TVP Info uderza w szkołę ZNP, że nie strajkuje. Dyrektor jedynej takiej placówki w Polsce odpowiada

Katarzyna Zuchowicz
"ZNP namawia nauczycieli do strajku. Chyba że pracują w szkole ZNP" – donosi TVP Info. To jedyna taka placówka w Polsce. Zespół Szkół ZNP znajduje się w Łodzi i niektórzy już wytykają, że bezterminowego strajku tu nie będzie. Łódzkie PiS grzmi na FB: "Kurtyna opadła". W naTemat dyrektor placówki Mirosław Spychalski odpowiada tej propagandowej manipulacji.
W całej szkole szkoły zamierzają strajkować. Ale strajku nie będzie w szkołach ZNP w Łodzi. Fot. Krzysztof Mazur / Agencja Gazeta
Panie dyrektorze, szkoły w całej Polsce szykują się do strajku…

Dla nas wszystkich to bardzo przykry temat, że do takich sytuacji musi dochodzić. Że musimy się upominać o swoje wynagrodzenia. Mówię to w imieniu wszystkich nauczycieli i swoim własnym. Nie jako dyrektor.

Ale chciałam Pana zapytać o bezterminowy strajk w Pana szkole. A właściwie o jego brak. Już słychać głosy, że ZNP namawia nauczycieli do strajku, ale nie dotyczy to pedagogów w szkole, którą sam prowadzi.

Nie ma w tym niczego dziwnego, ponieważ strajk pracowniczy o charakterze ekonomicznym, z jakim mamy do czynienia, jest zawsze wymierzony we właściciela przedsiębiorstwa. W przypadku szkolnictwa publicznego postulaty kierowane są do administracji publicznej jako właściciela szkół, który może spełnić określone żądania. Adresatem naszych działań byłby natomiast nie resort edukacji czy samorząd ale właściciel, którym jest ZNP.


Jesteśmy szkołą niepubliczną o uprawnieniach szkoły publicznej. Wiadomo, że szkoły niepubliczne w dużej części finansowane są przez czesne wnoszone przez rodziców. Szkoły niepubliczne nie strajkują. Co nie znaczy, że się nie solidaryzują ze wszystkimi, którzy strajkują. Chylę czoła przed nauczycielami szkół publicznych. Wszystko rozumiem, że szkoła niepubliczna, ale to jednak szkoła pod sztandarami ZNP. Jedyna taka w Polsce. Już niektóre media wytykają.

Trudno, by nasi nauczyciele strajkowali przeciwko swojemu organowi prowadzącemu jakim jest ZNP. Działamy w tej samej branży, co szkoły publiczne, ale mamy po prostu innych właścicieli i nieco inne warunki pracy. Ale podkreślam, w pełni solidaryzuję się z nauczycielami z całej Polski.

Ale okoliczności w jakich się znalazłem – ja i moi nauczyciele – powodują, że my po prostu jesteśmy innym rodzajem jednostki niż każda szkoła publiczna. To samo dotyczy setek innych szkół niepublicznych w Polsce. Było referendum w pana szkole?

Tak, nauczyciele mieli możliwość wypowiedzenia się w referendum. Działa u nas organizacja związkowa. W szkołach niepublicznych takie organizacje zazwyczaj nie działają. Wynik referendum był negatywny, czyli że nie przystępujemy do strajku. Frekwencja była poniżej quorum.

Jak dosadnie wytłumaczyłby pan tę decyzję wszystkim, którzy nie rozumieją dlaczego?

Pracownicy zespołu szkół ZNP nie podjęli decyzji o strajku, ponieważ nasz pracodawca i organ prowadzący, czyli Związek Nauczycielstwa Polskiego, jest otwarty na dialog i różnego rodzaju postulaty pracownicze.

U nas w grudniu odbyło się spotkanie z pracownikami. Pracownicy mieli sformułować swoje oczekiwania i postulaty wobec organu prowadzącego. To była suwerenna decyzja pracowników.

Nie ulega też wątpliwości, że warunki pracy stworzone w naszej szkole, są w wielu aspektach o wiele bardziej satysfakcjonujące niż w innych szkołach, zarówno publicznych, jak i niepublicznych. Czyli?

Komfort pracy w maksymalnie kilkunastoosobowych klasach, w nowocześnie wyposażonych pracowniach, z uwzględnieniem indywidualnych oczekiwań w kwestii harmonogramu pracy.

U nas są: 13. pensja, premia jubileuszowa, świadczenia urlopowe. A wynagrodzenia są takie, jakie wynikają z rozporządzenia ministra. Podwyżki, które weszły od września 2018 roku we wszystkich szkołach samorządowych, są u nas wypłacone. Wynagrodzenia nie są niższe niż w szkolnictwie publicznym. Większość pracowników ma premie w wysokości 10 proc.

Nauczyciele w naszej szkole mogą pracować w godzinach ponadwymiarowych, a realne płace na ogół znacząco przewyższają średnie wynagrodzenia w szkolnictwie publicznym. Stwarzamy takie warunki pracownikom, żeby byli zadowoleni. Oczywiście nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie było jeszcze lepiej i do tego sukcesywnie dążymy.
Fot. Screen/Google Maps


Ilu pracowników liczy Pana szkoła?

Ze mną 52 pracowników. To jest duża szkoła, sięgająca prawie 400 uczniów. W tej chwili opuści 6 oddziałów, 3 klasy VIII i 3 gimnazjalne.

Chcę podkreślić, że nasza szkoła nie jest nastawiona na zysk. To nie jest jej cel. Organ prowadzący, czyli ZNP nie odnosi żadnych korzyści finansowych z tytułu prowadzenia szkoły. Wszystkie środki finansowe są inwestowane w rozwój infrastruktury edukacyjnej, organizację zajęć oraz zapewnienie optymalnych warunków pracy naszej wysoko wykwalifikowanej kadry pedagogicznej. Wszystko wraca do uczniów.

Co wyróżnia szkołę ZNP na tle innych placówek?

Mamy własne obiekty. Kilka lat temu wybudowaliśmy salę gimnastyczną za swoje pieniądze. Oczywiście tam, gdzie można, korzystamy ze środków zewnętrznych. Nasza usługa edukacyjna jest o wiele szersza niż to wynika z ramowych planów nauczania określonych w rozporządzeniu ministra.

Przykład: angielski. W czteroletnim cyklu kształcenia w LO to 12 godzin. U nas są 24 godziny. Podobnie mamy zwiększoną ilość matematyki, języka polskiego, czy dodatkowe przedmioty.

Nie bez powodu nasza szkoła ma certyfikat lidera edukacji nadany przez Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego. Szkoła zajmuje wysoką pozycję na rynku edukacyjnym.

Wróćmy do strajku. Czy to prawda, że na znak solidarności w pana szkole ma się odbyć choć jednodniowy protest?

Będziemy się solidaryzować w formie, o której wspólnie zdecydujemy. Cały czas jednak mam nadzieję, że uda się osiągnąć satysfakcjonujące dla środowiska nauczycielskiego porozumienie. A ja i moi koledzy odetchniemy z ulgą. Dla nas naprawdę nie jest to komfortowa sytuacja, kiedy musimy, cała społeczność nauczycielska, w ten sposób domagać się, żeby nauczyciel był w Polsce odpowiednio wynagradzany i doceniony za swoją pracę.

Wszyscy jesteśmy nauczycielami, tak jak każdy nauczyciel w Polsce. Uważamy, że nauczyciele zarabiają niewspółmiernie mało. Ten zawód, jeśli chodzi o wynagrodzenia, został mocno zdegradowany w porównaniu z innymi grupami zawodowymi.

TVP Info pisze, powołując się na lokalne media, że bezterminowego strajku nie będzie z obawy o przychód z czesnego. 760 zł miesięcznie.

Na pewno, w żaden sposób, nie jest to powodem, że nie przystępujemy do strajku w takiej formie, w jakiej przystępują nauczyciele szkół publicznych. Proszę pamiętać, że za okres strajku nauczyciele nie otrzymują wynagrodzenia, a zatem pracodawca nie wypłaca pensji. Pojawiają się też zarzuty, jak będą podwyżki, to też skorzystacie. Choć nie strajkowaliście.

To całkiem chybiony zarzut. Szkoły niepubliczne funkcjonują w zupełnie innych warunkach ekonomicznych niż szkolnictwo publiczne. O warunkach pracy, w tym o wynagrodzeniach, decyduje właściciel; w szkołach publicznych – resort edukacji i samorządy. Mimo to wielu może uważać, że powinniście dać przykład. Jako ta szkoła pod sztandarem ZNP.

Strajk w szkole ZNP byłby strajkiem przeciw właścicielowi, a zatem bez związku z ogólnopolską akcją protestacyjną pracowników oświaty. Co więcej, przypuszczam, że gdyby w naszej szkole taki strajk z woli pracowników się odbył, media prowadzące nagonkę na ZNP podałyby ten fakt z komentarzem, że nauczyciele w szkole ZNP strajkują przeciw swemu pracodawcy, który najwidoczniej źle ich traktuje.

Powtarzam: decyzja o niepodejmowaniu akcji strajkowej to suwerenna decyzja pracowników, przemyślana i podjęta z przekonaniem, że byłoby to działanie pozbawione logiki.