Ratunku! Nie mogę schudnąć. Nie możesz, bo nie umiesz... jeść

Monika Przybysz
To żadna nowość, że większość Polaków źle się odżywia. Jednak kiedy w lustrze zauważają odstający brzuch, zaczynają mieć problemy ze zdrowiem i kondycją, wówczas zabierają się za odchudzanie. Zwykle jednak na tej diecie źle jedzą. Tymczasem niewiele potrzeba, żeby osiągnąć sukces, czyli schudnąć lub choćby nie tyć dalej.
Powodom tycia bywa zajadanie stresu. Fot. Shutterstock
Trója na szynach
Gdyby wprowadzić skalę ocen, większość Polaków za swój sposób odżywiania się dostałaby najwyżej... tróję na szynach.

Dlaczego? Popełniamy mnóstwo żywieniowych błędów i zwykle nie zdajemy sobie z tego sprawy albo bagatelizujemy sytuację. Jemy za szybko, a wtedy nie trawimy dobrze białka, ponadto bez namysłu, bo po całodniowej głodówce wpadamy do domu, otwieramy lodówkę i łapiemy co popadnie.
– Po to mamy ośrodek głodu, aby z niego mądrze korzystać. Mamy jeść wtedy, gdy jest nam to faktycznie potrzebne – wyjaśnia dr Michał Mularczyk, kardiolog interwencyjny, dietetyk i twórca portalu Bezkalorii.pl.


Wiadomo, że jest mnóstwo czynników zarówno chorobowych jak i środowiskowych, psychologicznych sprawiających, że zaczynamy jeść za dużo lub za mało.

Jak tłumaczy lekarz, "sprawcą" naszego nadmiernego jedzenia może być tzw. insulinooporność. Nadmiar tkanki tłuszczowej wiąże się z insulinoopornością i upośledzoną tolerancją glukozy, które prowadzą do cukrzycy typu 2.

Stres gaszony słodyczami
Nasze reakcje na sytuacje stresogenne mogą być skrajnie różne. Z jednej strony wzmożony apetytu i "zajadanie stresu”, ale z drugiej niechęć, a wręcz nudności czy wstręt do jedzenia.

Jak tłumaczy dr Mularczyk, żadna z tych dróg nie jest dobra. Ok, poziom serotoniny nam nagle wystrzeli do góry, gdy zjemy kubełek lodów albo tabliczkę czekolady, tylko potem gwałtownie spadnie. Mamy wtedy zwykle do czynienia ze stresem przewlekłym, który próbujemy "gasić” słodyczami, ale to tylko chwilowe rozwiązanie.

Ciasteczko, kostka czekolady, pół kanapki, znów ciasteczko... Znany schemat? Na pewno.

Podjadane i brak żywieniowego planu dnia to nasze grzechy główne. By z tym walczyć - wystarczy determinacja i... telefon komórkowy. Ustawiamy przypomnienie co cztery godziny. To czas posiłku. W międzyczasie rezygnujemy z dodatkowych przekąsek. Z czasem nasz organizm z pewnością doceni taki rytm działania.

Od czego zacząć?
Na pewno nie od codziennego wchodzenia na wagę i lamentów. Zamiast tego, jak zaleca nasz rozmówca, warto wykonać podstawowe badania, które ułatwią odpowiedź na pytanie dotyczące źródła naszych problemów z nadmiarem kilogramów.
– Co dalej? Zapewne okaże się, że pijemy zbyt mało. Jest taka stara zasada dla tych, którzy chcą zdrowo żyć: szklanka (250 ml) na 10 kg masy ciała czyli rosły mężczyzna, taki jak ja, musi wypić 2,5 litra wody dziennie – wyjaśnia dr Mularczyk.

Odchudzanie do długi i żmudny proces, który wymaga dużo cierpliwości, determinacji i silnej woli do walki ze swoimi słabościami oraz mylnym przekonaniem, że efekty muszą pojawić się "na żądanie”.

Dlatego na pewno warto poprosić o pomoc specjalistę: lekarza, dietetyka, psychologa. Grunt by była to osoba, która przyjrzy się naszej sytuacji indywidualnie i zaproponuje konkretne rozwiązania, których wdrożenie będzie już naszym zadaniem.