Czym jest "PUE"? Brudziński chce do Brukseli, ale chyba nie wie, gdzie kandyduje
Joachim Brudziński znalazł się na listach wyborczych PiS w wyborach europejskich. Szybko jednak okazało się, że obecny szef MSWiA nie wie… gdzie kandyduje. Na Twitterze uparcie przekonuje, że startuje do "PUE". Chodzi mu pewnie o "Parlament Unii Europejskiej", ale instytucja o takiej nazwie nie istnieje.
Ogłoszenie przez PiS swoich "jedynek" i "dwójek" na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego rozgrzało scenę polityczną w Polsce. Nie zabrakło znanych nazwisk, ale największym zaskoczeniem jest obecność na listach Joachima Brudzińskiego, który został jedynką w okręgu 13., obejmującym Zachodniopomorskie i Lubuskie.
Wiceprezes PiS na Twitterze wyśmiał spekulacje, jakoby tchórzliwie opuszczał tonący okręt PiS. "Dziś w nocy po przylocie do Stamułu miałem niezły ubaw przeglądając Twittera. Czytam, że (dla kolegi) zamierzam kandydować do #PUE, ale nie podejmę mandatu, inni z kolei piszą, że tchórzliwie opuszczam rząd i premiera (lidera sondaży) gdyż, uwaga... Ten okręt tonie" (pisownia org.) – stwierdził na Twitterze.
Brudziński uparcie trwał jednak przy swojej wersji w kolejnych postach. "PUE" pojawił się także w jego odpowiedzi na reakcję dziennikarki "Gazety Wyborczej" Dominiki Wielowieyskiej. Ta posłużyła się poprawnym skrótem, czyli "PE".
"Jeżeli wyborcy mi zaufają i zdobędę mandat w #PUE wtedy odpowiem na to pytanie i będzie to odpowiedź twierdząca. Tak,zamierzam ciężko i odpowiedzialnie pracować dla Polski i #UE w #PUE. W takiej właśnie kolejności,dla mnie i mojej partii zawsze na pierwszym miejscu jest Polska" – pisał polityk.
Gdzie leży Stamuł?
W pierwszym ze wspomnianych przez nas tweetów Joachim Brudziński wspomniał o "przylocie do Stamułu". Niestety, także w tym przypadku minister popełnił błąd. Jak wynika z agendy MSWiA, Brudziński bierze udział w VI Konferencji Ministerialnej Procesu Budapeszteńskiego, którą zorganizowano w tureckim Stambule.