Zaskakujący powrót LPR na scenę polityczną. Diametralna zmiana poglądów
Liga Polskich Rodzin była na pierwszym planie polskiej polityki ponad 10 lat temu. U szczytu wpływów współtworzyła rząd razem z PiS i Samoobroną. Wtedy była znana z poglądów antyunijnych. Roman Giertych budził duże kontrowersje jako minister edukacji narodowej. Teraz partia chce powrócić na scenę polityczną. I robi to w zaskakującym stylu.
"Widzimy, że upadł plan stworzenia UE, jako jednolitego państwa z własną konstytucją i centralą w Brukseli oraz podległymi regionami (landami), ale bez roli stolic państw narodowych. Tożsamość państw została utrzymana i trwa" – wyjaśnia dalej Rada Polityczna Ligi Polskich Rodzin, na której czele dziś stoi Witold Bałażak.
W dokumencie czytamy, że Polska jako członek Unii Europejskiej wyraźnie się rozwija, a środki unijne, których dodatnie saldo wynosi ponad 96 mld euro, podniosły stopę życiową w Polsce, polepszyły stan infrastruktury, dróg, widok polskich miast i wsi. LPR podkreśla, że Polacy są zadowoleni z członkostwa w UE, że bardzo mocno popierała Donalda Tuska na funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej i że cieszyła się z ponownego wyboru go na to stanowisko.
Jak zmieniał się Roman Giertych
Ewolucję przeszedł też były lider Ligi Polskich Rodzin, Roman Giertych. W 2001 roku wszedł do Sejmu z list LPR. Twarde narodowe poglądy miał w genach. Jego dziadek był współpracownikiem Romana Dmowskiego, a ojciec działał w opozycji antykomunistycznej, choć poparł wprowadzenie stanu wojennego. – Ojciec Tadeusz Rydzyk na pewno jest osobą, której Order Orła Białego się należy – tak jeszcze w 2005 roku mówił Giertych.
Z czasem jednak stał się – choć nie jest dziś aktywnym politykiem – bliski dzisiejszej opozycji wobec PiS. Nie ukrywa politycznych ambicji, a najbliżej mu do Koalicji Europejskiej. Z dawnych poglądów pozostała mu niechęć do środowisk LGBT. W weekend wyraził się bardzo krytycznie o podpisanej przez Rafała Trzaskowskiego deklaracji, która zakłada lekcje w szkołach poświęcone LGBT. Zdaniem Giertycha, z punktu widzenia walki z PiS podpisanie tzw. karty LGBT to błąd.