Beata Szydło naprawdę to powiedziała?! "1:27 to moje zwycięstwo"

Paweł Kalisz
Beata Szydło ponownie odniosła się do spektakularnej porażki, do której doszło podczas głosowania nad przedłużeniem kadencji Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej. Choć Polska przegrała tamto głosowanie 27:1, to była premier wciąż twierdzi, że... odniosła wówczas zwycięstwo. I do dziś odczuwa satysfakcję.
Beata Szydło wciąż próbuje przekuć spektakularną porażkę 27:1 w swoje zwycięstwo. POdkreśla, że nie dała się oszukać jak inni przywódcy UE. Fot. Jakub Porzycki/Agencja Gazeta
– Moje zwycięstwo 1 do 27 jest dla mnie ogromną satysfakcją, bo wtedy wielu szefów rządów siedzących przy stole zostało oszukanych. Byli przekonani, że Donald Tusk będzie niezależnym szefem Rady Europejskiej. Ja wiedziałam, że to polityk, który będzie szukał starcia – stwierdziła była premier Beata Szydło w wywiadzie dla telewizji wPolsce.pl Przypomnijmy – słynne już "27:1" to spektakularna porażka premier Beaty Szydło. Była premier pojechała do Brukseli walczyć o to, by nie przedłużono kadencji Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Polska jako jedyna głosowała przeciwko tej kandydaturze i wystawiła kontrkandydata Jacka Sariusza-Wolskiego. Reszta państw UE wolała Tuska.
Choć Beata Szydło wróciła wówczas z Brukseli "na tarczy", to PiS od początku przedstawiał jej niezłomna postawę jako zwycięstwo moralne i dowód na to, że Polska przestała prowadzić politykę zagraniczną na kolanach. Na lotnisku premier witała delegacja najważniejszych polityków PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele.


źródło: wpolsce.pl