Ten serial dokumentalny odczaruje wasze wyobrażenia o więzieniu. Chociaż momentami wygląda bardziej jak film

Piotr Rodzik
Jakie jest przeciętne wyobrażenie o zakładzie karnym? Raczej dość… amerykańskie, prosto z telewizji czy z kina. "Służba Więzienna", która w niedzielę zadebiutuje na TVN Turbo, w pewnym sensie stanowi pozwala zrozumieć, jak naprawdę wygląda polskie więzienie. Z drugiej strony producenci zrobili wszystko, żeby nowy format był jak najbardziej telewizyjny. Czytaj przejaskrawiony.
"Służba Więzienna" pokazuje prawdziwe problemy polskich więzień, choć bywa przerysowana. Fot. kadr z programu "Służba Więzienna"
O co chodzi z tym przejaskrawieniem? Wszystko wyjaśnia disclaimer twórców "Służby Więziennej", który pojawia się już na początku pierwszego odcinka, który miałem okazję obejrzeć w trakcie prezentacji zorganizowanej przez stację.
Fot. kadr z programu "Służba Więzienna"
Brzmi dokładnie tak: "Program był realizowany przez okres kilku miesięcy na terenie czterech jednostek penitencjarnych. Przedstawia wybrane skrajne sytuacje, które zdarzają się w zakładach karnych sporadycznie".

I taka właśnie na pierwszy rzut oka jest nowa produkcja TVN Turbo. Efektowna (lub nawet efekciarska), głośna i szybka. Akcja skacze z miejsca na miejsce, raz jesteśmy w zakładzie karnym w Radomiu, raz w Piotrkowie Trybunalskim (przynajmniej w pierwszym odcinku). A takich miejsc, w których kręcono serię, jest więcej.
Fot. kadr z programu "Służba Więzienna"
Z tego tytułu w pierwszej chwili "Służbę Więzienną" trudno zrozumieć. Bo nie dość że akcja skacze, to jeszcze w błyskawicznym tempie (odcinek trwa mniej niż pół godziny) poznajemy bohaterów – którymi są prawdziwi pracownicy Służby Więziennej.


I tutaj dochodzimy do największej wartości tego serialu dokumentalnego. "Służba Więzienna" może i momentami wygląda momentami jak "Trudne Sprawy" (już w pierwszym odcinku obserwujemy próbę samobójczą oraz bunt osadzonych przed przeniesieniem do innej celi), ale w gruncie rzeczy to produkcja oparta na prawdziwych ludziach, przedstawiająca prawdziwe sytuacje.


Przedstawione w skondensowanej formie – tak. Z wieloma uproszczeniami – oczywiście. Ale czy sztuczne? Na szczęście nie.Twórcy serialu nie starali się zresztą zrobić ze swojego dziecka bezmyślnego zlepka skrajnych sytuacji. Te oczywiście obserwujemy, ale każdy widz między wierszami poznaje więzienne procedury. Warto zobaczyć ten program choćby po to, żeby zrozumieć, dlaczego strażnik więzienny czasem musi wyrzucić klucze za kratę. Czyli pozbawić się możliwości opuszczenia oddziału.

Koniec końców serial dokumentalny spełnia swoje założenia: dostarcza rozrywki, przy okazji udaje się przemycić też "coś mądrego". No i zapewne sama Służba Więzienna, która boryka się z wielkimi problemami kadrowymi, będzie zadowolona z takiej promocji.
Fot. kadr z programu "Służba Więzienna"
Te niedobory to zresztą zadziwiająca kwestia. W Polsce istnieje 120 jednostek penitencjarnych, w których zatrudnionych jest 27 tysięcy pracowników Służby Więziennej. To oznacza, że na trzech skazanych przypada jeden funkcjonariusz. I to wciąż za mało.

Pierwszy odcinek "Służby Więziennej" obejrzycie w niedzielę 3 marca o godzinie 17:15 na TVN Turbo.
Fot. kadr z programu "Służba Więzienna"