według korespondentki "Haaretz", Morawiecki cały czas liczył, że rozmowa jednak dojdzie do skutku.
Konferencja bliskowschodnia. Mateusz Morawiecki spotkał się z Benjaminem Netanjahu. Fot. Twitter.com / Kancelaria Premiera
O planowanym spotkaniu Morawieckiego i Netanjahu mówiło się od kilku dni. Premierzy mieli rozmawiać w ramach konferencji bliskowschodniej, a możliwość takiego spotkania potwierdzał dla PAP rzecznik prasowy izraelskiej ambasady Michał Sobelman. Z oficjalnych informacji wynikało, że Morawiecki i Netanjahu spotkają się 14 lutego o godz. 12:00.

Tymczasem Noa Landau, korespondentka izraelskiego dziennika "Haaretz", wskazywała na Twitterze, że premier Izraela jest zaangażowany w to, co dzieje się w ramach konferencji. Dodała, że Mateusz Morawiecki "od godziny czeka" na spotkanie i liczy, że do niego dojdzie.




Ostatecznie premierzy spotkali się, co potwierdziła KPRM. Na Twitterze można znaleźć wspólne zdjęcia polityków, ale pojawiają się pytania, dlaczego Morawiecki musiał tak długo czekać na swojego rozmówcę.



Prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki żartował z samego faktu, że zaplanowano spotkanie obu przywódców. "A po co ma się spotykać z Morawieckim? I tak dostanie czego będzie chciał. Nawet na telefon. Albo smsem" – stwierdził w swoim wpisie.