"Nie ma słów, aby wyrazić nasz wstyd". Mocny list biskupów, w którym przyznają się do winy

Tomasz Ławnicki
Ten list zaczyna się od mocnego cytatu z Ewangelii św. Mateusza. A dalej pada o wiele więcej dosadnych zdań. "Przyznajemy, że jako pasterze Kościoła nie uczyniliśmy wszystkiego, aby zapobiec krzywdom" – stwierdzają biskupi zebrani na posiedzeniu Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski. Choć nie wszyscy wierzą w szczerość składanych w liście deklaracji.
Prymas Polski abp. Wojciech Polak zaprezentował list Episkopatu ws. pedofilii w Kościele Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Tomasz Sekielski przed premierą swego filmu obawiał się, że Kościół zrobi wszystko, aby dokument "Tylko nie mów nikomu" pominąć milczeniem. Owszem, zdarzały się komentarze w stylu "nie oglądam byle czego", ale były one nieliczne.

Opublikowany w środę list Episkopatu jest zatytułowany "Wrażliwość i odpowiedzialność". Biskupi przyznają, że film braci Sekielskich jest dla nich wstrząsem. "Zawiera on także przykłady braku wrażliwości, grzechu zaniedbania i niedowierzania osobom skrzywdzonym, co w konsekwencji chroniło sprawców. Film, przyjmując perspektywę pokrzywdzonych, uświadomił nam wszystkim ogrom ich cierpienia" – piszą hierarchowie.


List do wiernych zaczyna się od cytatu z Ewangelii.

Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych
którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej
kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza
(Mk 9, 42) Czytaj więcej

"Nie ma słów, aby wyrazić nasz wstyd z powodu skandali seksualnych z udziałem duchownych. Są one powodem wielkiego zgorszenia i domagają się całkowitego potępienia, a także wyciągnięcia surowych konsekwencji wobec przestępców, oraz wobec osób skrywających takie czyny" – piszą biskupi.
Episkopat stwierdza, że "przyjmuje z wdzięcznością" nowe przepisy papieża Franciszka, które przewidują karanie biskupów za to, że nie zgłaszają przypadków przestępstw dokonywanych przez księży-pedofilów. Według nowych norm "nikogo przy zgłaszaniu przestępstwa nie wolno zobowiązywać do milczenia". Dlatego też biskupi proszą "osoby pokrzywdzone przez duchownych, aby zgłaszały doznaną krzywdę do przełożonych kościelnych oraz do odpowiednich organów państwowych".

Dziękujemy wszystkim, którzy mieli odwagę opowiedzieć o swoim cierpieniu. Zdajemy sobie sprawę z tego, że żadne słowo nie jest w stanie wynagrodzić im krzywd, jakich doznali.

Przyznajemy, że jako pasterze Kościoła nie uczyniliśmy wszystkiego, aby zapobiec krzywdom.
Czytaj więcej



Sceptycznie do deklaracji biskupów podszedł ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który od lat mówi o problemie przestępstw seksualnych dokonywanych przez duchownych. "Doceniam dobrą wolę i chęć naprawy, ale jeżeli Prymas Polski, abp Gądecki i abp Marek Jędraszewski nie powiedzą prawdy ws. molestowania kleryków przez abp. Paetza i nie przeproszą ofiar, to wszelkie deklaracje nie będą szczere" – podsumował na Twitterze. Przed paroma dniami ks. Isakowicz-Zaleski z oburzeniem zareagował na deklarację prymasa Wojciecha Polaka ws. powołania funduszu solidarnościowego, który ma pomagać osobom wykorzystanym seksualnie przez duchownych.

"Fundusz? Najpierw likwidacja luksusowych rezydencji abp. Juliusza Paetza, który molestował kleryków, i b. prymasa Józefa Kowalczyka, który to tuszował. (...) To samo dotyczy ks. kard. St. Dziwisza" – napisał ks. Isakowicz-Zaleski.

źródło: episkopat.pl