
Krótkie pytanie o religię i momentalnie pojawiają się emocje.
– No i dobrze wymyślił pan burmistrz! Bardzo się cieszę, że tak zareagował! Super, ja go bardzo podziwiam. U nas ludzie nie dadzą ruszyć religii! – wykrzykuje starsza kobieta.
Na Barbarze Nowackiej nie zostawia suchej nitki.
– Ona powinna się zastanowić. To jest głupota. Ja w ogóle nie wiem, po co oni to robią! Komuś chyba o to chodzi, żeby ludzi burzyć, a nie patrzeć, żeby mieli łatwiej finansowo. Za gospodarkę niech się wezmą, a nie religię ruszać! Tylko ferment sieją między ludźmi. Jak to mówią, sto lat rządów szatana.
???
– Jest takie powiedzenie. Tak specjalnie kręćmy ludźmi, żeby się kłócili, a nie żyli normalnie. Bo po co ruszać religię, skoro jest dobrze? Jak to mówią, diabeł ogonem mąci – kwituje kolejnym powiedzeniem.
Burmistrz Czarnego Dunajca chce finansować religię
Dlatego, gdy przez Polskę przetacza się burza wokół religii, gdy trwa spór na linii rząd-Episkopat, gdy wszystko wskazuje na to, że w 2025 roku lekcji religii będzie mniej, widać, że tu inicjatywa burmistrza Czarnego Dunajca padła na bardzo podatny grunt.
Zyskała też ogólnopolski rozgłos, bo do tej pory nikt nic takiego w Polsce przed nim nie ogłosił.
– Informację, że samorząd może finansować drugą lekcję religii, mieszkańcy przyjęli z ulgą. To bardzo konserwatywny, bardzo religijny i katolicki region. Dlatego moja deklaracja spotkała się z pełnym przyjęciem bez jakiegokolwiek głosu przeciwnego – mówi naTemat burmistrz Marcin Ratułowski.
Takie opinie mieszkańców zebrał podczas zebrań wiejskich i miejskich oraz w sołectwach. – To są też głosy rodziców, żeby lekcja religii odbywała się w szkole. Były też głosy przeciwne, ale to głosy osób z zewnątrz naszej gminy – zastrzega.
W mediach społecznościowych napisał wtedy: "Moim obowiązkiem jest stanąć w obronie wiary i naszych dzieci. Mam takie możliwości i dołożę wszelkich starań, aby liczba lekcji religii w naszych szkołach nie zmniejszyła się".
A także: "Nie możemy pozwolić na to, aby ograniczano nam dostęp do religii, a tym samym do naszego dziedzictwa. Nie o to chodzi w postępie i rozwoju. Weźmy wspólnie odpowiedzialność za przyszłość narodu".
Czarny Dunajec: "To jest atak na religię"
Tu, w Czarnym Dunajcu i okolicy, każde ruszenie religii ludzie uważają za atak. Słyszę, że kompletnie nie wyobrażają sobie na przykład przeniesienia religii do salek katechetycznych.
Choć może nie wszyscy, bo jak mówi nam jedna z osób zaangażowanych w lokalną edukację, presja społeczna jest tu tak ogromna, że nawet jeśli ktoś myśli inaczej, to nikt głośno tego nie powie.
– Oficjalnie opinia będzie negatywna, ale nieoficjalnie myślę, że niekoniecznie będzie aż tak zła. Niektórzy rodzice traktują religię jako dwie dodatkowe godziny dziecka w szkole. Niektórzy widzą, że są dwie religie, a geografii, biologii czy chemii jest mniej. Ktoś czasem wspomina, że sam kiedyś uczył się w salce i było dobrze. Ale powiedzieć to głośno? Wiele osób tego nie powie – mówi.
Inny z naszych rozmówców dodaje, że dziś Kościół jest inny niż kiedyś i według niego tu również trochę wiernych z niego odchodzi. – Ludzie widzą różne rzeczy, są podatni na media.
Czasem w komentarzu internetowym ktoś rzucił, że lepiej przeznaczyć pieniądze na inny cel, np. na drogi, czy potrzebujące dzieci. "Serio nie macie pilniejszych potrzeb w gminie? Wszystkie drogi wyremontowane?" – takie pytania pojawiły się pod postem burmistrza.
Ale inne głosy chyba słychać częściej. "Oby jak najwięcej takich burmistrzów i prezydentów miast. Nie wszędzie zagnieździło się lewactwo z KOalicją 13 grudnia", "Brawo" – czytam pod artykułami w katolickich mediach. Wszystkie pisały o inicjatywie burmistrza.
– To jest atak na religię, ale ona sama i tak się obroni. Jak w dowcipie. "Proszę pana, jestem ateistą, co mam robić? Niech się pan nie martwi. Po pierwszym zawale panu przejdzie" – twierdzi jeden z mieszkańców.
W większości kraju religia dziś raczej się nie broni, bo statystyki pokazujące odpływ dzieci i młodzieży z religii są dla Kościoła porażające. Tyle że tu wiara jest tak silna, że nie wszyscy nawet w nie wierzą...
Jedna z kobiet zaskakuje: – Ja nie wiem, czy tylko tak mówią, czy takie są fakty. Mogą to podkręcać. Ja w to nie wierzę.
Frekwencja na lekcjach religii niemal 100 proc.
W każdym razie tu na lekcje religii chodzą prawie wszyscy.
– To jest środowisko ukształtowane. Wie, że Pan Bóg jest mu strasznie potrzebny – tłumaczy nam mieszkanka Podhala.
Żeby jeszcze lepiej zobrazować sytuację, pytamy o religię w szkołach. W gminie Czarny Dunajec słyszę:
– U mnie frekwencja jest bezbłędna. 100 proc.
– W mojej szkole na religię chodzi 99 proc. uczniów
– Myślę, że w większości szkół tak jest. Jeśli nie, to są to pojedyncze przypadki liczone na palcach jednej ręki. Może dwóch, ale to w bardzo dużej placówce. Frekwencja jest co najmniej zadowalająca. Nie często się to zdarza, ale to specyficzny region.
Dyrektor jednej ze szkół tłumaczy: – U nas dzieci są zaangażowane nie tylko w lekcje religii, ale też po szkole chodzą do kościoła na różne kółka i grupy misyjne. To u nas żyje. Nie jest to martwe, że tylko katecheza i koniec. Jest inaczej niż w miastach, gdzie jest większy problem.
Gdy rozmawia z dyrektorami innych szkół na Podhalu, czy Orawie, słyszy, że w większości placówek na lekcjach religii jest 100-proc. frekwencja. Albo nie chodzą na nie tylko pojedyncze osoby.
– Ludzie naprawdę są za tym, żeby zostały dwie lekcje religii. Wiara jest tu tak zakorzeniona, że jest to dla nich ważne. To bardzo religijny, katolicki region. Tu jest zupełnie inne podejście do wiary. Dlatego kwestia religii to teraz temat gorący. A nasz burmistrz jest pierwszy w Polsce, który zajął stanowisko w jej obronie – mówi.
Jak ocenia jego pomysł?
– Jeśli burmistrz będzie tak uprzejmy i to sfinansuje, to uważam, że nie jest to zły pomysł. Na tym terenie to by się sprawdziło – odpowiada.
Burmistrz: – Chciałem uspokoić mieszkańców, rodziców i nauczycieli
Burmistrz Czarnego Dunajca wpadł na pomysł 14 października, podczas Dnia Edukacji Narodowej. Rozmawiano wtedy, że lekcja religii w ogóle może zostać usunięta ze szkół.
– Dlatego chciałem uspokoić mieszkańców, nauczycieli i rodziców. My, jako samorząd, mamy wpływ na to, co się dzieje. Dopłacamy bardzo duże środki do oświaty. Co roku są to miliony złotych. Stoimy na stanowisku, że skoro i tak dopłacamy do oświaty, to będziemy dopłacać również do drugiej lekcji religii – mówi Marcin Ratułowski.
Jego zapowiedź jest realna. Gmina ma na to pieniądze.
– To nie są duże środki. U nas to 600-700 tys. złotych. Myślę, że nasz samorząd bardzo spokojnie spełni tę obietnicę – zapowiada.
Jak wyobraża to sobie w praktyce? Burmistrz zapewnia, że będą trzymać się wytycznych z rozporządzenia.
– Ale oczywiście istnieje niebezpieczeństwo, że może będzie taki przepis prawa, który zabroni samorządom finansowania takich zajęć. Wtedy będziemy musieli robić je zewnętrznie. Wówczas pojawi się duży problem, czyli dostosowanie salek katechetycznych – mówi.
Bo tu takich salek praktycznie nie ma.
– Wiele parafii będzie borykać się z problemem, że nie będzie miało odpowiedniego lokalu, aby wprowadzić tam dzieci. Na terenie gminy Czarny Dunajec odpowiednie warunki spełniają tylko obiekty szkolne. Dlatego lekcje religii pewnie będą odbywać się w szkole, bo innych miejsc nie ma. Nie dopuścimy do tego, żeby zajęcia odbywały się w salach, które są nieogrzewane, czy nie ma w nich dostępu dla osób wykluczonych społecznie ze względu na swoją niepełnosprawność – mówi.
Dlaczego nie chcą jednej lekcji religii
Gdyby ktoś wpadł na taki pomysł w innej części kraju, być może byłoby to ryzykowne. Zapewne nikt nie chciałby wyrzucać pieniędzy samorządowych w błoto, bo dziś i tak na religie chodzi tam promil uczniów.
Ale tu jest inaczej.
– U nas ten efekt będzie, bo na religii mamy prawie 100-proc. frekwencję. W szczególności dotyczy to klas I-III, które przygotowują się do I Komunii Świętej – mówi burmistrz.
Ale dlaczego w szkołach nie może być jedna lekcja?
– Kiedyś Jan Paweł II i wielu przedstawicieli Solidarności podpisało dzięki Kościołowi konkordat. To prawo, które uprawnia do tego, żeby religia była obecna również w szkole. Ona mogłaby służyć do tego, żeby budować dialog w naszym bardzo podzielonym państwie. Uważam, że lekcja religia uczy wrażliwości na drugiego człowieka. Na innych przedmiotach ciężko wymagać, żeby tej wrażliwości uczyć. A jeśli nie będzie poprawnych relacji między ludźmi, to będzie działo się tylko gorzej. Religia powinna uczyć tego dialogu – uważa burmistrz.
Jedna z mieszkanek twierdzi jeszcze, że tu rząd nic na tym nie ugra. Bo tu na pewno nie znajdzie tym pomysłem poklasku.
– To nasza Lewica tak się produkuje. Ile na tym zaoszczędzą? Ile na tym zarobią? To są grosze w budżecie państwa. A przez to ludzie stracą teraz pracę. Jestem oburzona – kwituje.