Około 300 osób pilnie potrzebuje tych leków. Inaczej ich los będzie przesądzony

Anna Kaczmarek
Około 300 osób w Polsce, chorych na szpiczaka plazmocytowego, pilnie potrzebuje dostępu do nowoczesnego leczenia. Inaczej ich los będzie przesądzony. Dostępne terapie nie działają już u tych chorych. Potrzebują kolejnych leków, o innym mechanizmie działania, które doprowadzą do remisji choroby lub umożliwią przeszczepienie szpiku.
Pacjenci ze szpiczakiem muszą mieć dostęp do nowoczesnego leczenia. Fot. Agnieszka Wocal / Agencja Gazeta
Każdego roku na szpiczaka zapada w Polsce ok. 2,5 tys. osób. Wśród nich jest wielu młodych ludzi z niezwykle agresywną, nawrotową i oporną na leczenie postacią tej choroby. I właśnie ta grupa, licząca ok. 300 osób, najpilniej potrzebuje nowoczesnych i skutecznych leków.

– Bo tylko dzięki takim lekom możliwe jest opanowanie choroby i przedłużenie im życia, i co niezwykle istotne, życia w dobrej jakości – podkreślał dr hab. n. med. Dominik Dytfeld z Kliniki Hematologii i Transplantologii Szpiku UM w Poznaniu podczas spotkania prasowego zorganizowanego prze Dziennikarski Klub Promocji Zdrowia.


Czekają na leki
Pacjenci ze szpiczakiem plazmocytowym mają obecnie do dyspozycji tylko dwa nowoczesne leki w programie lekowym (lenalidomid, pomalidomid), ale oba o tym samych mechanizmie działania. Co więcej, nie każdy pacjent kwalifikuje się do takiego leczenia, dlatego potrzeba skutecznej alternatywy w pierwszym i kolejnych nawrotach (tj. 2, 3, 4 linia leczenia).
dr hab. n. med. Dominik Dytfeld
Klinika Hematologii i Transplantologii Szpiku UM w Poznaniu

Szpiczak plazmocytowy jest chorobą zmienną, wieloliniową, chorobą nawrotową, a to oznacza, że leki, podane w pierwszej, czy kolejnych liniach przestają działać i wtedy trzeba pacjentowi podać nowy lek, o innym mechanizmie działania niż poprzednie.

– I pacjent wie, że są takie możliwości, bo pacjent jest wyedukowany, ale my takiego leku nie mamy, możemy tylko potwierdzić, że tak, są takie leki, ale nie dla polskich pacjentów. To dramat - dla pacjentów i dla nas, lekarzy. Leki, na które czekamy, i o których refundacje od dłuższego czasu zabiegamy, to daratumumab i karflizomib – mówi hematolog.

Ten pierwszy lek, to pierwsze przeciwciało monoklonalne, które daje korzystne efekty nawet u chorych po przejściu wielu wcześniejszych linii leczenia lub po przeszczepie szpiku. Drugi należy do nowej generacji inhibitorów proteasomu (jego poprzednikiem jest refundowany u nas bortezomib).

Dr Przemysław Sielicki z Uczelni Łazarskiego w Warszawie przypomniał, powołując się na raport Uczelni Łazarskiego z 2015 r., że szpiczak jest trzecią wśród nowotworów krwi (po białaczce szpikowej i chłoniakach nieziarniczych) przyczyną absencji chorobowej w pracy, a wydatki ZUS na pacjentów z tym schorzeniem w 2013 r. przekroczyły 20 mln zł.

Specjalista zwrócił też uwagę na sam przebieg procesu refundacji. W jego trakcie cena leku podlega różnym mechanizmom negocjacyjnym.

Opłaca się
– Wiemy, że nowe leki są drogie, ale inwestycja w nie to dobra inwestycja, bo jeśli weźmiemy pod uwagę absencję chorobową tych chorych, renty, wszelkie obciążenia kosztowe wynikające z choroby, to wyraźnie widać, że w nowoczesne terapie warto i należy inwestować – mówił dr Przemysław Sielicki z Uczelni Łazarskiego w Warszawie.

Dla porównania podał sytuacje pacjentów ze stwardnieniem rozsianym. Od kiedy zwiększył się dostęp tych chorych do nowoczesnych terapii, zaczęła maleć absencja chorobowa. Tym samym zaoszczędzono ok. 40 mln zł rocznie.

– To pokazuje, że zapewnienie kompleksowego leczenia szpiczaka jest opłacalne dla systemu ochrony zdrowia.