"Ludzie piszą do niego i dziękują". Czyli jak Tusk został bohaterem Brytyjczyków, którzy chcą zostać w UE

Katarzyna Zuchowicz
Wystarczył jeden jego komentarz i ruszyła lawina. Donald Tusk zawojował brytyjski internet. Przez jednych odsądzany od czci i wiary, dla innych niemal bohater. Coś takiego nie raz działo się w Polsce przy okazji ważnych politycznie wydarzeń, które komentował. Ale w Wielkiej Brytanii to prawdziwe novum. "Przywrócił pan moją wiarę w Donaldów" – podsumował jeden z Brytyjczyków.
"Nie można zdradzić sześciu milionów ludzi, którzy podpisali petycję w sprawie cofnięcia artykułu 50." – słowa Donalda Tuska wywołały ogromny odzew w Wielkiej Brytanii. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Słowa Donalda Tuska, które wypowiedział w obronie milionów Brytyjczyków od wczoraj niosą się szerokim echem w internecie. Szef Rady Europejskiej być może stracił już cierpliwość do całego brytyjskiego bałaganu, który powoli przestają rozumieć i sami Brytyjczycy, i pół Europy.

Przeciętny Kowalski czy Brown ma dziś chaos w głowie i zaczyna się gubić, o co w tym wszystkim chodzi. Od niemal trzech lat słyszymy, jak bardzo Brytyjczycy chcą wyjść z UE, o nudnych i żmudnych negocjacjach, o Teresie May, która okazuje się najgorszym premierem w historii, choć cały ten Brexit zrzucono jej na głowę po odejściu Camerona.


Ludzie już nie wiedzą, czy Brytyjczycy chcą wyjść z UE, czy nie. A także, który scenariusz jest najbardziej realny, nie mówiąc o tym, kiedy miałby wejść w życie. Brexit, który na początku brzmiał tak groźnie i złowieszczo, został przez brytyjskich polityków w jakimś sensie ośmieszony, bo niektórzy nie odbierają go dziś poważnie.

Do tego dochodzi cała populistyczna i nacjonalistyczna nagonka w wielu krajach, której zwolennicy UE boją się przed najbliższymi wyborami do PE.

"Nie można zdradzić sześciu milionów ludzi"
W tym wszystkim słowa Donalda Tuska zabrzmiały jak walnięcie w stół. Bo do tej pory mówiło się tylko o tych, którzy z UE chcą wyjść. A on przypomniał, że w Wielkiej Brytanii są też tacy, którzy tego nie chcą. I są ich miliony.

– Nie można zdradzić sześciu milionów ludzi, którzy podpisali petycję w sprawie cofnięcia artykułu 50., miliona ludzi, którzy maszerowali w imieniu głosu obywatelskiego, czy coraz większej liczby ludzi, którzy chcą pozostania Wielkiej Brytanii w UE – powiedział. Wypomniał, że przeciwnicy Brexitu mogą mieć wrażenie, że nie są wystarczająco reprezentowani w parlamencie Zjednoczonego Królestwa: – Ale muszą mieć wrażenie, że ich interesy są reprezentowane tu, w tej izbie, ponieważ są Europejczykami.

Chyba nikt nie spodziewał się tego, co nastąpi po tych słowach. Wielu zwolenników pozostania Wielkiej Brytanii w UE zaczęło reagować w sieci niemal tak, jakby dzięki niemu wyszli z ukrycia.

"Jestem dumnym Brytyjczykiem"
"Dziękuję panie Tusk. Pana odpowiedź sprawiła, że mam łzy w oczach. Od czasu referendum zwolennicy UE byli pozbawieni prawa głosu" – to jeden z komentarzy. Słowo "dziękuję" pojawia się w nich niezliczoną ilość razy.

"Dziękuję. Jestem Brytyjczykiem. Jestem Europejczykiem", "Dziękuję panu. Trudno jest być dziś z zwolennikiem UE w Wielkiej Brytanii. Nasz rząd nas ignoruje. Albo gorzej – obraża" – piszą Brytyjczycy. Są głosy, że zwolennicy Brexitu wyzywają ich od zdrajców.

"Donald Tusk bardziej interesuje się sprawami Brytyjczyków niż większość brytyjskich polityków", "Pierwszy raz czuję, że jestem reprezentowany w parlamencie i jestem dumny z mojego obywatelstwa. Europy, nie Wielkiej Brytanii" – piszą na Twitterze.

"Dziękujemy, że przypomniał pan, że wszyscy jesteśmy Europejczykami", "Jest pan moim bohaterem" – wszystkich podziękowań, które zalały media społecznościowe nie sposób zacytować.

Przeciwnicy Brexitu nagle poczuli się docenieni i poczuli wiatr w żagle, że może coś jeszcze da się zrobić. Zwolennicy Brexitu mocno zaś na Tuska pomstują. Śmieją się z innych, że piszą do niego z prośbą o pomoc.

"Duma i nadzieja"
Ale nie zmienia to faktu, że Donald Tusk jest dziś na ustach całej Europy. Cokolwiek nie zrobi, czy nie powie, wywołuje emocje nie tylko w Polsce. I nie jest przewodniczącym Rady Europejskiej bez wyrazu, jak jego poprzednik, którego dziś nikt pewnie już nie pamięta. Jest Europejczykiem, który w zalewie antyunijnej retoryki, faktycznie broni Europy.

Już tydzień temu dał sygnał, że popiera Brytyjczyków niezadowolonych z Brexitu. Tysiące Brytyjczyków wyszły wtedy na ulice Londynu, by wyrazić sprzeciw i próbować nakłonić swoich rodaków do kolejnego referendum ws. opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. "Duma i nadzieja" – napisał na Twitterze Tusk.

Co dalej z Brexitem
Zbliżają się wybory do PE. – Nasza decyzja zakłada dwa scenariusze. Po pierwsze, jeżeli przez Izbę Gmin przejdzie porozumienie dotyczące brexitu, udzielimy przedłużenia technicznego do 22 maja. Jeśli nie nastąpi zatwierdzenie decyzji w tym tygodniu w sprawie porozumienia, Rada zgodziła się, że do 12 kwietnia nastąpi wspominana prolongata, oczekując, że przed tą datą Zjednoczone Królestwo określi swoje dalsze działania – tłumaczy Tusk.

12 kwietnia, jak powiedział, to data decydująca.