Mniej znana twarz polskiej policji. Joanna Opiat-Bojarska przełamuje zmowę milczenia o środowisku mundurowych

Wydawnictwo Muza
Lewe interesy, mocny język, seks, zdrady na boku, policjanci prowadzący kluby go-go – to mniej znana twarz polskiej policji. Joanna Opiat-Bojarska po raz kolejny przełamuje zmowę milczenia. I – jak podkreśla – większość historii z jej książki „Kryształowi. Łatwy hajs” wydarzyła się naprawdę.
Mat. prasowe
„Kryształowi” zwani są też „psami na psy”. Nie mogą ufać nikomu, nawet osobom z najbliższego otoczenia. To członkowie elitarnego Biura Spraw Wewnętrznych Policji, którzy bezwzględnie dążą do ograniczenia przestępstw i korupcji w szeregach policji, często zmuszeni śledzić własnych kolegów. To męski świat, w którym każdy może okazać się fałszywym gliną.

Jeden jest czysty, dla innego gangsterka to już codzienność. To mniej znana twarz polskiej policji. Joanna Opiat-Bojarska nie boi się jej pokazać, sięgając po zakazane tematy. I – jak podkreśla – większość historii z jej książki „Kryształowi. Łatwy hajs” wydarzyła się naprawdę. – Słyszałam zarzuty, że pokazuję seks, słabości i zwyczajnie wyrachowane zło. Takie zarzuty mnie cieszą. Bo to znaczy, że udało mi się oddać prawdziwe życie i napisać to, co inni autorzy pomijają – opowiadała mediom Opiat-Bojarska. I jeszcze raz przypomina, że pisząc opiera się na zeznaniach swoich informatorów, aktualnych i byłych funkcjonariuszy.

„Kryształowi. Łatwy hajs” to historia jeszcze mocniejsza od pierwszej części (można je czytać oddzielnie), która wywołała dużo hałasu w zeszłym roku. Pierwsi czytelnicy twierdzą, że zaskakuje ich nawet mocny język, którym posługują się bohaterowie. — Nie wzięłam tego z głowy – takimi słowami moi informatorzy z Biura Spraw Wewnętrznych Policji opisywali historie, które pojawiły się w książce. Czytelnicy mają prawo wiedzieć jak jest naprawdę – tłumaczy Opiat-Bojarska, która i tym razem w roli głównej obsadziła Pawła Dobrogowskiego (pseudonim Driver), funkcjonariusza tej elitarnej jednostki bezwzględnie zajmującej się zwalczaniem przestępstw i korupcji wśród stróżów prawa.
Mat. prasowe

Jego przeciwnikiem jest Łysy. Dolę odpalać musi mu każdy właściciel klubu go-go. Gdy nie płaci, Łysy zamyka klub, a delikwenta zgarnia do paki. Łysy nie jest groźny tylko dlatego, że jest gangsterem. Jest groźny, bo to gangster, który na co dzień pracuje w policji. Tak w każdym razie twierdzi świadek. Ale czy świadek nie próbuje wrobić Łysego?

Napięcie rośnie z każdą kolejną stroną, mnożą się pytania. Kto jest dobrym gliną, a kto tylko go gra? Czy sprawiedliwość faktycznie zawsze wygrywa? Czy są ludzie, których nie da się złamać? U Opiat-Bojarskiej nie ma prostych odpowiedzi i prostych rozwiązań.

„Kryształowi. Łatwy hajs” to nie reportaż, a jednak książka w wielu aspektach bliższa rzeczywistości niż niejedna książka z gatunku literatura faktu. — Znudziły mnie opowieści o dobrych policjantach i złych zabójcach, dlatego znalazłam sposób na wniknięcie w struktury policji. Powiedzmy sobie szczerze: przy całym szacunku dla policji jako instytucji, do policjantów, zgniłych jabłek nie brakuje. Ale nawet prawi stróże prawa nie chcą o nich mówić. Jest tam pewnego rodzaju zawodowa zmowa milczenia — mówiła Joanna Opiat-Bojarska w jednym z wywiadów.

Zeszłoroczna premiera pierwszej części wywołała spore zamieszanie, a kryminał momentalnie stał się bestsellerem. „Od czasu serialu „Pitbull” nie widziałem tak brutalnego obrazu polskiej policji” – stwierdził wtedy Marcin Dorociński. „Kryształowi. Łatwy hajs” to książka co najmniej tak samo dobra, ale czy powtórzy tamten sukces? Wszystko wskazuje na to, że go nawet przebije.

Książkę „Kryształowi. Łatwy hajs” można już kupić w polskich księgarniach.