Anita Werner zdobyła Złotą Telekamerę. Życie prywatne dziennikarki obfituje w tragiczne wydarzenia

Paweł Kalisz
Swojego życia prywatnego broni niczym twierdzy i niełatwo jest ją skłonić do zwierzeń. Mało kto wie, że Anita Werner, która w poniedziałek odebrała nagrodę Złotej Telekamery, nie miała życia jak z bajki. Matkę pożegnała w dniu swoich 30. urodzin, a jej partner zginął w Afryce.
Anita Werner jest cenioną dziennikarką. Jej prywatne życie nie było jednak usłane różami. Fot. Screen z YouTube / NaszeMedia.info
Anita Werner urodziła się 28 marca 1978 roku w Łodzi. Swoją karierę zaczęła wcześnie, bo już w wieku 17 lat pojawiła się na ekranie. Jednak nie w roli dziennikarki, tylko aktorki w "Dziejach mistrza Twardowskiego". Rok później zagrała Paulinę Wrońską u Pasikowskiego w filmie "Słodko gorzki". Po komedii "To my" i serialu "Zostać miss" zarzuciła karierę aktorską i przerzuciła się na dziennikarstwo.

Była dziennikarką sportową w Wizja Sport, a później związała się z TVN, gdzie pracuje od początku istnienia stacji. Na antenie TVN24 prowadzi główne wydanie "Faktów", a także programy "Fakty po południu" i "Fakty po Faktach". Dziennikarka jest laureatką trzech Wiktorów, trzech Telekamer, otrzymała nagrodę w studenckim plebiscycie MediaTory w kategorii TORpeda (rok 2009), InicjaTOR (rok 2010 i 2016). W 2017 odebrała nagrodę im. Kazimierza Dziewanowskiego, przyznaną przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich za reportaż pt. "Miss więzienia". W poniedziałek dostała nagrodę specjalną – Złotą Telekamerę, przyznawaną trzykrotnym laureatom konkursu.


Rodzinne tragedie
Gdyby patrzeć na Anię Werner jedynie przez pryzmat sukcesów zawodowych, można by sądzić, że życie dziennikarki usłane jest różami. Nic bardziej mylnego. Choć swojej prywatności strzeże jak lwica, to tylko ze szczątkowych informacji które przedostały się do prasy widać, że życie nie rozpieszczało popularnej dziennikarki.

– Nie jest łatwo, jak żegna się mamę w dniu trzydziestych urodzin – wyznała Anita Werner w jednym z wywiadów. Jej matka chorowała na raka. – Niczego nie zaniedbała. Sama znalazła guza w piersi, bardzo szybko Ją zoperowano, była pod stałą opieką lekarzy. Nagle, po niecałym roku, zaczęła mieć bardzo złe wyniki – wspominała dziennikarka. Bożena Werner z dnia na dzień była coraz słabsza. – Spędziłyśmy coś, co Anglicy nazywają "quality time", czyli czas najwyższej jakości. Śmiała się. Trzy miesiące później umarła – opowiadała Werner w jednym z nielicznych tak prywatnych wywiadów udzielonych "Vivie".

Obecnie dziennikarka opiekuje się ojcem, który przeżył trzy udary mózgu. "Podziwiam Tatę za ogromną siłę wewnętrzną i poczucie humoru, które na szczęście mu nie zgasło. W najtrudniejszych sytuacjach trzeba po prostu organizować życie tak, żeby wszystko działało" – stwierdziła Anita Werner w wywiadzie dla portalu Gala.pl.

Strata partnera
Dziennikarka przed laty była związana z podróżnikiem i fotografem Kacprem Godyckim-Ćwirko. Pasjonat, potrafił niemal z dnia na dzień rzucić pracę w korporacji i poświęcić się podróżom. Część z nich odbyli razem, ciesząc się pięknem przyrody, która urzekała ich oboje. Zwiedził 4 kontynenty, napisał książkę "Sprzedaj lodówkę i jedź dookoła świata". Ambasadorem książki została Anita Werner. – Zdecydowałam się być ambasadorem tej książki, ponieważ daje ona niesamowity zastrzyk pozytywnej energii i wiarę w to, że wszystko jest możliwe – uzasadniała swoją decyzję Werner. Książka ukazała się już po śmierci partnera dziennikarki. Zmarł w 2012 roku podczas podróży w Afryce, mając zaledwie 36 lat.

O włos od śmierci
Anita Werner lubi tańczyć, śpiewać i śmiać się. Chętnie podkreśla, że pod płaszczykiem zimnego profesjonalisty kryje się osoba pełna życia. Jedną z jej pasji jest prowadzenie samochodu. Zdaniem wielu prowadzi samochód tak, że aż strach wsiadać obok na miejsce pasażera. Werner przyznaje, że niema problemu z tym, by prowadzić Lamborghini z prędkością ponad 200 km/h.

Przeżyła wypadek samochodowy w Austrii. Samochód w którym jechała jako pasażer zderzył się czołowo z innym pojazdem. – Zapachniało strachem. Przerażającym. A to tylko gaz z poduszki. Ale gdy opadł kurz, włączył mi się tryb działania – opisywała historię w jednym z wywiadów.

Wyszła z samochodu i natychmiast poszła sprawdzić, czy kierowcy drugiego pojazdu nie trzeba udzielić pomocy. Nawet nie zauważyła, że sama krwawi z rozcięcia na twarzy. Jak twierdzą jej znajomi, Werner już taka jest: musi działać, szczególnie w sytuacjach powodujących stres.

Znów życie
Obecnie dziennikarka związana jest z dziennikarzem sportowym Michałem Kołodziejczykiem. Kołodziejczyk zajmuje się przede wszystkim piłką nożną, pracuje w portalu Wirtualna Polska. Razem z Werner przyszli na ceremonię wręczania Telekamer.