Dowód w procesie po wypadku Szydło uszkodzony. "Odpowiedzialni udają, że nic się nie stało"

Łukasz Grzegorczyk
Narastają wątpliwości wokół postępowania ws. wypadku Beaty Szydło w Oświęcimiu w 2017 r. Jak podaje TVN24, jeden z ważnych dowodów w tej sprawie został uszkodzony. Mowa o płytach z nagraniem z kamery monitoringu.
Wypadek Beaty Szydło miał miejsce w 2017 r. w Oświęcimiu. Wtedy pełniła jeszcze funkcję premiera. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
O problemie z dowodami rzeczowymi poinformowały TVN24 przed kilkoma tygodniami źródła zastrzegające swoją anonimowość. Wiadomo, że płyty zostały uszkodzone. Potwierdziło to biuro prasowe Sądu Okręgowego w Krakowie, który nadzoruje działanie sądu rejonowego w Oświęcimiu, gdzie znajdują się akta całego postępowania.

– Jedna jest ważna, a druga nie ma większego znaczenia dla procesu. To nie wygląda naturalnie, zbadajcie to. Zwłaszcza że wszyscy odpowiedzialni udają, że nic się nie stało – mówi jeden z rozmówców TVN24.

Na jednej z uszkodzonych płyt znajdował się zapis monitoringu, z którego został sporządzony przez policję protokół oględzin i przekazany do dyspozycji sądu. Tak wynika z odpowiedzi rzeczniczki Sądu Okręgowego w Krakowie Beaty Górszczyk. – Teoretycznie istnieje możliwość odtworzenia przedmiotowych dowodów rzeczowych przy użyciu zaawansowanego sprzętu i metod – wyjaśniła.


Czy da się odzyskać?
Niestety, takie odtworzenie nie jest możliwe w każdym przypadku. Wszystko zależy od stopnia uszkodzenia. – Jeśli płyta jest popękana, nie wspominając o potrzaskaniu, to szanse oceniam na minimalne – podkreśla dla TVN24 biegły, który zajmuje się odzyskiwaniem danych dla służb specjalnych, policji lub prokuratury.

Przypomnijmy, że do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. W wyniku zderzenia limuzyny z seicento ranna została premier Szydło oraz oficer BOR. Do tej pory nie ustalono dokładnych przyczyn i przebiegu zdarzenia. 

źródło: TVN24