Zakład Pogrzebowy A.S. Bytom znów robi furorę. Sprawdziliśmy, czy jego właściciel naprawdę istnieje

Kamil Rakosza
Najnowszy żart o zmęczonej staruszce jest bardzo w stylu Zakładu Pogrzebowego Antoni Smykowski Bytom. Wisielczy, czarny humor użytkownika mediów społecznościowych bardzo mocno przypasował internautom, z których wielu zastanawia się, czy Antoni Smykowski naprawdę istnieje. Poznaliśmy prawdę.
Zakład Pogrzebowy A.S. Bytom istnieje tylko w internecie. Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
"Wchodzi starsza Pani. Mówi, że przechodziła obok i jakoś gorzej się poczuła. Czy może usiąść? Żaden problem - podajemy krzesło. Pani usiadła, odetchnęła z wyraźną ulgą, podniosła wzrok, rozejrzała się po firmie i z ewidentnie znalezioną na nowo energią szybko się ewakuowała..." – tak brzmi najnowszy żart opublikowany przez Zakład Pogrzebowy A.S. Bytom. Bytomscy grabarze już od dłuższego czasu zarażają swoich fanów wisielczym humorem, jednak nadal nie wyszło na jaw, kim tak naprawdę jest autor konta Zakładu Pogrzebowego A.S. Bytom. Czy Antoni Smykowski istnieje? Jak wygląda prowadzony przez niego dom funeralny?
Ktoś, kto prowadzi ten profil musi nieźle ogarniać topografię Bytomia.Screen z Facebooka / Zakład Pogrzebowy A.S. Bytom
Gdzie jest Zakład Pogrzebowy A.S. Bytom?
Z informacji podanych na fanpage'u Zakładu wynika, że firma ma swoją siedzibę przy ul. Leopolda Staffa 1 w Bytomiu. Kiedy wrzucimy ten adres w Google Maps i skorzystamy ze Street View, zobaczymy odrapaną elewację niewielkiego budynku, na płocie którego znajduje się zielona tabliczka. "Biuro zarządu cmentarza mieści się przy ul. Matejki" – czytamy.


Tuż obok mieści się prawie 100-letni cmentarz parafialny Jerusalem przy kościele św. Jacka.
Taki budynek znajdziemy pod adresem podanym przez autora fanpage'u Zakład Pogrzebowy A.S. Bytom.Screen z Google Street View
Do zarządu cmentarza przy kościele św. Jacka dzwonili dziennikarze "Dziennika Zachodniego", którzy próbowali ustalić, czy ktoś z administracji nekropolii miał kontakt ze słynnym Antonim Smykowskim.

– Antoni Smykowski? Nic mi takie nazwisko nie mówi. Do nas żaden klient z takiego zakładu nie trafił – odpowiedziała kobieta z zarządu cmentarza.

Czy Antoni Smykowski żyje naprawdę?
Jeden na pewno, choć ciężko uwierzyć, by to on był autorem prześmiewczego profilu w mediach społecznościowych. Antoni Smykowski był prezesem Policyjnego Klubu Sportowego "Katowice 1994", który odszedł w niesławie po tym, jak ujawniono, że klub brał udział w odśnieżaniu dachu hali MTK w Katowicach, która zawaliła się w styczniu 2006, powodując śmierć 65 osób.

Z Zakładem Pogrzebowym można skontaktować się choćby za pośrednictwem Messengera. Użytkownik prowadzący fake konto domu funeralnego odpisuje na wiadomości, jednak nie zdradza swoich personaliów. Można zatem uznać wpisanie imienia i nazwiska prezesa klubu "Katowice 1994" za kolejny z niewybrednych żartów autora profilu.

Źródło: "Dziennik Zachodni"