Znikający generał, który "umarł" dwa razy. W tle "pani Basia" od prezesa Kaczyńskiego

Anna Dryjańska
Co robił generał Michał Janiszewski w 2007 roku, za pierwszego rządu PiS, gdy jego towarzysze stanęli przed sądem za wprowadzenie stanu wojennego? Według IPN spoczywał w grobie, jednak prawda była inna. Były wojskowy, którego sekretarką była Barbara Skrzypek – późniejsza asystentka posła Jarosława Kaczyńskiego – nie niepokojony przez wymiar sprawiedliwości zmarł dopiero w 2016 roku. Kim był gen. Michał Janiszewski?
Gen. Michał Janiszewski nie stanął przed sądem za stan wojenny. Wszystko dzięki IPN, który go "uśmiercił". fot. Tomasz Wierzejski / Agencja Gazeta / modyfikacja naTemat
– To tajemnicza postać. Kluczowym faktem w jego życiorysie jest to, że przez kilkadziesiąt lat był bardzo bliskim współpracownikiem Wojciecha Jaruzelskiego – mówi naTemat Tomasz Leszkowicz, redaktor działu naukowego magazynu Histmag.org, specjalizujący się w patriotyzmie wojskowym PRL-u. O sprawie "dwóch śmierci" generała stało się głośno po materiale TVN. Doniesienie do prokuratury złożył poseł Krzysztof Brejza (PO), a IPN bada, jak to się stało, że de facto zwolniło się od odpowiedzialności szarą eminencję stanu wojennego.

Łączność z wojskiem
Michał Janiszewski urodził się w 1926 roku w Poznaniu. Wywodził się z inteligenckiej rodziny - jego ojciec był lekarzem. Karierę w Wojsku Polskim zaczął jako 24-latek. Równolegle zapisał się do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Był rok 1950, kraj nadal odbudowywał się po II wojnie światowej. Janiszewski służył najpierw w Wojskach Łączności, potem w Sztabie Generalnym.


Jak Janiszewski poznał się z Jaruzelskim? – Myślę, że Jaruzelski zwrócił na niego uwagę w latach 1965-1968, gdy sam kierował Sztabem Generalnym. Musiał dać się poznać jako dobry organizator, skoro potem aż do lat 90-tych towarzyszył gen. Jaruzelskiemu jak cień – przypuszcza Leszkowicz.

Szara eminencja
Pierwszy raz Janiszewski oficjalnie stanął za Jaruzelskim w 1972 roku - Jaruzelski został wtedy ministrem obrony narodowej, a Janiszewski szefem jego gabinetu. Ten wzór powtarzał się w następnych latach. Gdy w 1981 roku gen. Jaruzelski został premierem, gen. Janiszewski stanął na czele Urzędu Rady Ministrów (ówczesnej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów). Rok 1984 - Jaruzelski staje na czele Komitetu Obrony Kraju, a pracę jego biura organizuje znowu Janiszewski. Na przełomie lat 80-tych i 90-tych kieruje kancelarią prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego.

– Półżartem-półserio można powiedzieć, że Janiszewski był dla Jaruzelskiego tym, czym Barbara Skrzypek jest dla Jarosława Kaczyńskiego – tłumaczy ekspert.

Wcześniej generał wchodzi do Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) - to ona rządziła krajem podczas stanu wojennego. I to właśnie za działalność w ramach WRON w 2006 roku IPN oskarżył jego członków o "popełnienie zbrodni komunistycznej, polegającej na kierowaniu zorganizowanym związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym".

Generał Janiszewski przed sądem nie stanął, bo Instytut Pamięci Narodowej uznał, że nie żyje. W rzeczywistości zmarł dopiero 10 lat później. – To kompromitacja Instytutu Pamięci Narodowej, którym kierował wówczas Janusz Kurtyka – ocenia Tomasz Leszkowicz z Histmagu (Kurtyka zginął w wypadku lotniczym w Smoleńsku w 2010 roku - red.).

Nietypowa pomyłka
Pomyłkę IPN-u uważa za bardzo nietypową. – Przecież to były osoby ze świecznika, informacje o ich śmierci przedostawały się do prasy. W przypadku Janiszewskiego nic takiego nie nastąpiło, a mimo to prokurator uznał, że generał nie żyje – mówi ekspert.

W fałszywym uśmierceniu gen. Janiszewskiego nie dopatruje się jednak drugiego dna. – Na razie wygląda to na głupi błąd. To się zdarza. Historycy i prawnicy też popełniają pomyłki – jak przedstawiciele każdej innej grupy zawodowej – przekonuje Leszkowicz. Domysły internautów, którzy próbują powiązać gen. Michała Janiszewskiego z posłem Jarosławem Kaczyńskim przez ich sekretarkę - Barbarę Skrzypek, rozsławioną przez "Ucho Prezesa" jako "panią Basię" - Leszkowicz kwituje jako teorie spiskowe. – Nie ma podstaw do tego, by twierdzić, że doszło tu do jakiejś nieczystej gry. Do stawiania takich tez potrzebne są dokumenty, a tu (przynajmniej w tej chwili) ich nie ma – tłumaczy historyk.

Dlaczego więc Jarosław Kaczyński, który tyle mówi o dekomunizacji, jako szef kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy "odziedziczył" sekretarkę po czołowym generale minionego ustroju i współpracuje z nią do dziś?

– Po pierwsze należy pamiętać, że Barbara Skrzypek nigdy nie zapisała się do PZPR. Po drugie wskazuje to na to, że politycy prawicy cenili kadry PRL za fachowość, co dowodziłoby pragmatyzmu politycznego tego środowiska. W praktyce nie są tak zideologizowani jak mogłoby się wydawać – mówi Leszkowicz.

Podobnie jego zdaniem można tłumaczyć karierę Kazimierza Bartosika, osobistego kierowcy gen. Michała Janiszewskiego podczas stanu wojennego, który teraz wozi Antoniego Macierewicza, wiceprezesa PiS. Bartosik jest funkcjonariuszem Służby Kontrwywiadu Wojskowego - przywrócił go tam w 2015 roku sam minister.

– Jak widać, opowieść dekomunizacyjna jest szara, a nie czarno-biała – konkluduje historyk.