Czeski rząd pokazał jak można "rozstać się" z Kościołem. A teraz zaostrzył jeszcze przepisy

Adam Nowiński
Czeskie władze powiedziały Kościołowi "stop" i zapowiedziały zakręcenie kurków z pieniędzmi. Mało tego – to, co będzie wypłacane duchownym w ramach rekompensat za działania komunistów w latach 1948-1990, zostanie opodatkowane. Co najciekawsze, zwykłych obywateli Czech to nie rusza. Nikt nie protestuje i nie rozpacza. No, może poza politykami czeskiej chadecji.
Czesi zaostrzyli warunki rozdziału Kościoła od państwa. Fot. Tomasz Szambelan / Agencja Gazeta
W Czechach weszła w życie poprawka do ustawy o naprawieniu krzywd i zwrocie majątku kościelnego. Zakłada ona opodatkowanie (19 proc.) odszkodowań wypłacanych Kościołom przez państwo za majątek, którego nie można zwrócić w naturze. Zmiana już została ochrzczona jako zaostrzenie rozdziału Kościoła od państwa.

– Zrealizowanie tej ustawy stało się możliwe dzięki zmianie układu sił w parlamencie – mówi naTemat czeski politolog Vladimír Hanáček. – Do władzy doszła koalicja populistów (ANO) i socjaldemokratów (ČSSD) wspierana w parlamencie przez komunistów (KSČM), dla których rozdział Kościoła od państwa jest priorytetowy – tłumaczy.


Według mediów poparcie ustawy przez ANO i ČSSD było warunkiem, który postawili komuniści w zamian za wsparcie rządów ich koalicji. Poprzedni koalicjant populistów i socjaldemokratów – chadecja (KDU-ČSL), zdecydowanie nie pozwalał na opodatkowanie rekompensat dla Kościoła.

Sytuacja była nieciekawa
Przeforsowana w 2012 i podpisana w 2013 roku przez premiera Petra Neczasa ustawa o naprawieniu krzywd dotyczy wypłat rekompensat za nieruchomości użytkowane obecnie przez jednostki komunalne lub osoby prywatne, które wcześniej należały do kościołów w Czechach. Odebrano im je w okresie od 1948 do 1990 roku za rządów komunistów. Ustawa była głośno krytykowana przez opozycyjną wtedy socjaldemokrację, ale uznano ją za krok w kierunku rozdziału Kościoła od państwa.

W jej zapisach zostało zawarte bowiem wypłacenie Kościołom przez 30 lat rekompensat o łącznej wysokości 59 mld koron, czyli 9,5 mld złotych. To jakieś 2 mld koron rocznie. Największy udział w całym przedsięwzięciu miał Kościół katolicki, bo 47,2 mld koron. W zamian za to zadeklarowano zaprzestanie wypłat wynagrodzeń dla duchownych z budżetu państwa do 2030 roku, na co szło rokrocznie 1,5 mld koron.

Wraz z zapowiedzią wypłacenia rekompensat ustawa przewidywała również zwrócenie Kościołom w naturze nieruchomości o łącznej wartości około 75 mld koron (12,2 mld złotych). Teraz rekompensaty kościelne mają zostać opodatkowane.

Oburzenie duchownych i opozycji
– Celem zrealizowania restytucji własności kościelnej był rozdział Kościoła od państwa, to znaczy koniec uzależnienia finansowego Kościoła od państwa. Z tego punktu widzenia opodatkowanie rekompensat oznacza wzmocnienie zależności Kościoła na państwa i osłabienie niezależności Kościoła – twierdzi Hanáček.

Inaczej patrzy na to koalicja rządząca. Stanislav Grospicz z KSČM podczas debaty nad ustawą w Senacie podkreślał, że Kościoły dostały zdecydowanie więcej majątków niż im się należało. Wyliczono, że państwo rokrocznie mogłoby otrzymać ponad 380 milionów koron (1,5 miliona euro) w należnych z tego tytułu podatkach.

Ustawa w Senacie została zawetowana i cofnięta do Izby Poselskiej. Tam jednak po raz kolejny poparła ją koalicja rządząca i ostatecznie, 2 maja podpisał ją prezydent Miloš Zeman. Zmiana prawa nie podoba się hierarchom Kościołów chrześcijańskich oraz Federacji Gmin Żydowskich w Republice Czeskiej.

W wydanym z tego powodu oświadczeniu stwierdzili wspólnie, że "stwarza ona Kościołom nie tylko poważne trudności finansowe, ale w przypadku niektórych mniejszych Kościołów może wręcz oznaczać ich likwidację". Ich zdaniem "poprawka wydaje się nam niemoralna i jest zasadniczo niekonstytucyjna".

Dlatego dwie grupy senatorów i klub poselski KDU-ČSL przygotowały zażalenia na zmienioną ustawę i skierowały je do Trybunału Konstytucyjnego Republiki Czeskiej. Na razie nie zostały one rozpatrzone.

Co na to społeczeństwo?
Z polskiej perspektywy postrzegania zależności między Kościołem i państwem temat zmian w restytucji mienia kościelnego powinien budzić gorącą dyskusję społeczną, ale w Czechach jest inaczej.

– Ten temat nie jest zauważalny dla większości Czechów. Jest ważny może tylko dla kościelnych hierarchów, części wyborców, którzy identyfikują się z Kościołem oraz dla przeciwników finansowania kościołów z budżetu państwa. Ale nie jest to stosunkowo liczna grupa – wyjaśnia nam czeski politolog.

To swoją drogą ciekawe, bo Czechy to przecież jeden z najbardziej laickich krajów na świecie. Przeszło 65 proc. Czechów to zadeklarowani ateiści. Stąd ich brak zainteresowania sprawą finansowania kościołów jest bardzo zastanawiający.

Odpowiedź podaje nam Vladimír Hanáček. Owszem, Czesi są ateistami, ale tylko niewielka część z nich to "wojujący antyklerykałowie", którzy napędzaliby debatę publiczną. Tak samo wyglada sytuacja po drugiej stronie barykady – tych wierzących też nie jest za dużo, stąd społeczeństwo bardziej zwraca uwagę na skandale i niegospodarność obecnej władzy w Czechach, niż na jej podejście do Kościoła. I tak powinno być wszędzie.