Przystojny, młody, uroczy. Noah Centineo gra w każdej komedii romantycznej Netflixa i... łamie serca

Ola Gersz
Jeśli wydaje ci się, że obecnie w każdej komedii romantycznej Netflixa dla nastolatków gra ten sam aktor, to masz rację. Noah Centineo, 22-letni Amerykanin z burzą ciemnych włosów i o oczach szczeniaczka, to obecnie obiekt westchnień milionów kobiet, a Netflix skrzętnie to wykorzystuje. Tylko czy niedługo nie będziemy już mieli tego "słodziaka Netflixa" po prostu dosyć?
22-letni Noah Centineo to obecnie ulubiony aktor Netflixa Fot. Instagram / Noah Centineo
Netlifixowi eksperci od castingu powinni dostać podwyżkę. Kluczem do sukcesu każdego filmu są świetnie dobrani aktorzy, jednak w przypadku a) komedii romantycznych, b) produkcji dla nastolatków, c) adaptacji popularnych książek odtwórcy głównych ról muszą być idealni. W przypadku "Do wszystkich chłopców, których kochałam" spełnione musiały być wszystkie te warunki. I castingowy zespół spisał się znakomicie – odkrył Noaha Centineo. Woah, woah, woah
Jego rola Petera Kavinsky'ego w ubiegłorocznym hicie Netflixa (adaptacji bestsellerowej książki Jenny Han) wywołała masową histerię. W kilka tygodni po premierze profil na Instagramie tego mało znanego aktora zaczęły obserwować miliony osób (teraz tych milionów jest, bagatela, 17!), w mediach społecznościowych co chwilę pojawiały się jego zdjęcia, memy i filmiki ze słynnym już "woah, woah, woah", a gazety i portale zaczęły zabijać się o wywiady i sesje zdjęciowe z nowym "Internet's boyfriend".
.Potem wszystko poszło szybko. Netflix poszedł za ciosem i zatrudnił Centineo w... kolejnych trzech nastoletnich romansach. Swój status "słodziaka Netflixa" aktor potwierdził i w "Sierra Burges jest przegrywem" i "Wynajmij sobie chłopaka", chociaż wszyscy i tak czekają na kręconą już kontynuację "Do wszystkich chłopców, których kochałam". Jednak co Peter Kavinsky, to Peter Kavinsky.


Netflix ma smykałkę do promowania młodych aktorów, u których stóp padają kobiety. Weźmy chociaż Cole'a Sprouse'a z "Riverdale" czy, najnowsze odkrycie serwisu, Gavina Leatherwooda z "Chilling Adventures of Sabrina". Jednak Centineo utrzymuje się na pierwszych miejscu netflixowych miłości i wydaje się, że nikt mu nie zagraża.

Ale co jest w nim właściwie aż takiego niezwykłego?

Raz Apollo, raz nerd
Owszem, Centineo jest przystojny, chociaż nieoczywisty. "To zależy od zdjęcia, na jednym jest Apollem, na innych typem, który cały dnie spędza w dresie, grając w gry komputerowe" – napisał ktoś w komentarzu pod którymś z (licznych) postów o Centineo. "Przystojny on nie jest, raczej śliczny" – stwierdził ktoś inny. Inni porównają Centineo do... słodkiego szczeniaczka. Że taki słodki, do wyprzytulania i wycałowania. Nie brzmi to dobrze, bo to jednak uprzedmiatawianie, ale coś w tym rzeczywiście jest.

Aktor łączy w sobie bowiem nonszalancję, luz, urodę i dystans do siebie, co prezentuje nie tylko na ekranie czy w wywiadach, ale również w sesjach zdjęciowych. Wszystkie zdjęcia są w sumie podobne – albo szeroko uśmiechnięty, albo rozmarzony, albo zagubiony z miną pod tytułem "pomóż mi na tym trudnym świecie". I wszystkie mają po kilka milionów lajków. Zarówno aparycja, jak i osobowość Centineo – który wydaje się być w realu bardzo sympatycznym i normalnym facetem – pomogły mu w wykreowaniu na ekranie ideału chłopaka, o którym marzą i nastolatki, i młode kobiety (czy to 20-latki, czy 30-latki). Zarówno Peter Kavinsky, jak i Jamey oraz Brooks Rattigan to więc praktycznie... ta sama osoba.

Chłopak idealny
Jaki jest więc ten idealny chłopak w wersji Centineo?

Uroczy, miły i czarujący, ale jednocześnie odrobinę nieporadny, dzięki czemu dziewczyny roztkliwiają się na jego widok. To taki chłopak, który pierwszy rzuci się, by pomóc ci zbierać książki, które spadły ci na podłogę (wszyscy znamy ten, jakże już ograny, filmowy motyw), otrze ci łzy, kiedy płacze, wypije z Tobą truskawkowe koktajle na nadmorskim molo i spędzi z tobą pół soboty w dresie przed telewizorem. Do tańca i do różańca. Jest jeszcze jeden ważny, a być może nawet najważniejszy, element składowy idealnego chłopaka w wydaniu Centineo. Otóż grane przez niego postaci rozkochują w sobie outisiderki, czyli dziewczyny niejako na uboczu, niezrozumiane przez otoczenie, zagubione. Inne. Nagle zjawia się taki Noah – przystojny, zabawny i słodki – który zamiast zwracać uwagę na tę piękną czirliderkę z klasy, zwraca uwagę na ciebie. A do tego traktuje cię z szacunkiem i nie jest zaborczy.

Nie ma co się więc dziwić, że grany przez Noah bohater stał się marzeniem kobiet, które mają dość pozerów czy nudziarzy. Chcą kogoś fajnego, a Noah jest symbolem wszystkich fajnych mężczyzn.

Co może się wcale dla niego dobrze nie skończyć. Netflix wybawieniem?
Trudno uniknąć wrażenia, że Centineo jest już... trochę za dużo. Jeśli Netflix nie zwolni tempa z jego eksploatowaniem, możemy w końcu dojść do momentu, w którym na kolejny trailer komedii romantycznej z nim zareagujemy nie skakaniem na środku pokoju, ale słowami "znowu on?!".

Nie mówiąc już o tym, że Netflix może tego młodego aktora ograniczać. Jasne, to jemu Centineo zawdzięcza swoją popularność. Wcześniej znali go widzowie serialu "The Fosters" i miłośnicy produkcji "Lepszy model" na Disney Channel, aktor zagrał też w teledysku do hitu Camilli Cabello "Havana". Centineo, który w 2012 r. przeniósł się z Florydy do Los Angeles, aby zostać aktorem, chciał jednak więcej. I wtedy pojawił się Netflix i Peter Kavinsky.

Ile jednak można grać młodych romantycznych chłopców? Do 30. roku życia na pewno, więc kilka lat jeszcze mu zostało. A co potem? I czy Netflix nie zamyka mu drogi przed zagraniem w czymś innym, niż komedie miłosne dla nastolatków? Aktor, model, He-Man
Centineo na razie wydaje się jednak cieszyć z tego co ma. Promuje swoje filmy na Netflixie, robi karierę jako model (brał udział m.in. w kampanii Calvina Kleina), wyreżyserował teledysk z Lily Collins i zagra w nowych "Aniołkach Charliego" (a więc czymś innym niż Netflix, uff). Ma wcielić się również w komiksowego... He-Mana.

Netflix Netflixem, oby kiedyś wypuścił go na wolność. A może zainteresowałby się nim Marvel? Centineo jako romantyczny superbohater o złotym sercu mógłby się sprawdzić. Zwłaszcza, że ma już sympatię Marka Ruffalo (marvelowski Bruce Banner/Hulk), który sam podłapał internetowy żart, że obaj są do siebie niezwykle podobni. Obojętnie, co się stanie z Centineo, za jedno jesteśmy mu wdzięczne i wdzięczni – za to, że mamy do kogo wzdychać. Kiedyś ideałem był Colin Firth jako pan Darcy, dzisiaj jest Noah.