Błaszczak po "Wiadomościach" zaatakował Broniarza. Problem w tym, że posłużył się kłamstwem
Prawo i Sprawiedliwość za wszelką cenę próbuje udowodnić, że rozpoczęty w poniedziałek nauczycielski strajk ma charakter polityczny. Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność" postąpił rozsądnie, a lewicowi wichrzyciele ze Związku Nauczycielstwa Polskiego bawią się w politykę – taką narrację przedstawia rząd. Szef MON Mariusz Błaszczak w tej interpretacji rzeczywistości nieco się jednak zagalopował.
– Wygląda na to, że mamy do czynienia z politykiem, który założył maskę związkowca. Ma on cele polityczne, które chce zrealizować. Był przecież posłem SLD, teraz SLD jest w Koalicji Europejskiej razem z PO, z PSL-em. A więc wygląda to na spór polityczny – diagnozował Mariusz Błaszczak.
Sam Związek Nauczycielstwa Polskiego owszem, kojarzony jest z lewicą – należy bowiem do Ogólnopolskim Porozumieniem Związków Zawodowych. Ono zaś powstało w czasach PRL, w stanie wojennym, na mocy ustawy, która jednocześnie delegalizowała "Solidarność". W latach 90. OPZZ współpracowało w koalicji z SLD.
Dziś wielu nauczycieli z "Solidarności" oddaje swoje legitymacje związkowe i uczestniczy w strajku organizowanym przez ZNP. Mówią, że czują się sprzedani przed szefa swojej sekcji związkowej, Ryszarda Proksę, który jest jednocześnie radnym PiS.