"Mama przywiozła jej sukienkę na ostatnią drogę". Ci lekarze pamiętają czas przed szczepieniami
Zaczyna się od starych fotografii. Białe łóżka, białe kitle, czasem wręcz polowe warunki. Dwójka wiekowych już lekarzy - pediatra prof. dr hab. n. med. Krystyna Karczewska i specjalista chorób zakaźnych dr Tadeusz Krawecki. Oni pamiętają świetnie choroby zakaźne, które dziś występują rzadko lub wcale, dzięki temu, że się szczepimy. Niestety te choroby mogą wrócić, jeśli ze szczepień zrezygnujemy.
Nestorzy śląskiej medycyny, lekarze z ogromnym doświadczeniem i dorobkiem naukowym, w bardzo emocjonalny sposób powracają do dramatycznych wspomnień, przywołują obraz świata bez szczepień.
Prof. Karczewska opowiada o kapsułach zwanych "żelaznymi płucami”, dzięki którym oddychały osoby z chorobą Heinego-Medina. Wspomina dzieci, które umierały oraz te, które zostawały kalekami.
Lekarkę przerażała odra, ponieważ dzieci chore na nią trafiały do szpitala z bardzo wysoką gorączką, uporczywym kaszlem, plamistą wysypką i światłowstrętem. Jednak nie to było najgorsze. Według profesor najgorsze były powikłania, które rozwijały się u wielu tych dzieci takie jak zapalenie płuc, powikłane zapaleniem opon i mózgu.
Czy ktoś pamięta błonicę?
Dr Tadeusz Krawecki z głębokim smutkiem wspomina czasy kiedy był młodym lekarzem i pracował na oddziale błoniczym. Jak tłumaczy, cały czas było pełne obłożenie, czyli 80 chorych pacjentów.
– To był oddział, gdzie niestety było bardzo dużo zgonów. Pamiętam taką dziewczynkę, która miała iść do komunii i cieszyła się, że mama kupiła jej taką piękną sukienkę. Zmarła z powodu niewydolności krążenia (w przebiegu błonicy - przyp. red.). Niestety mama przywiozła jej tę sukienkę już na ostatnią drogę… – wspomina dr Krawecki.
Nie wracajmy do tego
Starsi lekarze, którzy pamiętają jeszcze powojenne czasy, kiedy bywało, że przed izbą przyjęć szpitala, karetki z dziećmi chorymi zakaźnie czekały w kolejce, apelują, żeby korzystać z dobrodziejstwa jakim są szczepienia. Nie chcą by powróciły tamte mroczne czasy.