"Sprzedaliście się". Bunt w szeregach oświatowej "Solidarności", nauczyciele mają dość

Tomasz Ławnicki
– W związku rządzi beton – mówi mi przewodniczący koła oświatowej "Solidarności" w jednej ze szkół na południu kraju. Przyznaje, że w nosie ma zalecenie, jakie wydała związkowa centrala i w jego placówce nauczyciele z "S" przystąpią do akcji razem z pedagogami z ZNP. – Niektórzy przewodniczący związkowych komisji miejskich mogą próbować hamować strajk, bo liczą na miejsca na listach wyborczych PiS – ujawnia mi inna działaczka "S". Na związkowym profilu nauczycielskiej "Solidarności" aż zawrzało od krytyki ze strony szeregowych związkowców.
Protest nauczycielskiej "Solidarności" w 2008 r. w Kielcach. Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Ramię w ramię?
To już pewne. Związek Nauczycielstwa Polskiego ogłosił kolejny etap sporu zbiorowego. 8 kwietnia ma się rozpocząć ogólnopolska akcja strajkowa. Do strajku przystąpią te szkoły, w których w referendum do 25 marca większość nauczycieli opowie się za udziałem w akcji.

Co ważne, protest może potrwać długo. Jak oświadczył Sławomir Broniarz, to ma być akcja "do odwołania", czyli bezterminowa. Nie bez znaczenia jest to, że do strajku mogą przystąpić pedagodzy z innych związków. Przewodniczący Broniarz przyznał, że "liczy także na współpracę innych organizacji związkowych".
Sławomir Broniarz
Związek Nauczycielstwa Polskiego

"Solidarność" w szkole, "Solidarność" w gminie zdecydowanie współpracuje z nami. Tak jest w zdecydowanej większości szkół i gmin, za co im jestem bardzo, bardzo wdzięczny. To, że pan Piotr Duda prowadzi jakieś zakulisowe rozmowy z rządem, rodzi w ogóle pytanie o kondycję Rady Dialogu Społecznego. Kłania się pytanie do prezydenta Dudy, dlaczego na to pozwala, dlaczego niszczymy tę delikatną konstrukcję Rady Dialogu Społecznego, w imię partykularnych interesów tylko jednego związku zawodowego?

Jeszcze niedawno wydawało się, że "Solidarność" może ramię w ramię ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego podjąć walkę o wyższe płace. Byłby to precedens – oba związki dzieli niemało, przede wszystkim przeszłość. ZNP należy do Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, które powstało niedługo po zniesieniu stanu wojennego, na podstawie tej samej ustawy o związkach zawodowych, która była podstawą do zdelegalizowania "Solidarności" – tej, która na początku istnienia porwała tłumy i do której należało 10 mln Polaków. W latach 90. OPZZ współtworzyło koalicję z SLD. Czym się to różni od aktualnej współpracy "Solidarności" z PiS?


"Solidarność" postraszyła. Przez chwilę
Na początku roku wydawało się, że i "Solidarność" zamierza stanąć okoniem wobec rządu PiS. 15 stycznia Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" podjęła decyzję o powołaniu Komitetu Strajkowo-Protestacyjnego. Nauczyciele uwierzyli, że wspólna akcja - razem z ZNP i Forum Związków Zawodowych - zwiększa szanse na zwycięstwo.

Kolejne uchwały "S" wskazywały jednak, że związek ten nie zdecyduje się na strajk. W uchwale z 21 stycznia mowa jest jedynie o "radykalnej krajowej akcji protestacyjnej" zaplanowanej na 15 kwietnia.
Sztab protestacyjno-strajkowy KSOIW NSZZ „Solidarność", na spotkaniu w dniu 21 stycznia 2019 r. w Warszawie, postanowił:


1. Żądać podniesienia płac w oświacie analogicznie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia 2019 r. i kolejne 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego każdego nauczyciela bez względu na stopień awansu zawodowego.
2. Zawiesić wszelkie rozmowy z minister Anną Zalewską do momentu realizacji przez MEN powyższych postulatów płacowych.
3. Koordynować działania regionalnych sztabów protestacyjno - strajkowych.
4. W przypadku braku realizacji naszych postulatów płacowych Sztab przeprowadzi radykalną krajową akcję protestacyjną 15 kwietnia 2019 r. Czytaj więcej

Co ciekawe, w tej samej uchwale postanowiono, że "Solidarność" zawiesza wszelkie rozmowy z minister Anną Zalewską, dopóki ta nie spełni zgłoszonych postulatów płacowych. Tydzień później przyjęto uchwałę, że jednak związkowcy z "S" będą brać udział w rozmowach z szefową MEN, choć jedynie w charakterze obserwatorów.
Sztab Protestacyjno- Strajkowy KSOiW NSZZ „Solidarność", na spotkaniu w dniu 29 stycznia 2019 r. w Warszawie, postanowił:


- powołać do 14 lutego regionalne sztaby protestacyjno- strajkowe,
- do 15 marca rozpocząć procedury wejścia w spór zbiorowy na poziomie placówek oświatowych (lub go kontynuować),
- oflagować placówki oświatowe zgodnie z decyzją regionalnych sztabów,
oraz
- zaapelował do sztabów regionalnych o podjęcie lokalnych akcji protestacyjnych,
- zdecydował o podjęciu działań informacyjnych skierowanych do rodziców - wysłać do mediów i instytucji „List do rodziców”.

Sztab postanowił także, że do czasu realizacji naszych postulatów płacowych, przedstawiciele KSOiW NSZZ „S” będą brali udział w spotkaniach z MEN, jedynie w charakterze obserwatorów. Czytaj więcej

"Solidarność" rokowania płacowe podjęła, ale nie poprzez rozmowy w Al. Szucha w gmachu MEN czy też w siedzibie Centrum Partnerstwa Społecznego DIALOG. Szef związku Piotr Duda udał się pod adres najwłaściwszy z właściwych – na Nowogrodzką.

"W przyjaznej atmosferze"
W spotkaniu z delegacji "Solidarności" uczestniczyli: sam prezes Jarosław Kaczyński, a także szef MSWiA Joachim Brudziński, minister edukacji Anna Zalewska oraz szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. Piotr Duda oświadczył, że na spotkaniu mowa była o płacach nauczycieli oraz wynagrodzeniach w całej sferze budżetowej. Rozmowy z prezesem PiS i ministrami ocenił jako "merytoryczne".

Rzeczniczka PiS Beata Mazurek stwierdziła zaś wtedy lakonicznie, że "uzyskano porozumienie w kilku ważnych kwestiach" i że spotkanie "przebiegało w przyjaznej atmosferze". Z nieoficjalnych informacji wynika, że związek poszedł rządowi PiS na rękę i "nieco" zmodyfikował swoje postulaty. "S" nie oczekuje już podwyżki o 650 zł od początku roku, lecz na na 15 proc. podwyżkę podstawy wynagrodzenia w tym roku i kolejne 15 proc. w przyszłym.
Uchwała Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "S" ws. postulatów płacowych.Fot. solidarnosc.org.pl
Oficjalnie w uchwale przyjętej na lutowym spotkaniu w Zakopanem mowa jest o tym, że związek nie może przejąć postulatów innych central związkowych, bo "stoją one często
w sprzeczności z naprawą systemu wynagradzania nauczycieli, podtrzymują absurdalny
i nierzadko patologiczny jego stan".

Partyjna przybudówka
To przekreśliło możliwą współpracę z ZNP w płacowym proteście, co wywołało lawinę komentarzy na Facebooku, na profilu oświatowej "Solidarności". Szczególnie wtedy, gdy szef sekcji Ryszard Proksa oficjalnie przestrzegł szeregowych działaczy "S" przed angażowaniem się w akcję konkurencyjnego związku zawodowego. Przypomniał o dwóch cytowanych wyżej uchwałach ze stycznia, gdzie najsroższą groźbą "Solidarności" wobec rządu była "radykalna krajowa akcja protestacyjna" 15 kwietnia. Ryszard Proksa to radny Prawa i Sprawiedliwości w Ostrowcu Świętokrzyskim. Z partią Jarosława Kaczyńskiego związanych jest też parę innych osób we władzach oświatowej "Solidarności". W komentarzach na Facebooku nauczyciele związkowcy nie omieszkali o tym nie wspomnieć.

Sprzedaliście się.

Kiedyś... W dalekiej przeszłości NSZZ "Solidarność" naprawdę była związkiem zawodowym. A nie przybudówką partyjną.

Panie Proksa, w momencie startu do wyborów samorządowych z KW PiS, stracił pan moralne prawo do reprezentowania naszych interesów wobec rządów PiS. Niech nas pan nie poucza, bo to my płacimy składki na pana niemałą pensję. Zdecydowana większość z nas zapisała się do NSZZ (niezależny, samorządny) a nie do przybudówki PiS-u.

Nie reprezentujecie nauczycieli, tylko swoje prywatne interesy. Będziemy strajkować, chcemy godnie zarabiać, a nie łapać godziny w kilku szkołach z jęzorem na brodzie.

Panie Proksa, radny PiS-u, nie ufamy Panu. Zastrajkujemy solidarnie z innymi nauczycielami, niezależnie od ich barw związkowych.

komentarze z profilu Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność"
"Czy będziecie nas wyrzucać ze związku, jeśli nie posłuchamy tych antypracowniczych wytycznych?" – pyta jedna z członkiń związku?

Nastroje "na dole"
Przewodniczący koła oświatowej "Solidarności" w jednej ze szkół na południu kraju w rozmowie z naTemat zapewnia, że nie chodzi mu o żadną politykę, a o godne płace. A wobec tego nie wyobraża sobie, aby nauczyciele ze związku Piotra Dudy nie wzięli udziału w akcji organizowanej przez ZNP.
Protest związkowców z oświatowej "Solidarności" przed gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej we wrześniu ub. r.Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
– W naszej szkole wszyscy uważają, że akcja powinna być jedna. Na pewno będziemy strajkować razem – stawia sprawę jasno. A co ze sprzeciwem z samej góry w związku? – To oni są dla nas, nie odwrotnie. To my płacimy na ich pensje. Takie nastroje są nie tylko w mojej szkole, ale w ogóle "na dole". Byłem na zebraniu Rady Regionalnej, słyszałem, co mówią ludzie z województwa. Wszyscy mają podobne zdanie – przyznaje anonimowo działacz "Solidarności".

Liczą na miejsca na listach PiS
Inna członkini związku z niemal 30-letnim stażem (a na studiach pod koniec PRL także w NZS) przyznaje w rozmowie z naTemat, że nastroje wśród nauczycieli są dość jednoznaczne. – Jestem za wspólnym protestem wraz z ZNP, podobnie 80 proc. członków prezydium Komisji Miejskiej – wylicza.

Przyznaje jednak, że w niektórych miastach szefowie lokalnych struktur próbowali blokować nauczycieli chętnych do wspólnego strajku. – Niektórzy przewodniczący związkowych komisji miejskich mogą próbować hamować strajk, bo liczą na miejsca na listach wyborczych PiS jesienią. Nie zamierzamy ich słuchać – informuje.

8 kwietnia zatem to termin ważny nie tylko dla resortu edukacji, aby podjąć działania, które mogłyby zmienić strajkowy plan ZNP. To także czas dla liderów "Solidarności", kogo tak naprawdę reprezentują – szeregowych członków PiS, czy uczestników tajemniczej rozmowy przy Nowogrodzkiej.