Przyszłość PO może należeć do tej czwórki. "Nie przesiąknęli partyjną nowomową, są merytoryczni"

Katarzyna Zuchowicz
Arłukowicz pokazał świetną kampanię wyborczą. Trzaskowski, Dulkiewicz, Karnowski mówili w Gdańsku jednym głosem. Zrobili to tak, że część Polaków nagle spojrzała z większą nadzieją. "Ogromna lekcja normalności, kultury i tego wszystkiego czego dziś rządzącym tak brakuje" – czytamy w komentarzach. Ludzie piszą o powiewie świeżości. I że właśnie na takich polityków powinna postawić opozycja. O jednym z nich nawet na prawicy piszą, że mógłby być kandydatem na prezydenta.
Aleksandra Dulkiewicz i Rafał Trzaskowski – oni najbardziej ostatnio wyrastają na gwiazdy opozycji. Fot. Michał Ryniak/Agencja Gazeta/Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Po wyborach do PE wyborcy KE byli rozczarowani i zawiedzeni. Wściekłych głosów na słabą kampanię wyborczą polityków opozycji nie brakowało. – Najwyższa pora, żebyśmy podjęli decyzję, a nie klepali się po plecach, że nic się nie stało. Jeśli chcemy wygrać bitwę o Polskę, o demokrację, o normalność, to muszą być zmiany – mówiła nam kilka dni temu europosłanka KE Elżbieta Łukacijewska.

Wielu tak czuje. Dlatego wydarzenia 4 czerwca w Gdańsku i słowa, które tam padły, wywołały sporą euforię. Zwłaszcza wystąpienie trójki samorządowców w "Faktach po Faktach" TVN24 spotkało się z ogromnym odzewem. "Rozmowa tak inna od codziennych przepychanek"
Cała trójka zapowiedziała, że zamierza wspierać startujących w jesiennych wyborach parlamentarnych. – Doszliśmy do konstatacji, że jeśli wybory wygrałby PiS, to będzie to początek końca samorządów – mówił Rafał Trzaskowski.


Prezydent Warszawy, a także prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz oraz prezydent Sopotu Jacek Karnowski rozmawiali o 21 propozycjach dotyczących funkcjonowania samorządów. – Część z nas stanie przed bardzo dramatyczną decyzją, czy nie pójść na listy wyborcze do Sejmu, czy także do Senatu. Jest to dla nas dość dramatyczna decyzja, bo jesteśmy rok po wyborach bezpośrednich do naszych miast czy gmin, ale sytuacja jest niezwykle dramatyczna. Możemy za rok tego samorządu już nie mieć – mówił Jacek Karnowski.

Reakcje w sieci? "Nie przesiąknęli partyjną nowomową, są merytoryczni", "Rozmowa tak inna od codziennych przepychanek polityków w mediach. Oglądałam z prawdziwą przyjemnością. Więcej samorządowców!" – komentują internauci. Jeśli dorzucić jeszcze Bartosza Arłukowicza, który intensywną kampanią wyborczą pokazał, że można wygrać, to nazwisk, które mogłyby zmienić negatywne emocje po przegranej opozycji, robi się więcej. " I to jest zapowiedź nowego, ich trzeba wspierać" – pisze na TT Zbigniew Hołdys.

Wiesław Gałązka, specjalista ds. PR z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej tak tłumaczy te emocje: – Jeśli chodzi o kadrę samorządową, to jest ona nie tak bardzo ogólnopolsko skażona aferami, chamstwem, arogancją, wzajemną pogardą, które prezentują nam przedstawiciele partii, bez względu na formację.

"Udział samorządowców wisienką na torcie"
Opozycja widzi tę moc. – Zdajemy sobie sprawę z atutów tych osób. To są świetni ludzie, ze świeżymi mandatami samorządowców. Rafał Trzaskowski jest moim serdecznym przyjacielem. Dostał pół miliona głosów. Pracowałem w jego kampanii, więc wiem, jaki to był ciężki okres i jakim powodzeniem się zakończył. Wszyscy pamiętają entuzjam, gdy wygrał w pierwszej turze. Te emocje są nam dziś bardzo potrzebne i absolutnie chętnie będziemy do nich wracali – mówi naTemat poseł PO Cezary Tomczyk.

Żeby – jak podkreśla – przypomnieć, że zwycięstwa są możliwe, nawet jeśli piętrzą się trudności, jak było w Warszawie. – Trzeba odnaleźć ten entuzjazm na jesienne wybory. I to, że włączają się w nie samorządowcy, jest wisienką na torcie. Zamknięciem pewnego projektu, który ma doprowadzić do zwycięskich wyborów na jesieni – mówi.

Sądząc po ostatnich komentarzach, takie osoby jak Trzaskowski, Dulkiewicz, Karnowski, ale też Jacek Jaśkowiak w Poznaniu, a także Bartosz Arłukowicz, który właśnie dostał się do PE, mogłyby stać się "lokomotywami" wyborczymi. Być może po przegranej do PE wyborcy opozycji właśnie takich głosów teraz potrzebują. Są też inni samorządowcy. Na przykład Hanna Zdanowska w Łodzi, Jacek Sutryk we Wrocławiu i – którzy wygrali wybory w 2018 roku, a mieszkańcy ich uwielbiają.

– PO ma problemy z brakiem kadr. Można to było zaobserwować już podczas wyborów europejskich. A zbliżają się następne wybory i zaraz zacznie się "łapanka". Jeśli w parlamencie mamy do czynienia z brakiem "świeżej krwi" a lider ma w sondażach niższy poziom zaufania niż Jarosław Kaczyński, to skąd znaleźć ludzi na listy? Skłonienie się w stronę samorządowców to konkretna strategia. Pytanie tylko: jaki mają na nich pomysł? Ja mam spore wątpliwości, czy Trzaskowski, Dulkiewicz czy Karnowski, zdecydowaliby się kandydować w wyborach i zamienić fotel samorządowca na posła czy senatora – mówi naTemat dr Jakub Jakubowski, politolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

"Ma w sobie spokój i racjonalność"
Medialny nacisk skupił się ostatnio głównie na kilku nazwiskach.

Arłukowicz jest szybki, działa bardzo aktywnie, w kampanii wielu zastanawiało się, kiedy on w ogóle spał, bo wszędzie było go pełno. Pod adresem Aleksandry Dulkiewicz w sieci dosłownie peany. "'Ludzki Człowiek' z tej naszej Pani Prezydent", "Ja nie wiem skąd Aleksandra Dulkiewicz bierze siłę i humor, ale mam nadzieję, że kiedyś zdradzi tajemnicę", "Jest pani wielka" – piszą jej zwolennicy.

– Oczywiście, prezydent Dulkiewicz ma nad sobą pewną "aureolę" Pawła Adamowicza. Do tej pory nie popełniała też błędów i nie boi się mediów. Ma w sobie spokój i racjonalność, czym kusi wyborców, tych lepiej wykształconych w dużych miastach – ocenia dr Jakub Jakubowski.

Z kolei o Trzaskowskim krążą pogłoski, że mógłby wystartować w wyborach prezydenckich. "Maj przyniósł ważną zmianę: najpoważniejszym kandydatem na kandydata opozycji w wyborach prezydenckich nie jest już były premier [Donald Tusk]. Dziś jest nim Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. Niektórzy wskazują jeszcze świeżo wybranego europosła Bartosza Arłukowicza" – komentuje na łamach wPolityce.pl prawicowy publicysta Jacek Karnowski. – Nie sądzę, żeby przed wyborami parlamentarnymi na poważnie pojawiło się nazwisko kandydata na prezydenta. Natomiast ta funkcja idealnie pasuje do Rafała Trzaskowskiego. Od zawsze słychać takie głosy. Jeszcze zanim został prezydentem Warszawy mówiło się, że byłby z niego dobry kandydat na wyższe stanowiska. Jeśli się zdecyduje, to na pewno uzyska poparcie PO – mówi naTemat poseł PO Bogusław Sonik.

"Wie jak rozmawiać z przywódcami"
Co takiego ma jednak Trzaskowski?– Jest politykiem stosunkowo świeżym, wzbudza sympatię, jest dobrym mówcą. Polacy chcieliby kogoś, kto dobrze reprezentuje Polskę na zewnątrz. On jest też stosunkowo umiarkowanym politykiem, nie wdaje się w słowne utarczki. Jego język polityczny jest dosyć nowoczesny. Widać też, że ma perspektywy europejskie, wie jak rozmawiać z przywódcami innych państw – odpowiada poseł.

Dodaje jeszcze, że widział, jaką popularnością Trzaskowski cieszył się wśród wśród innych polityków europejskich w PE. – Przez swój sposób bycia potrafi też zbliżyć do siebie wyborców, którzy niekoniecznie są wyborcami PO – uważa. Nazwisko Rafała Trzaskowskiego przewija się najczęściej. I w najpoważniejszym kontekście. O Arłukowiczu niektórzy nawet w opozycji przypominają, że nie sprawdził się jako minister zdrowia. O Dulkiewicz zaś słychać, że nie ma jeszcze dużego doświadczenia. Jeden z polityków opozycji wręcz uważa, że cała trójka w ogóle nie bardzo by się nadawała do zarządzania partią. – Do tego potrzeba innych umiejętności niż podczas kampanii. Uważam, że codzienność zarządzania by ich znudziła – mówi.

A są i takie głosy, że w PO w ogóle powinno się wymienić wszystkich. A samorządowcy niech zostaną w samorządach. – W PO jest trochę ludzi, którzy są w stanie coś budować. Ale jest potrzebny nowy lider i nowi ludzie. Moim zdaniem rozwiązaniem problemów PO byłoby rozwiązanie PO i stworzenie partii od nowa. Tak jak Tony Blair przerobił Partię Pracy na nową Partię Pracy – uważa Wiesław Gałązka.
Wiesław Gałązka

Jeśli jakakolwiek partia miałaby się pojawić, to musi być z nowymi twarzami, z odpowiednim programem, rozumiejąca ludzi, nie oderwana od rzeczywistości, nie pogardzająca ludźmi, nie wygrażająca innym. Po prostu wprowadzająca nową jakość w politykę państwa tak podzielonego. I nie chodzi o to, by zupełnie odstawić dotychczasowych polityków. Niech powstanie jakiś think tank, niech doradzają w sprawach, na których się znają.

"Zaangażowanie musi być ponadstandardowe"
Opinie są różne. Ale bez dwóch zdań osoby, o których piszemy, wywołują dziś pozytywne emocje znacznie bardziej niż zarządzający partią. – Zawsze patrzymy na politykę przez pryzmat twarzy. A KE ma kilka problemów. Pierwszym jest jej lider, który dołuje w sondażach zaufania, a jest twarzą tego ruchu. Zupełnie nie dziwię się, że strategia znalezienia kogoś na pozycjach rozproszonych, lokalnych liderów, jest jakimś sposobem na przezwyciężenia problemów, które pojawiły się w kampanii do PE – ocenia dr Jakubowski.

Czy do takich twarzy należy przyszłość PO? – To jest teraźniejszość – odpowiada Cezary Tomczyk. I dodaje: – Mamy posłów, samorządowców, mamy twarze zwycięskich kampanii. Nasze zaangażowanie przed wyborami musi być ponadstandardowe. I tak będzie.