"Miasto jest nasze" musi przeprosić biznesmena, którego oskarżyło o udział w dzikiej reprywatyzacji

Paweł Kalisz
Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że kierowane przez Jana Śpiewaka stowarzyszenie "Miasto Jest Nasze" naruszyło dobre imię Roberta Szustkowskiego. Pomówiono go o udział w dzikiej reprywatyzacji. Stowarzyszenie będzie musiało publicznie przeprosić biznesmena i zwrócić mu koszty procesowe. To jednak nie koniec wydatków, jakie poniesie MJN.
Sąd Apelacyjny uznał, że kierowane przez Jana Śpiewaka stowarzyszenie "Miasto Jest Nasze" naruszyło dobre imię Roberta Szustkowskiego. MJN wiązało biznesmena z dziką reprywatyzacją w Warszawie. Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Historia zaczyna się w 2016 roku – warszawski aktywista Jan Śpiewak, pełniący wówczas obowiązki szefa stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze", powiązał multimilionera Roberta Szustkowskiego z aferą reprywatyzacyjną. Nazwisko biznesmena znalazło się na mapie dzikiej reprywatyzacji w Warszawie.

Sprawa trafiła do sądu. Biznesmen domagał się przeprosin i sprostowania nieprawdziwych jego zdaniem informacji. Sąd pierwszej instancji uznał jednak, że powszechnie dostępna wiedza pozwala zaliczyć Szustkowskiego do szeroko rozumianego grona osób związanych z reprywatyzacją.


To jednak nie zakończyło sprawy, która wkrótce trafiała do sądu kolejnej instancji. W czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał orzeczenie, które ostatecznie przyznaje rację Robertowi Szustkowskiemu. Według orzeczenia sądu stowarzyszenie MJN naruszyło dobre imię biznesmena, działając na szkodę jego wizerunku. O sprawie pisze także m.in. serwis "Nasze miasto".

Sędzia nakazał zarządowi stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze" opublikować przeprosiny na stronie internetowej MJN, a także w dzienniku "Polska The Times" i dwutygodniku "Polska Metropolia Warszawska". Dodatkowo stowarzyszenie ma wpłacić 10 tys. zł na konto fundacji "Nasze Dzieci" przy Klinice Onkologii w Warszawie oraz zwrócić koszty procesowe, jakie poniósł biznesmen w związku z tą sprawą.