Żony bojowników ISIS, które poparły terror. Siedzą w obozach, rodzą dzieci, nie wiadomo, co z nimi zrobić
Wielka Brytania właśnie pozbawiła jedną z nich obywatelstwa. Wcześniej USA odmówiły innej powrotu do kraju. Kilka lat temu sporo kobiet wyjechało z Zachodu na Bliski Wschód, by poprzeć Państwo Islamskie. Ocenia się, że około 4,5 tysiąca. Wiele z nich siedzi w obozach w Syrii i nie wiadomo, co z nimi zrobić. Niektóre żałują, że przystąpiły do ISIS, ale inne nie. Do dziś są bojowo nastawione.
Była w takim obozie, odwiedziła szpital, gdzie zobaczyła niedożywione dzieci i ich matki. Stwierdziła zdecydowanie, że wszyscy potrzebują pomocy. Komentarze na jej materiał na YouTube są jednak bardzo jednostronne."Proszę przestać grać dziećmi na emocjach. Rodzice są sobie winni", "Mamy ich żałować?", "Wybrały swoje życie, przystępując do ISIS".
Miała 15 lat, gdy wyjechała wspierać ISIS
Jedną z bohaterek reportażu jest 19-letnia Shamima Begum, która w obozie urodziła już trzecie dziecko. Cała trójka zmarła, jedno w ostatnich tygodniach, o czym informowały zagraniczne media.
Shamima Begum była obywatelką Wielkiej Brytanii. Miała 15 lat, gdy razem z holenderskim bojownikiem ISIS wyjechała wspierać Państwo islamskie. Dziś ma 19. – Jej dziecko było jednym z walczących tu o przetrwanie – słyszmy w relacji. Reporterka wielokrotnie podkreśla, że dzieci i kobiety są niedożywione. A w szpitalu, który przyjmuje mnóstwo porodów, brakuje lekarzy, leków, wszystkiego.
Shamima chciała wrócić z synem do Wielkiej Brytanii, apelowała o to również jej rodzina. Londyn zdecydował jednak, by odebrać jej obywatelstwo. Chłopiec zmarł w wyniku powikłań po zapaleniu płuc, miał trzy tygodnie.
Niedługo potem dwie kolejne Brytyjki, które wyjechały, by wspierać ISIS, zostały pozbawione obywatelstwa. To siostry, Reema i Zara Iqbal, obie poślubiły bojowników Państwa Islamskiego i podobno mają piątkę dzieci.
Jak się ocenia, około 4,5 tysiąca kobiet przyjechało z zagranicy, by wstąpić do ISIS. Dziś, gdy ostatni bastion terrorystów walczy ostatkiem sił, pojawił się problem co z nimi zrobić. W ogóle - co zrobić z żonami bojowników ISIS? Wiele z nich, jak Shamina, trafiło do obozów. Inne do więzień w Iraku czy Syrii. Część skazano na śmierć.
Według danych z ubiegłego roku tylko jednego dnia, w kwietniu, przed sądem w Bagdadzie stanęło 28 kobiet, głównie z Rosji i Turcji, Azerbejdżanu, ale też z Francji i Niemiec. Wszystkich zatrzymanych w tamtym czasie w Iraku było ponad 500. Razem miały ponad 1100 dzieci. Niektóre twierdziły, że nie wiedziały o działalności mężów w ISIS.
Dziś praktycznie nikt ich nie chce. W reportażu bliskowschodniego portalu ynetnews.com, czytamy, że np. Turcja domaga się surowego ukarania "żon ISIS". Wielka Brytania, Francja i Filipiny miały zaś przekazać ostrzeżenie w kierunku kobiet, by podczas procesów nie szukały pomocy prawników z tych krajów, bo potem nie wpuszczą ich obrońców z powrotem.
Prezydent Donald Trump też niedawno okazał się nieugięty w sprawie powrotu jednej z żon do USA. Hoda Muthana wyjechała do Syrii w 2014 roku. "Poinstruowałem sekretarza stanu Mike'a Pompeo, i on zgodził się w pełni, aby nie zezwolić Hodzie Muthanie na powrót do kraju" – ogłosił Trump.
Indonezji, Afganistanu, kilku Rosjanach, i bardzo wielu Irakijczykach.
"Byłam gospodynią domową"
Już po decyzji w sprawie Shamimy w Wielkiej Brytanii rozpętała się burza. Brytyjski rząd zalała fala krytyki, oskarżano go o bezduszność, padły słowa o "plamie na honorze", choć kobieta przyznała w wywiadzie dla "Times", że nie żałuje przystąpienia do ISIS. Potem prosiła o litość, mówiła, że ludzie powinni jej współczuć.
Dziennikarz SkyNews zapytał ją, co powiedziałaby brytyjskiemu rządowi, który uważa, że ludzie tacy jak ona mogą być niebezpieczni. – Nie mają dowodów przeciwko mnie, że zajmowałam się groźną działalnością. Gdy pojechałam do Syrii, przez cztery lata byłam gospodynią domową. Po prostu zajmowałam się mężem, dziećmi – odpowiedziała.
"My kobiety Państwa Islamskiego"
Historia 19-latki na pewno nagłośniła problem i pokazała, ile kobiet ISIS i ich dzieci może przebywać w obozach. Według materiału 4News w momencie kręcenia reportażu było ich tam około 65 tysięcy. Kobiety cały czas jednak napływały z miasta Baghouz - ostatniego, szturmowanego przez Amerykanów i kurdyjskich żołnierzy, upadającego bastionu ISIS. Kilka dni temu do obozu al-Hol dotarło 12 tys. kobiet i dzieci. Pojawiły się też informacje o zatrzymaniu bojowników ISIS, którzy przebrali się za kobiety.
W internecie znajdziemy również relacje o tym, jak żony dżihadystów wciąż są bardzo bojowo i agresywnie nastawione. Nie widzą nic złego w gwałtach, których bojownicy ISIS dokonywali na uprowadzonych jazydkach. Jedna z kobiet twierdzi, że w islamie to nie gwałt. Są też doniesienia o tym, że niektóre zaprowadzają w obozach surowe zasady ISIS.
Są też nagrania, na których widać, jak atakują żołnierzy, oblewają dziennikarzy wodą i skandują hasła: "My, kobiety Państwa Islamskiego!"
I teraz pojawia się pytanie, co dalej. Wpuszczać je z powrotem do krajów pochodzenia czy nie? Na razie Francja zgodziła się przyjąć tylko niewielką grupę dzieci. Po burzy wokół Shamimy w Wielkiej Brytanii też coś się zaczęło zmieniać. Z brytyjskiego MSZ zaczynają właśnie docierać sygnały, że być może sprowadzą do kraju dzieci brytyjskich bojowników.
Podobno zastanawia się nad tym również Rosja. Na razie pojawił się tylko jeden konkret i jest to wiadomość z ostatniej chwili - Irak zgodził się na powrót do kraju około 20 tys. kobiet irackiego pochodzenia i dzieci.