Ostra jak wasabi. Jeśli szukasz samochodu nudnego, nowa Toyota Corolla będzie... wielkim zawodem
Od czasu do czasu Toyota daje światu coś, co wywołuje na twarzy uśmiech (odważny stylistycznie crossover C-HR), bądź wręcz ekscytację (fenomenalne coupé GT86, powracająca właśnie z niebytu Supra), lecz zasadniczo wozy tej marki kupuje się nie sercem, lecz rozumem.
To, że produkty koncernu z siedzibą w mieście Toyota nie wzbudzają zbyt wielkiej ekscytacji u ludzi poszukujących "jakichś" aut, zauważyli (nareszcie) decydenci owej firmy. Efekt? Nowa, dwunasta już, generacja Corolli wkracza na rynek pod sztandarami samokrytycznego hasła No more boring cars (koniec z nudnymi samochodami).
Nowa rodzina: od lewej kombi, hatchback i sedan•Fot. mat. prasowe
Auris umarł, niech żyje Corolla!
Wspomniany rok 2006 rozpoczął okres zamieszania w gamie modelowej Toyoty: Corolla (wymawiana przez japończyków jako "karola") pozostała kompaktowym sedanem, natomiast hatchbacka z segmentu C zaczęto nazywać Aurisem właśnie.
To już dwunasta generacja tego modelu•Fot. mat. prasowe
Zmiany, zmiany, zmiany
Podczas prac nad tymi samochodami mogli wykazać się nie tylko styliści (spójrz: ta Corolla naprawdę nie jest nijaka!), lecz również inżynierowie. Do dyspozycji dostali nową platformę TNGA, stosowaną nie tylko w nowych Toyotach Prius, RAV4 i Camry, ale też Lexusie ES.
Jej główne zalety? Umożliwia zaprojektowanie przestronnego wnętrza, a do tego jest sztywna i lekka, pozwalając zarazem na obniżenie środka ciężkości. Tak więc to idealny punkt wyjścia do skonstruowania Corolli, która... nie będzie jeździć jak Corolla (bądź Auris).
Napęd hybrydowy to dla Toyoty teraźniejszość i przyszłość•Fot. mat. prasowe
Jeżeli szukasz pojazdu napędzanego silnikiem na olej napędowy, salony Toyoty omijaj szerokim łukiem. W taki sposób zachowuje się zresztą całe mnóstwo osób, o czym świadczą np. ubiegłoroczne wyniki sprzedaży. Aurisa z silnikami benzynowymi wybrało 56 procent klientów, natomiast 39 procent z nich postawiło na hybrydy. Ropniaki? Tak, liczysz dobrze, stanowiły zaledwie 5 procent.
W przypadku nowej Corolli do wyboru są dwa benzyniaki: turbodoładowana jednostka o pojemności 1,2 litra (moc 116 KM, dostępny w hatchbacku i kombi) oraz mocniejszy o 16 koni silnik 1,6-litrowy (zarezerwowany wyłącznie dla sedana).
Jednak podczas testów na Balearach zignoruję te wersje, aby skupić się na znacznie ciekawszych hybrydach. Zacznijmy od tej, którą wyekwipowano w zespół napędowy znany z Priusa, gdzie z napędem elektrycznym współpracuje 1,8-litrowy benzyniak.
Na początek biało-czarny samochód z silnikiem o pojemności 1,8 litra•Fot. mat. prasowe
Ruszam spod portu lotniczego Palma de Mallorca, aby objechać całą wyspę, wykorzystując tutejsze kręte drogi i sprawdzając, jak poradzi sobie na nich wielowahaczowe zawieszenie Corolli.
Już od pierwszego momentu doskonale czuć to, że w porównaniu z Aurisem nadwozie jest znacznie sztywniejsze (ponoć o 60 procent). Choć obniżenie środka ciężkości na papierze nie robi wielkiego wrażenia – to zaledwie 1 centymetr – to różnica jest odczuwalna w naprawdę wyraźny sposób. Można dynamicznie wchodzić w wiraże, nie obawiając się choroby morskiej.
Corolla, która przed zakrętem nie czuje żadnego lęku•Fot. mat. prasowe
W porównaniu z Aurisem pośladki mogą znaleźć się o 2,4 centymetra bliżej asfaltu. Niby niewiele, ale ta różnica "robi robotę" na zakrętach. Zwłaszcza dodając do tego udane fotele, które są zarazem wygodne i nieźle utrzymują ciało.
Do dyspozycji mam 122 KM mocy i 142 nM momentu obrotowego. Pierwsza setka pojawia się na liczniku po 10,9 s, co może w dzisiejszych czasach oczywiście nie wywołuje ciarek na plecach, ale wóz rozpędza się ochoczo. Bazując na odgłosach 1,6-litrowego silnika, słychać, że auto naprawdę się stara nie być zawalidrogą.
I rzeczywiście nie jest, w czym spora zasługa silnika elektrycznego, który wspiera motor benzynowy, ciągnąc już od samego dołu.
Do wyboru są trzy tryby jazdy: Eco, Normal i Sport. Pierwszy z nich podekscytuje głównie ludzi, którzy weszli już w wiek emerytalny, a do szczęścia wystarczy im leniwe przemieszczanie się z punktu A do punktu B. No i ekonomią/ekologią przejmują się bardziej, niż wrażeniami z jazdy.
Dodajmy nieco pikanterii
Kolejny z trybów utwardza samochód, lecz wciąż w głowie wciąż kiełkuje myśl "bardzo dobrze, ale jak na Toyotę". Znacznie lepiej jest po przełączeniu wozu na tryb "Sport" – pozwala na znacznie żwawszą jazdę, układ kierowniczy sztywnieje, przekazując kierowcy znacznie więcej informacji, a kierowca zaczyna myśleć "kurczę, to naprawdę Toyota"!?
Gama nadwoziowa w nieco innym ujęciu•Fot. mat. prasowe
Więcej mocy!
Nowy dzień, nowy zespół napędowy. Tym razem moszczę się w fotelu najmocniejszej wersji: hybrydy z dwulitrowym silnikiem benzynowym, wytwarzającej 180 KM i 191 Nm. To znacznie nowsza konstrukcja, która do Corolli trafiła z Lexusa ES.
Czerwony lakier plus czarny dach – to się może podobać•Fot. mat. prasowe
Ta wersja może pochwalić się nie tylko sprintem do setki w czasie 7,9 sekundy, dołożono tu również adaptacyjne zawieszenie i dodatkowe tryby jazdy, na czele ze Sport+.
O Czarna Madonno z Santuari de Lluc, patronko Majorki, ten wóz zapewnia naprawdę mnóstwo frajdy za kółkiem! Oczywiście ten kompakt, jak przystało na dzieło rozsądnych konstruktorów z Kraju Kwitnącej Wiśni, nie ma naprawdę ostrych nastawów zawieszenia i układu kierowniczego.
Nie mówimy więc o wrażeniach jakkolwiek porównywalnych z Renault Megane R. S. czy nawet Volkswagenem Golfem GTI, lecz zdecydowanie czuć, że dodano tutaj sporą dawkę ostrego wasabi.
Dwulitrowa wersja, czyli wóz z gatunku tych żywiołowych•Fot. naTemat
Aha, choć ten samochód nie jest hybrydą typu plug-in, umożliwia jazdę z wykorzystaniem wyłącznie napędu elektrycznego (EV Mode). W teorii działa on do prędkości 115 km/h, lecz jak na mój gust w testowanym egzemplarzu (zaznaczmy: przedprodukcyjnym) wyłączał się zbyt szybko. Każde nieco mocniejsze dotknięcie pedału gazu błyskawicznie odpalało jednostkę benzynową.
Naprawdę miłe otoczenie•Fot. mat. prasowe
Cieszy fakt, że konstruktorzy nie upierali się z uporem godnym lepszej sprawy przy tym, aby wszystkie funkcje obsługiwać w sposób dotykowy. Na konsoli środkowej wciąż znajdziesz fizyczne pokrętła i przyciski – przecież poziomem głośności systemu audio (całkiem nieźle brzmiącego, dodajmy) czy też siłą nawiewu powietrza do kabiny znacznie lepiej sterować w taki właśnie "oldskulowy" sposób.
Jest znacznie bardziej intuicyjny i wymagający mniej skupienia podczas jazdy, niż klikanie na dotykowym wyświetlaczu. Kolejna wielka ulga: zrezygnowano tutaj z dżojstika automatycznej zmiany biegów, którego miejsce zajął tradycyjny drążek.
Jakość wykonania wnętrza: nie mam uwag•Fot. mat. prasowe
Praktyczność? Nie szukaj jej w hatchbacku
Corolla w wersji kombi (nazywanej "dynamicznym" mianem Touring Sports) urosła tak, że może rozpocząć bratobójczą walkę z wersją kombi wyższego modelu Avensis. Oba wozy mają identyczny rozstaw osi (2700 mm), natomiast pod względem przestrzeni w bagażniku kompakt niewiele ustępuje pola (598 wobec 609 litrów).
W Corolli Touring Sports fajnym pomysłem jest również wnęka w podłodze bagażnika: jej kształt sprawia, że jeśli zrezygnujesz z wożenia koła zapasowego, ową przestrzeń możesz wykorzystać na umieszczenie tam walizki.
Wnęka na koło zapasowe? Nie tylko•Fot. mat. prasowe
Czy to wielki dramat? Nie sądzę. Przecież biorąc pod uwagę atrakcyjną sylwetkę nadwozia i usportowione właściwości jezdne ta Corolla ma duże szanse na to, aby trafić do serc klienteli młodszej, która wybiera samochody ekscytujące, a nie te, które mają największą przestrzeń bagażową w swojej klasie.
Bagażnik dwulitrowej hybrydy nie jest wzorcem w dziedzinie pojemności•Fot. mat. prasowe
Aha, no i jest dostępna z beżową tapicerką, a od dawna wiadomo, że to kolor zarówno elegancki, jak i ukochany przez ludzi starszych. W przypadku sedana znamienny jest nawet fakt, że nie można zamówić go z najbardziej dynamicznym, dwulitrowym silnikiem.
Corolla Sedan, czyli auto, które ma wyglądać elegancko i statecznie•Fot. mat. prasowe
Najpierw dobre wieści: nowe Corolle zostały wyposażone naprawdę nieźle, już w wersji podstawowej otrzymasz nie tylko LED-owe światła do jazdy dziennej, ale także system automatycznego powiadamiania ratunkowego eCall i pakiet Toyota Safety Sense drugiej generacji (posiada inteligentny tempomat adaptacyjny i system zapobiegający kolizjom z innym pojazdami, pieszymi oraz rowerzystami).
Piękność z roku 1966, czyli piewszy model Corolli•Fot. mat. prasowe
Czy to wóz, na który mógłbym zagłosować własnym portfelem? Tak•Fot. naTemat